2 ✖ fate of unlucky fellows ✖

211 33 7
                                    

lately my life has become a blur

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

lately my life has become a blur

✖✖✖

Felix zadrżał. W głosie szatyna pobrzmiewało coś, co jeszcze bardziej potęgowało jego niepokój. Mimo, że doskonale zdawał sobie sprawę ze swojego beznadziejnego położenia, Bin budził w nim strach oraz respekt. Postanowił jednak nie dać mu satysfakcji i nie pozwolić na stłamszenie się. W końcu... powinien się jakoś wytłumaczyć, prawda? Niezależnie od tego, w jakie bagno się właśnie wpakował, musiał wyjść z niego żywo. Nie było innej opcji.

- Nie jestem szpiegiem - wydusił, zebrawszy w sobie jakieś rozpaczliwe resztki odwagi. Bardzo powoli podniósł się z podłogi, czując każdy obolały od upadku mięsień. Choć sufit nie znajdował się zbyt wysoko, przywalił o ziemię dość mocno i niespodziewanie, co uniemożliwiło mu zamortyzowanie tego spektakularnego runięcia.

- No jasne, bo ci uwierzymy - kolejny pocisk wyleciał z ust szatyna, godząc boleśnie w Felixa. Naprawdę nie cierpiał tego chłopaka.

- Daj spokój Changbin - zabrał głos Woojin, na co blondyn obdarował go pełnym wdzięczności spojrzeniem. - Zobacz, dzieciak cały się trzęsie. Jest przerażony. 

- I bardzo dobrze! Jesteś ślepy czy co? On nas podsłuchiwał! Nie wiemy kim jest i co robił w Bibliotece o tej porze - Changbin nie dawał za wygraną, nie zwracając uwagi na otwarte usta Felixa, wyraźnie pragnącego się wtrącić i jakkolwiek wytłumaczyć.

- Dlatego najpierw wypadałoby zapytać - różowowłosy chłopak poparł towarzysza, tak jak ten chwilę wcześniej jego, gdy rozmowa dotyczyła jeszcze Chana. 

Felix obdarzył Jisunga nieśmiałym uśmiechem. Dobrze wiedzieć, że ktoś więcej w pewnym sensie stoi po jego stronie. A przynajmniej nie próbuje narzucić własnego zdania, bez jakiejkolwiek wiedzy na temat chłopaka. 

- Dobra, róbcie co chcecie idioci, ja umywam ręce - szatyn wbił dłonie w kieszenie płaszcza, odwracając się na pięcie. Szybkim krokiem powrócił na swój fotel, zasiadając na nim ze skrzyżowanymi ramionami. Nie zaprzestał jednak ani na chwilę lustrować Felixa lodowatym wzrokiem.

- W takim razie usiądź - Woojin wskazał dłonią na kanapę, zajmowaną wcześniej przez jasnowłosego. 

Chłopak posłusznie wykonał ten rozkaz, obrzucając jeszcze raz wszystkich uważnym spojrzeniem. W tym świetle widział ich nieco lepiej i z łatwością mógł określić, że żaden nie mógł być starszy od niego o więcej niż dwa, maksymalnie trzy lata. Był pewien jedynie wieku księcia, gdyż z gazet wiedział, że ten liczy sobie dwadzieścia jesieni. Felix zasiadł na kanapie, jak najdalej od fotela Changbina, a tuż obok niego miejsce zajął Jisung. Jasnowłosy widocznie nie widział w blondynie żadnego zagrożenia, bo obrzuciwszy go szybkim spojrzeniem, zrelaksowany pochylił się w stronę chłopaka.

- No to już, gadaj. Kim jesteś i dlaczego jak grzeczny dzieciak nie siedzisz w domu?

- Właściwie to mógłbym zapytać o to samo - Felix nie wiedział dlaczego to zdanie wydostało się z jego ust. Zaskoczony sobą samym, zakrył buzię dłońmi, ale ku jego uldze, książę wybuchnął śmiechem.

| a glitch |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz