♦10♦

24 4 0
                                    

Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem twarz bruneta dosłownie kilka centymetrów od swojej. Patrzyl na mnie rozgniewanym wzrokiem, a po chwili także otworzył usta tak jakby chciał coś powiedzieć.

Nie umiałem ukryć swoim rumieńców spowodowanych tą sytuacją i stałem jak słup soli, czekając, aż może on łaskawie coś z siebie wydusi.

— Uważaj, żebym ja ci przypadkiem czegoś za chwilę nie zrobił. — prychnął mi prosto w twarz, aby następnie się odsunąć na bezpieczną odległość i podejść do szafki, w której powinny być waciki i woda utleniona. Gdy jednak nie znalazł tych rzeczy w tamtym miejscu, zamkną drzwiczki od szafki bardzo mocno i przeklnął pod nosem.

— Jak z dzieckiem... — wywróciłem oczami, po cichu podchodząc do wysokiej, dosyć dużej szafki, w której znalazłem co? Pare lekarstw oraz to czego (prawdopodobnie) szukał Jughead w tamtej mniejszej.
Wziąłem pare wacików oraz jedną butelkę wody utlenionej i położyłem wszystko na stoliku obok łóżka. — Pomóc Ci może?

Gdy wyższy podszedł, aby wziąć do ręki butelkę ja tylko stałem i przeglądałem się mu, cierpliwie czekając aż może łaskawie odpowie.
Niestety nie doczekałem się jej. A szkoda, bo gdyby się zgodził to mógłbym podotykać jego twarz.
Znaczy ekhm ekhm (kaszel xd). Co się ze mną do cholery dzisiaj dzieję! Przestań o nim cały czas myśleć chory pojbie!

Po strzeleniu sobie mocnego liścia, oczywiście w myślach, wróciłem na ziemię, a widząc, że chłopaka nie ma przede mną przeniosłem wzrok tam gdzie on był.
Opatrywał swoje rany tak nie umiejętnie, że musiałem się zaśmiać, czym zwróciłem jego uwagę.
— Nie przeszkadzaj sobie, pomyśl, że mnie tu nie ma. — machnąłem ręką chichocząc pod nosem, gdy zawiesił na mojej osobie niezrozumiałe spojrzenie. To było urocze bo plaster, który przykleił sobie do policzka zaczął się odklejać, aż w końcu spadł na ziemię, a z jego ust wyrwało się ciche "cholera".

Podszedłem do bruneta biorąc z jego dłoni plaster, który tylko by się zmarnował bo znowu by źle przykleił i by odpadł. Zdjąłem te dziwne papierki, rzuciłem je na blat, a następnie stanąłem na palcach, aby przyjrzeć się dokładniej gdzie jest rana, a po chwili plaster został przyklejony niemalże idelanie.

— Głupi jesteś... — westchnąłem zbierając śmieci, które wyrzuciłem do kosza obok. Nie wiem czemu ale lubię go obrażać, poniżać i drażnić. Co z tego, że się prawie w ogóle nie znamy. Już teraz czuję, że będziemy mieli jeszcze wiele wspólnych przygód.

—  Dlaczego to zrobiłeś? — do moich uszu dostało się pytanie, a ja stanąłem w miejscu wpatrując się w ten niebiesko-szary kosz, do którego przed chwilą wyrzuciłem papiery. — O co ci chodzi?

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Ano elo benc
W końcu pojawił się rozdział jupiii
Tak szczerze to straciłam wenę i już sama nie wiem co tu miało się dziać, więc jeśli ktoś ma jakieś pomysły to nie bójcie się napisać ich w komentarzu!

Dobrej nocy lub dnia zalezy kiedy czytasz ∆
~wafelxxx

I'm Crazy BabyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz