✖ tonight, the silence is talking ✖
Felix otworzył zaspane oczy i nieprzytomnym wzrokiem rozejrzał się dookoła. Zewsząd otaczała go jednak nieprzenikniona ciemność, nie potrafił zatem od razu określić gdzie dokładnie się znajdował. Mrugając raz po raz i próbując przyzwyczaić się do zmroku, zaczął delikatnie przesuwać dłońmi po podłodze, licząc, że dzięki temu szybciej zrozumie co to za pomieszczenie. I rzeczywiście, gdy pod palcami wyczuł szorstkie, popękane drewno, niczym nie przypominające gładkiej, marmurowej posadzki Uniwersytetu, od razu zrozumiał co się stało. Jego myśli szybko połączyły fakty, przywołując w głowie obrazy minionego dnia. Rankiem zapomniał wziąć tabletek, śpiesząc się na zajęcia, przez co cały poranek i popołudnie męczył go tępy ból głowy, a powieki z każdą godziną stawały się coraz cięższe. Kiedy dotarł do Biblioteki, zdążył zaledwie odkurzyć jedną z wysokich półek, zanim bez sił opadł na podłogę i po prostu zasnął. Od tego momentu musiało upłynąć już dużo czasu, skoro na zewnątrz panowała noc. Zaniepokoił się. Która mogła być godzina? Podniósł się powoli, otrzepując kombinezon, po czym wyciągnął przed siebie ręce, aby przypadkiem na nic nie wpaść. Powoli posuwał się w stronę drzwi, przy których znajdował się włącznik światła. Wkrótce jego palce natrafiły na niewielki kwadrat. Wraz z cichym kliknięciem towarzyszącym przesunięciu go w dół, pomieszczenie zalało ciepłe, żółte światło.
Felix znów zamrugał kilkakrotnie, tym razem próbując dostosować oczy do blasku. Znajdował się w dobrze mu znanej, dużej sali, której ściany od góry do dołu wypełnione były podniszczonymi tomami na ciężkich, dębowych półkach. Bibliotekę urządzono wiele lat przed rewolucją, toteż miała ona zdecydowanie staromodny, nieadekwatny do dzisiejszej mody wystrój. Felix ilekroć przekraczał próg tego pomieszczenia, czuł się, jakby odbywał podróż w czasie. Wszystko było tutaj zbyt staroświeckie, zbyt zniszczone i wiecznie pokryte grubą warstwą kurzu, niezależnie od tego, jak często by sprzątał.
Nie przeszkadzało mu to jednak. Naprawdę lubił nastrój panujący w środku, który pozwalał mu na oderwanie się od sterylnych, białych wnętrz, otaczających go na co dzień. Kiedy skończył siedemnaście lat i wraz z dekretem zmuszony był wybrać miejsce, gdzie będzie odbywał prace na rzecz społeczeństwa, nie zastanawiał się zbyt długo nad podjęciem decyzji. Większość jego przyjaciół celowała w szklane budynki Instytutu lub Szpital św. Hwana. Ci mniej ambitni wybierali Urząd Najwyższej Władzy, a tym, którym zależało jedynie na odbębnieniu obowiązku, wystarczały zwykłe miejsca użytku codziennego. Dlatego zarówno Teahyung z wydziału prawnego jak i Hyunwoo z sekcji obronnej patrzyli na niego z zaskoczeniem, kiedy na kwestionariuszu zaznaczył znajdującą się na ostatniej pozycji Bibliotekę Miejską.
Było to miejsce zapomniane przez większość społeczeństwa. Od czasów przejęcia władzy przez Najwyższą Radę, czytelnictwo spadało sukcesywnie z roku na rok. Także studenci coraz rzadziej zaglądali do tego przybytku, opierając swoje prace na znacznie lepiej widzianych wiadomościach znajdujących się w sieci internetowej. Felix nie należał jednak do tego grona. Chociaż od dziecka uczony był, że najlepszym i najlepiej postrzeganym wyjściem jest dostosowanie się do większości, nie potrafił napisać nic zadowalającego w oparciu o informacje ze stron naukowych Uniwersytetu. Wydawało mu się, że korzystając z tych faktów powiela nudne schematy. Dlatego, choć dostawał przez to zwykle niższe noty, wolał prowadzić badania na podstawie danych znalezionych w książkach. Słowa wylewające się z podniszczonych kart zawsze wydawały mu się bardziej szczere i zrozumiałe, niż to, co prezentowały sobą teksty przekształcone przez Najwyższą Radę, mające jak najlepiej oddawać ideę Dystryktu.
CZYTASZ
| a glitch |
Fanfictiongdzie felix próbuje znaleźć swoją prawdziwą tożsamość w świecie, w którym od wszystkich oczekuje się perfekcji the truth had been hidden away from us a sign, an omen, a, a GLITCH