9

15 1 0
                                    


***

Weronika wyszła ze szkoły i udała się w kierunku przystanku autobusowego w towarzystwie Baśki. W połowie drogi dziewczyny jednak musiały się pożegnać, bo dom czarnowłosej znajdował się po innej stronie, niż przystanek.

- Będę za tobą tęsknić. - powiedziała szatynka, z udawaną rozpaczą

- Ja również. - odpowiedziała Baśka - Ale obiecuję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy.

- Nie wiem jak to wytrzymam. Chyba zaraz będę płakać. - odparła Weronika, udając, że ociera łzę

- O nie! Nie rób tego! - powiedziała czarnowłosa i przyciągnęła koleżankę do siebie, łącząc ją w uścisku - Tamta babka po drugiej stronie ulicy patrzy się na nas jakbyśmy dopiero co z psychiatryka uciekły. - szepnęła Weronice na ucho i obydwie wybuchnęły śmiechem

- Dobra to pa moja kochana psiapsi. Kisski, loffki, foreverki i szczęśliwego nowego roku. - powiedziała szatynka, odchodząc w swoją stronę

- Pa, moja miłości. - krzyknęła za nią Baśka - Do zobaczenia jutro w szkole, idiotko!

Weronika parsknęła tylko pod nosem. To był już ich zwyczaj, że praktycznie codziennie się odprowadzały i żegnały dramatycznie.
Szatynka dotarła na przystanek i usiadła na ławce. Wokół niej znajdowali się różni ludzie. Nie których już kojarzyła przez te lata jeżdżenia autobusem. Koło niej siedziała starsza pani, która nigdy nie miała ze sobą zegarka i pytała o godzinę, kawałek dalej stała na oko czterdziestolatka, która zawsze z kimś rozmawiała, a obok rozkładu jazdy siedział ten chłopak, który mieszkał na jej osiedlu. Weronika zatrzymała na chwilę na nim wzork, ale zaraz się otrząsnęła i skupiła się na przejeżdżających autach. Wspomniany wcześniej brunet był totalnie w jej typie, ale w sumie nigdy nie miała okazji do niego zagadać. Chodzili razem do podstawówki, więc wiedziała, że nazywał się Radek i jest rok starszy. Szatynka był raczej typem skrytej osoby i  ciężko jej było poznawać nowe osoby. Myślała nie raz żeby się zmienić, ale to nie takie łatwe. Cały czas się dziwiła, że udało jej się rozmawiać z Alkiem. To było dla niej zupełnie coś nowego, ponieważ miała w zasadzie trzy bliższe koleżanki.

Po chwili na zajezdni ukazał się jej autobus numer 5. Wstała i wsiadła do niego. Jak zwykle był załadowany ludźmi.

- Cześć. - usłyszała niski głos
Dziewczyna obróciła się i zobaczyła swojego kuzyna, który mieszkał niedaleko niej.
- O, hej. - odpowiedziała.
Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale w sumie nie wiedziała za bardzo co. Jak byli dziećmi to jeszcze mieli jakiś kontakt, ale z biegiem czasu jakoś się to posypało. Już od jakiś dwóch latach większość wymienienych między nimi zdań, sprowadzała się tylko do przywitań.

Po 15 minutach jazdy Weronika dotarła na swój przystanek i powlokła się do domu.

- Hej mamo! - rzuciła, otwierając drzwi wejściowe

- Cześć Nisia! Jak było w szkole? - zapytała brunetka o krótkich włosach

- Jak zwykle. - odpowiedziała szatynka, ściągając swoje adidasy

- Zawsze tak mówisz. Na pewno nic ciekawego się nie wydarzyło? - dopytywała

No w sumie to wpadł do nas ten psychol Szybki i zaczął nas bardziej wtajemniczać w swój plan zagłady ludzi powyżej 30. roku życia, który ma rozpocząć porwanie naszego dyrektora. - pomyślała Weronika

- Nie. Nudy jak zwykle. Idę do siebie do pokoju. - odparła

- Okeejj. Zejdź za jakąś godzinę na obiad. - oznajmiła mama szatynki.

Nastolatka powlokła się po schodach i rzuciła się na swoje łóżko, pogrążając się w myślach.
Z jej rozmyślań wyrwał ją dźwięk telefonu.

-Halo?
- Hej Wera! To ja Baśka. Tato zmienił mi operatora i numer niestety też, więc jak coś to teraz na ten numer pisz, czy dzwoń.
- Okej.
- A tak właściwie to co u ciebie?
- Spoko, jak zwykle. A u ciebie?
-  Też. Właśnie siedzę z Marcinem.
Pozdrów go ode mnie.
- Dzięki, ale ja cię nie pozdrawiam.
- A ja cię nie lubię, Marcin.
-  Dobra muszę kończyć, bo ta ciota zaraz spali tosty.
- Ej kogo nazywasz ciotą?...

Rozłącz.

Szatynka podkręciła tylko głową. Uwielbiała jak ta dwójka się kłóciła. Wiedziała, że się kochają, bo to widać na pierwszy rzut oka, ale nie potrafili wytrzymać bez przekomarzania się.

Weronika rysowała pałacem wzorki po wygaszonym ekranie telefonu. W pewnej chwili stwierdziła, że może spróbuje znaleźć Alka na social mediach. Chłopak cały czas znajdował się w jej myślach.
Otworzyła fejsa i już chciała wpisać... ale w sumie nie wiedziała co. Nie była przekonana jak brunet ma na imię.
Alek? Aleksy? Aleks? Alex? Włączyła swoje zdolności stalkerskie, ale nic za bardzo nie mogła znaleźć.

- Weronika! Chodź na obiad!

- Idę! - odpowiedziała swojej mamie. Rzuciła telefon na łóżko i poszła do kuchni.


Takie trochę nudy, ale w kolejnym rozdziale powinno już się coś zacząć dziać.

Do następnego,
xxx
Nika

"Mój sen"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz