♦6♦

37 6 4
                                    

  Nie skomentowałem tego w żaden sposób. Dziewczyny porozmawiały sobie jeszcze chwilę, całkowicie o mnie zapominając, więc cierpliwie czekałem. Po kilku minutach, ruszyliśmy w nieznaną mi drogę, bo one się uparły, że po prostu mam niewiedzieć.

Szliśmy śmiejąc się z dziwnych histori Vivian, czasami komentowaliśmy to co opowiadała, a ona się wkurzała. Raz chciała mnie popchnąć w śnieg, ale chyba jej nie wyszło bo po chwili sama poleciała na ziemię. Oczywiście później pomogłem jej wstać i była na mnie trochę zła, jednak nie na długo. 

Gdy w końcu udało nam się dotrzeć na miejsce, okazało się, że przez cały ten czas szliśmy do pewnego małego sklepu z zabawkami niedaleko centum. 
  — Ymm...Po co tutaj przyszliśmy? —  spytałem patrząc się przez szybę na wystawę sklepową.  

— Ponieważ, chciałabym spędzić z wami wolny czas, a że z niedługo będą święta to trzeba kupić prezenty. — powiedziała brązowowłosa z entuzjazmem. — Tak więc jesteśmy tutaj. — zamachnęła się ręką prawie dając mi z liścia.

Siedzieliśmy w tym sklepie chyba z 3 godziny, a one nadal nic nie wybrały. W końcu podeszliśmy do ostatniej półki z jakimiś pluszakami. Diana po zobaczeniu białego, średniej wielkości, pluszowego misia zaczęła piszczeć tak, że aż mi uszy prawie zwiędły.

  — On jest prześliczy! Kup mi, kup mi, kup mi!! —  zrobiła śliczne oczy w stronę Vivian, a ta nie umiała odmówić. Wzięła miśka, poszła do kasy, zapłaciła za niego, po czym mogliśmy wreszcie wyjść z tego sklepu. Szkoda, że wcześniej nie podeszliśmy do tej półki, o wiele mniej czasu byśmy tam spędzili.

—  A mi takich rzeczy nie kupujesz. —  prychnąłem trochę zły, że ja nie dostaję takich pluszaków od swojej jedynej przyjaciółki. 

—  Bo ty masz inny prezent juz przygotowany. — wytknęła język na wierzch idąc przez siebie, zadowolona z tego powdu, że uszczęśliwiła tą niską dziewczynę w okularach.
Popatrzyłem w stronę długowłosej, który trzymała misia w rękach. Uroczy widok nie powiem.

—  W ogóle, Diana? —  zwróciłem jej uwagę na swoją osobę i teraz patrzyła się na mnie.

— Czego chcesz? —  uniosła brew do góry i odpowiedziała tak jakby od niechcenia. Auć, zabolało.

—  Ile ty masz lat? Bo nie wyglądasz mi na 18 lat. — mruknąłem ciekawsko, widząc w jej oczach, że chyba lubi mnie coraz mniej. W sumie nie dziwie jej się, sam siebie nie lubię. Ale to dopiero nasze pierwsze spotkanie i pewnie po prostu nadal nie nabrała do mnie zaufania.

  —  Jeśli już chcesz wiedzieć to mam 16, a po co pytasz? —  wróciła wzrokiem do zabawki w dłoniach informując mnie, że nie chce juz ze mną rozmawiać. Eh, a ja chce nawiązać tylko dobre relacje z nią.

—  No dobra! A teraz czas na rozluźnienie atmosfery i prezent dla ciebie, David! —  krótkowłosa brunetka stanęła w miejscu, zwracając na siebie nasze skupienie. Po chwili pokazała ona ręką bar, którego o dziwo ja nie znam. —  Możesz dzisiaj pić tyle ile chcesz, ja stawiam.

Popatrzyłem na nią jak na idiotkę. Czy ja jej wyglądam na jakiegoś pijaka co chleje z dnia na dzień? Bo właśnie tak to wygląda. No ale skoro dają to biorę, co nie? To jest chyba pierwsza i ostatnia szansa na to, że Vivian cokolwiek mi stawia, trzeba to wykorzystać.

Weszliśmy do budynku i zajęliśmy miejsca przy ścianie. Na poczatku było spokojnie, piliśmy, rozmawialiśmy, opowiadaliśmy żarty. Potem przyszli jacyś znajomi mojej przyjaciółki, przez co czułem się niezręcznie i bardziej piłem sam, a jak ja się dorwę do alkoholu to jest źle.

I tak też było teraz...

 - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 
PRZEPRASZAM! Błagam wybaczcie mi, że nie wstawiłam rozdziału wcześniej. ;-;
I proszę nie zabijajcie mnie za moje opóżnienia. To wszystko przez szkołę :C
Muszę poprawić zagrożenie z historii i chemii, a ja tych przedmiotów w ogóle nie rozumiem :<

dozobaczenia kiedyś! ~ wafeleł

P.S Wybaczcie mi jeszcze za tak beznadziejny rozdział, ale moja wena się utopiła [*]

I'm Crazy BabyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz