♦3♦

53 6 14
                                    


Droga zajęła mi może z godzinę lub troche więcej. W tym czasie przeszedłem kilka kilometrów i byłem zaledwie 15 minut od domu.
Szedłem spokojnie ze słuchawkami w uszach, które były podpięte do rozładowanego telefonu. Rozładowanego, ponieważ rano w szkole cały czas sprawdzałem portale społecznościowe i nagle ze 100% zrobiło się 0%. Brawo ja.

Nagle niechcący uderzyłem swoim barkiem o czyjeś ramię, aż wypadła mi z ucha jedna słuchawka.

— Uważaj jak chodzisz przedszkolaku! - usłyszałem za sobą śmiech trzech wysokich gości. Odwróciłem się gwałtownie do nich i spojrzałem groźnie, lecz nie wystraszyli sie.

—Zamknij ryj, jebana żyrafo! — odpowiedziałem także głośnym śmeichem, a jednemu z nich zszedł uśmiech z twarzy. Podszedł do mnie powolnym tempem i patrzył na mnie z góry. Ugh. Jak ja tego nienawidzę.

— Ha. Możesz powtórzyć karzełku? — prychnął mi prosto w twarz pochylając się trochę nade mną, ponieważ był za wysoki. To musiało wyglądać dziwnie z perspektywy trzeciej osoby. Niski chłopak, gdzieś tak około 175 cm wzrostu, a na przeciwko niego wielki olbrzym, który ma tak na oko 190 cm. Do tego mierzą się wzrokiem i wyzywają na pustej ulicy o godzinie prawie 23.

— Zamknij. Ryj. Jebana. Żyrafo. — powtórzylem swoje wszcześniejsze słowa tym razem dokładnie je oddzielając. — Jesteś głuchy? Czy takiego udajesz? — odgryzłem się za nazwanie mnie "karzełkiem". — A wiesz co. Szkoda mi na ciebie czasu. — już wtedy wiedziałem, że będę go nienawidzić. Nie wiem czy jeszcze się spotkamy, ale jak powie na mnie kolejny raz "karzełek" to mu jebne.

Odszedłem z tamtego miejsca idąc w swoją stronę, a za sobą słyszałem tylko ciche śmiechy kolesi, który byli z tamtym nieznajomym.
 Szczerze nie obchodziło mnie co o mnie mówią. Nauczyłem się mieć to w dupie, kiedy ktoś mnie obraża, więc czemu teraz tak zareagowałem?... Cholera.

W zamyśleniu udało mi się dotrzeć W KOŃCU do domu. Od razu po wejściu do środka, zdjąłem kurtkę oraz buty, aby następnie pójść do salonu, położyć się i przykryć grubym , ciepłym kocem. Nawet nie wiedziałem kiedy, ale zasnąłem. Chyba musiałem być bardzo zmęczony skoro usnąłem bez żadnych problemów z kręceniem się na boki.



Następnego dnia, w sobotę, obudziłem o równej 10:10. Wstałem z niewygodnej kanapy rozmasowując dłonią kark, który bolał w cholere. Zapamiętać na przyszłość. Jeśli będę chciał iść spać to już lepiej się położyć na podłodze.
 
Podreptałem do kuchni, żeby na ślepo wyciągnąć dolnej szafki małą miskę, z górnej szafki zaś wyciągnąłem płatki śniadaniowe, a z lodówki mleko.
 Nadal nie bardzo kontaktując z rzeczywistością zrobiłem sobie pożywne śniadanie i zacząłem je jeść. Powoli bo powoli, ale jadłem. Po posiłku odstawiłem brudne naczynie do zmywarki. Później się pozmywa.

Wróciłem do salonu, włączyłem telewizor, następnie podłączyłem telefon do ładowarki i zacząłem oglądać wiadomości z świata. Ten spokój to najpięknieszy dźwięki dla moich uszu. Tylko ja i moje cztery ściany. Oczywiście kiedyś musi się skończyć ta piękna chwila.
Zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pisało "numer nieznany" i dwie ikonki, zielona słuchawka i czerwona słuchawka. Mój dzwonek był tak wkurzające, że musiałem odebrać...

  — Tak, słucham?  —  odezwałem się jako pierwszy.


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 
Myślałam, że moja wena mnie zawiedzie, a tu taka niespodzianka!
Na początku chciałam wstawiać rozdziały tylko w niedzielę, ale okazuje się, że będę wstawiać wtedy kiedy tylko będę mogła, czyli może co 2-3 dni.
Hahah ogólnie rozmowa głównego bohatera i nieznajomego chłopaka tutaj przypomina to jak witam się z moją koleżanką w szkole XD


Miłego dnia! / Dobrej nocy! ~ wafeleł


I'm Crazy BabyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz