11

9 0 0
                                    

- Ziemia do Wery. - powiedziała Baśka, machając przed twarzą szatynki - Co ty się tak zagapiłaś?

- Najwyraźniej jest bardzo zainteresowana planem. - odezwał się Dawid - Lepiej się skup, młoda. Powtórzę jeszcze raz. Pierwszy skok jaki wykonamy to porwanie dyrektora. Postawimy własne warunki, a jeśli ich nie spełnią to... Jeszcze nie wiem dokładnie.

- Coś niedopracowany ten wasz "idealny" plan. - powiedziała czarnowłosa

- Zatkaj się. - odpowiedział jej blondyn - Tutaj macie plan szkoły. Za dwa tygodnie, przyjadą ludzie z wycieczki, więc będzie zamieszanie i w ogóle, dlatego wtedy nastąpi nasza akcja. Karol z waszymi kumplami obejdzie zabezpieczenia z kamer, Alek z rudą odciągną uwagę, a ja, na moje nieszczęście z wami i Szybkim, zajmiemy się porwaniem dyra.

- Że co?! - powiedziała Weronika - Co to, to nie. W życiu nie pomogę wam porwać dyra. On waży ze sto kilo! Jak wy sobie to wyobrażacie? Przecież ja z Baśką mamy po jakieś 165 i za dużo też nie ważymy.

- Nie no bez przesady. - powiedział - Trochę to ważycie. - zażartował - Ty zwłaszcza. - zwrócił się do czarnowłosej

W jednej chwili Baśka wstała i wyszła z sali. Blondyn uderzył w jej słaby punkt. Kiedyś miała problemy z wagą i ma obsesję, jeśli o to chodzi. Ludzie potrafią być okrutni, a czarnowłosa pomimo udawania twardej, tak naprawdę w środku była krucha i przejmowała się opinią innych. Zdażyło jej się nawet pociąć z tego powodu. Aktualnie od dłuższego czasu trzymała się ścisłej diety i wyglądała naprawdę dobrze. Bliżej było jej do niedowagi niż jakiejkolwiek nadwagi.

- No i co zrobiłeś?! - krzyknęła Weronika na blondyna i skierowała się za koleżanką

- Ale o co wam chodzi? - zapytał Dawid, wyraźnie nie rozumiejąc co się dzieje

Szatynka pokręciła tylko głową i wyszłam z klasy. Słyszała jak blondyn woła, żeby nie robiły scen i wróciły, ale miała to gdzieś. Weszła do łazienki i zapukała do jednej z kabin.

- Basia. Mogę? - zapytała, a w odpowiedzi dostała tylko przekręcanie blokady w drzwiach.

Weronika nacisnęła delikatnie klamkę i weszła do środka. Jej koleżanka siedziała na podłodze, a po jej policzkach spływały łzy.

- Ej, Barbie. Rozchmurz się. Myślę, że on nie miał nic złego na myśli. Nie zna cię. Po prostu chciał zażartować. - próbowałam ją pocieszyć

- Wiesz jak to boli? - powiedziała - Co mi z tego, że on chciał zażartować?

- No już. - odezwała się szatynka, kucając przy przyjaciółce i obejmując ją ramieniem - Chodź. Jesteś dzielna, piękna i masz wspaniałego chłopaka. Nie pozwól, by takie coś wyprowadzało cię z dobrego humoru.

- Masz rację. Już zaraz się ogarnę. - powiedziała i powoli zaczeła podnosić się z podłogi, ocierając łzy - Chodźmy. 

Dziewczyny wyszły z łazienki i weszły z powrotem do sali.

- No wreszcie! - jęknął Dawid - Ileż można na was czekać?!

Nic nie odpowiadając, przyjaciółki podeszły do swoich ławek i usiadły na swoich miejscach.

Blondyn popatrzył na nie, unosząc przy tym swoją brew i zatrzymał swój wzrok na czarnowłosej.

- Płakałaś? - zapytał, z wyraźnym zdziwieniem, może nawet troską w głosie - Nie żeby mnie to ruszało, albo coś. - dodał zaraz

Jak można tak szybko zmieniać humor? - pomyślała Weronika

- Dobra no to na czym my to... - zaczął, drapiąc się po karku - A! Tak. No więc, kiedy już uda nam się wyciągnąć dyra ze szkoły, załadujemy go do furgonetki i zawieziemy do piwnicy w domu Karola. 

- Czy ty się sam słyszysz? - powiedziała szatynka - To nie ma prawa wypalić. 

- No własnie. - poparła ją Baśka - Po pierwsze, skąd niby weźmiecie furgonetkę, a po drugie, myślicie, że rodzice Karola nie zauważą mężczyzny w piwnicy? 

- Nie będzie ich wtedy w domu. - odpowiedział blondyn - A furgonetkę skądś wytrzaśniemy. Nie zaprzątajcie sobie tym głowy. Wiem z kim pogadać i wszystko załatwię. A właściwie to po co ja z wami tyle gadam? Macie po prostu wykonywać moje rozkazy i trzymać się planu. Nie mamy współpracować. Ja daje polecenia, wy je wykonujecie.

- Przejrzyj na oczy. - powiedziała czarnowłosa - Ten wasz, a raczej Szybkiego, cały plan jest niedopracowany, bezmyślny, wzięty z kosmosu, zwariowany, i to w tym złym znaczeniu, ...

- Stop.  - przerwał jej Dawid - Dobra może ma parę nie dociągnięć, ale to nie wasza sprawa. Chyba nie chcecie rozgniewać Szybkiego. Wiecie jak mogła skończyć ostatnio  wasza koleżanka..- powiedział, a na jego usta wpełzł cwany uśmiech - Te marne nożyki to nic w porównaniu z tym co mamy do zaoferowania.

- Czy to ma być groźba? - zapytała szatynka, z kpiną w głosie

- Tak i...- w tym momencie zadzwonił dzwonek, przerywając wypowiedź chłopaka - Dobra możecie iść na przerwę,bo muszę zajarać.

- Dziękujemy, łaskawco. - powiedziała Baśka - A i radzę ci tego nie robić w łazience, bo w szkole są czujniki dymu, a chyba nie chcemy, żeby dyrektor przyłapał obcego ucznia w toalecie ze szlugiem w ręku?

Blondyn pokręcił tylko głową, uśmiechając się pod nosem i wyszedł z klasy.



"Mój sen"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz