♦11♦

37 5 0
                                    

Z perspektywy Jughead'a.

— Nie odpowiesz mi? — dopytałem, chcąc znać odpowiedź, ale chyba nic nie uda mi się od niego wyciągnąć. — Dobra, nie chcesz nie mów. — prychnąłem pod nosem, siadając na lekarskim łóżku.

W pokoju nastała cisza, taka długa i strasznie niezręczna cisza. Nienawidzę tego. Tak jakby za chwilę miało się coś stać, ale nikt z nas jeszcze tego nie wie.

— Odpowiadając na twoje pytanie... — zaczął niższy chłopak, ale nie odwrócił się w moja stronę czy chociażby ruszył się z tamtego miejsca, spod kosza. — Wiesz, jakoś mi się nie widzi dostać opieprz od dyrka tylko dlatego, że pobiłeś się z jakimś kolesiem ze szkoły i narobiłeś szumu. — zaczął żywo gestykulować rękami i w końcu raczył na mnie popatrzeć, a nawet podejść. Nie wiele podszedł, ale zawsze coś. — Nie zadawaj głupich pytań, debilu.

— Akurat od zadawania głupich pytań jestem królem, więc nie niszcz mi kariery, kurduplu. — uniosłem kącik ust do góry, po czym podniosłem wzrok na pięk... ha tfu, na jego oczy. Widziałem jak próbuje mnie zabić wzrokiem za to, że nazwałem go kurduplem i przyznać szczerze muszę, że mu to w ogóle nie wychodziło. Wyglądał jak dziecko, które nie dostało upragnionej  zabawki.

W pewnym momencie usłyszałem za drzwiami rozmowy. Co raz głośniejsze. I głośniejsze. A potem wszystko działo się jak w zwolnionym tempie.
Chłopak przede mną miał refleks żółwia, więc pociągnąłem go do siebie za rękę bez namysłu i wylądował pode mną, a przez machnięcie dłonią, ruszyłem zasłonę, która zakryła całą leżankę.

— Co ty do cholery wyp-...  — zakryłem Davidowi usta dłonią i przyszpiliłem go bardziej do materaca. Patrzył na mnie zdziwiony, zmieszany, zdezorientowany i jeszcze można by wymieniać wiele innych emocji, które w tym momencie mogłem odczytać z jego zarumienionych policzków.

W następnej chwili w pomieszczeniu rozległo się skrzypnięcie drzwi, a do środka weszły chyba dwie osoby.
— Trzeba było uważać, Lili. Mówiłam ci, że gotowanie nie jest dla Ciebie. — w głosie, prawdopodobnie należącego do dziewczyny,  słychać było zdenerwowanie, ale też zmartwienie.
— No wiem, ale chciałam chociaż spróbować. — odpowiedziała ta druga, szlochając cichutko. Chyba ją bardzo boli.
Obydwie osoby pokszątały się jeszcze chwilę  po pomieszczeniu, a gdy znalazły to czego szukały, po prostu wyszły po cichu.

Jeszcze chwilę przysłuchiwałem się czy aby na pewno teren jest bezpieczny, ale wydawało się, że tak, więc zdjąłem dłoń z ust jasnowłosego, który aktualnie próbował zaczerpnąć powietrza do płuc, przez co wydawał głośne sapnięcia jakby ktoś mu kija w dupe wsadził. Nigdy bym sobie nie wyobraził go z taką twarzą i to jeszcze leżącego pode mną na łóżku, w pokoju pielegniarskim. W wielkim skrócie, wyglądał jakbym zrobił mu coś bardzo nieprzyzwoitego, a przecież nic takiego nie zrobiłem.

To w jakiej sytuacji się teraz znajdowaliśmy, uświadomiłem sobie dopiero kilka minut później.
Powoli się wyprostowałem się i odetchnąłem z ulgą, że już jest po wszystkim.

— Następnym razem ruszaj się szybciej, żółwiu. Nie chce żeby ktoś mnie z tobą zobaczył w takiej sytuacji, to by było żenujące. — prychnął z cichym śmiechem i tak o po prostu wyszedł z pomieszczenia, wkładając dłonie w kieszenie swoich spodni.


________________________________

Dobranoc/miłego dnia
~

I'm Crazy BabyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz