1

30 1 0
                                    

To był kolejny wiosenny dzień. Niektórzy spacerowali po parkach, inni korzystali z przyjemnego słońca, opalając się. Byli też i tacy, którzy niestety te południowe godzinny musieli spędzić w bardzo (nie)urokliwym miejscu. Szkole.

Weronika, zwyczajna szesnastoletnia uczennica II liceum w "małej dziurze na podkarpaciu, o której prawie nikt nie wie", była jedną z tych nieszczęśliwych osób.
Siedziała na podłodze koło sali, w której zaraz miała rozpocząć lekcje, przeglądając swoje social media. Obok niej siedziało (lub stało) jeszcze pięć osób z jej klasy. Stanowili oni komplet na wszystkich lekcjach przez najbliższe dwa tygodnie, ponieważ reszta uczniów z klasy 1a pojechała na wycieczkę do Grecji.
Gdy zadzwonił dzwonek, wszyscy ociążale zaczęli gramolić się do sali. Miała być teraz lekcja matematyki, na co każdy baaaaardzooo się cieszył.
Weronika zajęła swoje ulubione miejsce w trzeciej ławce pod ścianą, a tuż za nią usiadła jej przyjaciółka Baśka.
Niestety sala numer 15 była jedną z tych nielicznych sal, które miały ławki jednoosobowe i dziewczyny musiały siedzieć oddzielnie.

Uczniowie z przyzwyczajenia zaczęli wyciągać ze swoich plecaków zeszyty, długopisy i inne przybory, nie zwracając uwagi na to, że w klasie nie ma jeszcze nauczycielki, która praktycznie zawsze była punktualnie.

Weronika westchnęła mocno i oparła głowę na ręce, chwytając przy tym w drugą dłoń długopis i bazgrząć po kartce. Szatynka była naprawdę zrezygnowana i nie odczuwała w danym momencie chęci do życia, a do jej mózgu nie docierały żadne informacje. Nie miała pojęcia jak wytrzyma resztę lekcji.

Nagle do sali jak gdyby nigdy nic weszło jakiś czterech chłopaków. To nagłe poruszenie wyrwało chwilowo Weronikę z transu.

- Siedźcie spokojnie. - oznajmił najwyższy z nich, za nim ktokolwiek z obecnych zdołał się odezwać - Alek, Karol - zwrócił się do bruneta i niebieskookiego blondyna - Idźcie na tył klasy.

- Yyyyyy, moglibyście łaskawie powiedzieć co tu się odwala? - zapytała Baśka - Zaraz przyjdzie tu Pelczarska i raczej nie będzie zadowolona jak was tu zastanie. W ogóle kim wy jesteście? Nie kojarzę was z naszej szkoły.

- Zaraz się wszystkiego dowiecie, kotek. - powiedział wysoki - A więc witajcie! Ja jestem Szybki. Mojego imienia i nazwiska jak na razie nie musicie znać, chyba że do mnie dołączycie.

- Co?! O co wam chodzi? - odezwała się Weronika

Szybki kiwnął na swojego kumpla, a ten otworzył nóż.

- Mogłabyś mi nie przeszkadzać złotko? Tak będzie dla ciebie lepiej. - powiedział wysoki blondyn, a brunetka pokiwała tylko głową na znak, że rozumie - Dobrze, więc na czym to ja... A tak! Czy nie macie już może dość tego całego świata? Tych fałszywych ludzi i tego, że całym światem rządzą dorośli ludzie? Pff, DOROŚLI to dużo powiedziane. Starzy. Siedzą w tych swoich gabinetach i rozkazują. Ja szczerze już dłużej tego nie zniosę, dlatego mam plan, ale potrzebuje ludzi. Planuje na razie mały skok. Porwanie dyra, albo może burmistrza naszego jakże uroczego miasta. Co wy na to? - zapytał, a  wszyscy gapili się na niego jak na jakiegoś debila.

- On jest chyba chory na łeb. - szepnęła do przyjaciółki Baśka

- Coś mówiłaś? - zapytał Szybki patrząc w kierunku dziewczyn

- Koleżanka pytała tylko czy potem mamy WF. - odpowiedziała Weronika. Widziała, że z tymi chłopakami jest coś nie tak. Była kompletnie skołowana i nie miała pojęcia co się dzieje, ale miała pewność, że jeśli ktoś trzyma w ręce otwarty nóż, to lepiej być ostrożnym.

- No, no. - powiedział Szybki, uśmiechając się szyderczo - Ja tu o poważnych sprawach, a wy o szkole...
Alek, Dawid. Wiecie co robić.

Serce dziewczyny podeszło jej do gardła. Co mają zrobić? pomyślała.

Brunet i Blondyn podeszli w kierunku ławki Weroniki i sięgnęli rękami do kieszeni swoich bluz i wyciągnęli stamtąd..... Książki? O co chodzi?

- Moi drodzy przyjaciele! - odezwał się znowu Szybki - Zachęcam was bardzo do lektury tego fantastycznego opowiadania i wierszy. Chłopcy rozdajcie resztę książek z torby. To właśnie między innymi, dzięki nim zrodził się mój wspaniały plan.

Brunet położył na ławce szatynki dwie książki i poszedł dalej.

"Gniazdo" Łukasza Matuszewskiego* i "Trzy minuty. Tomik poezji" Karola Jadczyszyna*? Serio? pomyślała Weronika

Dziewczyna podniosła rękę do góry.

- Czy możemy wyrażać swoją opinię? - zapytała

- Ależ oczywiście. - odpowiedział Szybki z uśmiechem - Byle byś nie przegięła.

- Więc.. Ten.. - próbowała wymyślić w miarę sensowną wypowiedź - "Gniazdo"? Serio? Czytałam tę książkę i ona nie ma nic wspólnego z tym co wy sobą reprezentujecie. Opowiada ona o losach samotnego chłopaka, który chce stworzyć lepszy świat dla dzieci z sierocińca, a to co wy robicie to..... nawet nie wiem jak to nazwać i co to ma na celu.

- No i przegiełaś... Jak masz na imię?

- We.. Nika. - odpowiedziała - Więcej nie musisz wiedzieć.

- Uważaj...... Nika. - powiedział, podchodząc do dziewczyny - Nawet nie wiesz z kim zadzierasz.

- Ty również. - co ja odwalam! Skąd we mnie tyle odwagi? - A tak w ogóle to gdzie Pelczarska? Powinna już tu dawno być. Jak przyjdzie to zobaczycie.

- A otóż nie przyjdzie. - powiedział blondyn z uśmiechem na ustach i obrócił się w stronę reszty - Wasza nauczycielka miała.. hmmmm... mały wypadek, ale na wasze szczęście ja, jako młody praktykant, zgodziłem się ją zastąpić. Z tego co wiem, jest ona też waszą wychowawczynią, więc będziemy widzieć się co najmniej pięć razy w tygodniu. - podsumował, a uśmiech nie schodził mu z ust - Wiem, że może nie jesteście na razie przekonani do mojej teorii, ale uwierzcie mi, że to co mówię to prawda. Macie całe dwa tygodnie by się do tego przekonać, a jak nie to i tak zostaniecie zmuszeni do myślenia tak jak ja i mi się podporządkujecie. A i jeszcze jedno. Spróbujcie komukolwiek pisnąć słowo o tym co się tu wydarzyło, a pożałujecie. Te marne nożyki to tylko preludium naszych możliwości. To chyba tyle. - powiedział i popatrzył na zegarek na ręce - Zostało jeszcze piętnaście minut do dzwonka, więc możecie pytać o co chcecie.

Wszyscy siedzieli jak zamurowani. Nikt się nie odezwał. Każdy był nieźle zdezorientowany. No w końcu niecodziennie do szkoły przychodzą jacyś goście z nożami i wygłaszają swoje teorie spiskowe.

- Żadnych pytań? No cóż. Macie czas wolny. - odparł blondyn i przywołał ręką swoich kumpli i zaczął z nimi rozmawiać.

Co. Tu. Się. Stało.

- Ej stara. - szturchnęła Weronikę Baśka, a ta odwróciła się do niej. - Co tu się odwala?

- Nie mam pojęcia, ale chyba nie mamy co zadzierać z tymi kolesiami. Ten ich szef jest jakiś zdrowo rąbnięty.

- Ale co, mamy się im podporządkować i pomóc porwać burmistrza? - powiedziała czarnowłosa, powstrzymując się od śmiechu - Nie uważasz to za niedorzeczne?

- To jest nienormalne, ale on chyba mówił o tym na poważnie. - powiedziała i wtedy zadzwonił dzwonek, a Szybki ze swoimi kumplami zaczął zmierzać w kierunku drzwi - Musimy coś wymyślić.

Weronika wstała i wyszła z klasy.



Dzień dobry!
Witam wszystkich tu zebranych! O to moja nowa książka, która powstała na podstawie mojego snu! Ale się jaram! Aaaaaaaa!
To jest coś innego.
Mam nadzieję, że się spodoba. Wiem jest trochę dziwnie. Nie wnikajcie w mój umysł :P

To do następnego,
xxx
Nika

*książki i autor zmyśleni, tytuł "Gniazdo" mi się przyśnił XD

"Mój sen"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz