Rozdział 15

1K 76 14
                                    

Pov. Hubert

Właśnie z Karolem kierujemy się na komendę policji z tym listem od Ernesta. Jesteśmy już blisko, szczerze mówiąc to boję się o swoje życie, to jest serio jakiś psychol. 

******Skip Time******

Jesteśmy już po rozmowie z policją, teraz idziemy na miasto coś zjeść bo jesteśmy głodni a wole to niż gotowanie Karola.

Jesteśmy już na miejscu, teraz tylko coś zamówić... Kariś upiera się na pizze z pieczarkami ale ja chce coś innego, nie zawsze trzeba jeść tylko pizze. Oglądam kartę z menu i w sumie to nie wiem co wziąć więc chyba zdecyduję się na tą pizze. Karol znowu wygrał. Poszedłem zamówić i zapłacić, potem skierowałem się w stronę ubikacji by załatwić swoją potrzebę. 

Gdy wracam Karol z kimś rozmawia przez MÓJ telefon.

-Ej! To mój telefon oddaj!-

-To był Ernest...- 

-CO!? Czego chciał?-

-Powiedział że z nami skończy...-

- Mówiłem żeby nie iść na tą policję!-

-Czyli chciałeś żeby dalej ci groził?-

-W końcu by mu się to znudziło-

-Śmieszny jesteś ha ha ha!- 

-Dobra możemy się przestać kłócić?-

Nic już nie powiedział tylko przytaknął, a po chwili przyszła już nasza pizza, zjedliśmy ją w ciszy i wróciliśmy do domu.

******Skip Time******

Siedzę na ławce w parku. Pokłóciłem się z Karolem na dobre i wyszedłem z domu. Coraz częściej się kłócimy, boję się co będzie dalej... Nie chcę żeby stało się coś przez co byśmy się rozstali. 

Rozmyślenia przerwał mi siadający obok mnie na ławce starszy pan. Po chwili zorientowałem się że to ten mężczyzna, z którym rozmawiałem kiedyś.

-Dzień dobry- Odezwałem się pierwszy.

-Ooo dzień dobry- Uśmiechnął się do mnie-Co tutaj robisz sam? Znów?-

-Em ja tylko chciałem odpocząć- skłamałem

-Aha dobrze-

- Wie pan... Ja muszę już iść...-

-Dobrze, do widzenia chłopcze-

-Do widzenia-

Miły pan. Pomyślałem i wstałem. Jedno co mnie dziwi to dlaczego nosi ciemne okulary? Nie świeci słońce przecież...

Byłem już przy bloku gdy usłyszałem krzyki.

Skręciłem w uliczkę z której one dobiegały.

Zobaczyłem dwóch mężczyzn, jeden miał kaptur a drugi miał rude włosy i chustę na twarzy.

Oni bili jakąś kobietę.

Bez wahania podszedłem i przywaliłem temu rudemu, on się odwrócił i dostał ode mnie w twarz. Polała  się krew. Ten w kapturze też ode mnie dostał. Uciekli.

Podszedłem więc do dziewczyny.

Nie miała żadnych śladów pobicia.

-Coś ci jest?- Zapytałem 

-Nie- Uśmiechnęła się wrednie.

A potem ktoś od tyłu przyłożył mi jakąś chustkę do twarzy. Odwróciłem się. Ernest. Zemdlałem. Ciemność. Tylko ciemność. Nic więcej.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

No witam w kolejnym rozdziale. Przepraszam że tak długo nie było... 

A teraz 

Bayooooo :DD



Obiecałeś DxD (Doknes x Dealereq) || ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz