6

8 0 0
                                    


***
Alek siedział w swoim aucie, które stało na poboczu obok domu Weroniki. Był pewien, że nie przewidziało mu się, że dziewczyna płakała, ale nie rozumiał dlaczego to robiła. Może powiedziałem coś nie tak? - pomyślał - Nie no raczej nie. Przecież my prawie nie rozmawialiśmy. Chłopak zacisnął usta w cienką kreskę, stukając przy tym palcami w kierownicę. Czuł, że musi porozmawiać z szatynką. Kompletnie jej nie znał, ale mimo tego coś mówiło mu, że powinien do niej iść. Ale jak to zrobić?

***
Weronika zamknęła drzwi i odłożyła plecak obok biurka. Rzuciłam się na łóżko, płacząc w poduszkę. Ostatnie wydarzenia z jej życia zaczęły ją przerastać.

W pewnym momencie w pokoju dało się słyszeć pukanie w szybę. Szatynka podniosła głowę i popatrzyła w stronę okna. Może to jakiś ptak? pomyślała. Wstała i podeszła bliżej. Odsłoniła rolety i zobaczyła...

- Co ty tu robisz?! - powiedziała szeptem, otwierając okno

- Przyszedłem w odwiedziny do mojej kuzynki. - odparł Alek, wchodząc z drabiny do pokoju

- Co? Przecież my wcale.. Co? Schodź z powrotem, natychmiast! - rozkazała

Brunet podszedł do okna i spuścił drabinę prosto na krzaki, przez co nie narobił dużo hałasu.

- No i co zrobiłeś jak teraz zamierzasz zejść na dół?! - była na niego wściekła

- Nie wiem. - powiedział i rozłożył się na łóżku szatynki

- Nisia? Wszystko w porządku? - doszedł do nich kobiecy głos z parteru

- Tak, mamo! - odkrzyknęła jej - Uczę się! Mam jutro recytację na polskim!

- Nisia? - powiedział chłopak unosząc brew do góry, a dziewczyna machnęła tylko  ręką

- Moja mama tak do mnie mówi. No wiesz to takie zdrobnienie. Wero - nisia. - wytłumaczyła

- Hmmm.. W sumie Nisia brzmi lepiej niż Wera. Tak bardziej słodko. - powiedział, śmiejąc się przy tym, a szatynka wzięła książkę i rzuciła w niego.
Ku rozczarowaniu dziewczyny, brunet miał dobry refleks i złapał ją.

- Dobra, mógłbyś mi wytłumaczyć co ty tu robisz? - zapytała. Miała zamiar odpocząć od tego wszystkiego i pouczyć się trochę na jutro, a on jej w tym przeszkadzał.

- Ymm, nudzi mi się. - odpowiedział - A tak na serio to widzę, że coś u ciebie nie gra.

- Co niby? - zapytała, unosząc brew do góry i krzyżując ręce na piersi

- No nie wiem do końca. Dlatego właśnie tu jestem.

- I tak ci nic nie powiem. - odparła - A teraz mógłbyś łaskawie opuścić mój pokój?

Chłopak  wstał z łóżka i podszedł do Weroniki, chwytając ją za rękę.

- Mógłbym, ale wolę tu zostać.

- Dobra. - powiedziała i usiadła przy biurku, zabierając się za zadania

- Co robisz? - zapytał

- Uczę się? Nie widać?  Nie mam zamiaru ci gadać o moich problemach, o moim życiu. Nie powinno cię to obchodzić, a poza tym nie ufam ci. Nawet Baśka nic nie wiem..

- Serio? - zapytał kucając koło fotela dziewczyny

- Tak serio. Nie jestem typem osoby, która gada wszystkim o swoich uczuciach.

- Ale wyglądało, że jesteś ze sobą blisko. Znaczy wiesz w sensie przyjacielskim.

- Nie wszystko jest tym na co wygląda. - powiedziała, odsuwając się od biurka - Ona mi ufa, a ja jej nie potrafię. Zwierza mi się ze wszystkich problemów, ale ja jej nie potrafię nic powiedzieć. Z resztą po co ja ci właściwie to wszystko mówię?

- Bo najwyraźniej leży ci to wszystko na sercu. - powiedział - Chodź, usiądziemy na łóżku. - oznajmił, a szatynka, nie wiedząc w sumie dlaczego przytaknęła - To dlatego dzisiaj płakałaś?

- Nie. Nie ważne.

- Ważne. Nie możesz się wszystkim tak zadręczać. - powiedział i oplótł ją ramieniem, na co Weronika poczuła, że jej serce znowu przyspiesza - Obiecuję, że nikomu nic nie powiem. Jak chcesz to ja też mogę ci powiedzieć jakąś moją tajemnicę i będziemy kwita. Okej?

Dziewczyna chwilę się zastanawiała, ale w zaistniałej sytuacji, kiedy przystojny brunet siedział w jej pokoju, na jej łóżku, z ramieniem na jej ramionach, jej mózg nie podsyłał jej zbyt dużo możliwych odpowiedzi.

- Uhh, no dobra. - powiedziała - Yyy, no bo w radiu leciała taka dołująca muzyka.

- I to dlatego płakałaś? - zapytał brunet, wyraźnie zdezorientowany

- Ugh, i tak nie zrozumiesz. Ty masz wszystko pewnie super poukładane, idealne życie i w ogóle.

- Może ci się tak tylko wydaje? Jak to mówiłaś: "Nie wszystko jest tym na co wygląda". - powiedział - Moi rodzice zawsze chcieli, żebym coś osiągnął w życiu, został kimś sławnym, był najlepszy, dlatego zapisali mnie do szkoły muzycznej na fortepian. Później, gdy nauczycielka powiedziała, że mam wybitny słuch, dołożyli mi jeszcze wiolonczelę i flet. Szkoła muzyczna zajmowała mi strasznie dużo czasu, ledwie co dawałem radę ze zwykłą. Moi rodzice byli zawiedzeni, gdy w chyba trzeciej gimie nie miałem świadectwa z paskiem, bo po prostu nie dałem rady. Ojciec cały czas narzekał, że nic nie osiągnę, jeśli dalej nie będę się przykładał do nauki. Kiedy skończyłem 18 lat natychmiast przeprowadziłem się do Szybkiego. Miałem dość ich ciągłych narzekań i słuchania, że do niczego się nie nadaję oraz, że przez swoje lenistwo nic nie osiągnę.

- J-ja nie wiedziałam. Raczej obstawiałam, że jesteś jakimś idealnym syneczkiem swoich rodziców lub zbudowanym nastolatkiem.

- No widzisz. Pozory mylą, ale teraz dowiem się wreszcie dlaczego płakałaś?

- No bo widzisz.. Moja babcia umarła nie cały rok temu. Po tym wszystkim relacje między rodzicami, a wujkami nieco się posypały ze względu na to, że babcia przepisała swoje mieszkanie na moją siostrę. Cały czas toczą się sprawy o spadek. Dodatkowo ta cała szkoła i to wasze dzisiejsze wbicie na naszą lekcję. Jakoś tak po prostu musiałam odreagować. - powiedziała, a chłopak mocniej przyciągną ją do siebie

- Wszystko się jakoś ułoży. Parę lat temu.. - brunet zaczął opowiadać o swoim życiu, żeby rozluźnić jakoś atmosferę.
Weronika sam sobie się dziwiła, że zwierzyła mu się z części swoich problemów.
Siedzieli tak dosyć długo, rozmawiając.
Dziewczyna zaczynała robić się senna i nie wiadomo kiedy jej głowa opadła na ramię chłopaka.

"Mój sen"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz