15 ✖ bottled up all emotions ✖

235 33 21
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


 being alone was never hard before I met you 

Changbin okręcał na palcu biały kabelek, ciągnący się od diody na jego klatce piersiowej, do niewielkiego urządzenia, które trzymał na kolanach. Maszyna pulsowała w równych odstępach czasu zimnym, niebieskim światłem, rejestrując każde drgnięcie serca szatyna. Seo wyciągnął z kieszeni nadajnik
Zerkając na wyświetlacz, z niezadowoleniem zauważył, że pozostało mu jeszcze około dziesięciu minut siedzenie. Był zły, iż medyczka kazała mu zająć miejsce w poczekalni, pośród pociągających nosami pacjentów, zamiast jak zwykle pozwolić mu na ukrycie się za białym przepierzeniem w jej gabinecie. Niestety tego dnia Szpital św. Hwana roił się od chorych, jakby nagle wszyscy cierpiący ludzie w Dystrykcie umówili się, aby odwiedzić klinikę. Z tego powodu, chcąc nie chcąc, musiał znosić na sobie spojrzenia innych, a jedyne co mógł zrobić, to zwiesić nisko głowę, modląc o bycie nierozpoznanym. Ostatnim czego sobie życzył, było dostrzeżenie w tłumie przez znajomą twarz.

Westchnął zniecierpliwiony, śledząc wzrokiem medyków. To miejsce zawsze go przytłaczało. Nie lubił postaci w niemal sięgających ziemi śnieżnobiałych kitlach, noszących długie rękawiczki i maseczki okrywające ich oblicza. Nie lubił również nieskończenie długich korytarzy, pozbawionych kolorów, po których głośnym echem obijał się każdy krok. A najbardziej na świecie nie lubił zapachu szpitala. Chemikalia do sterylizacji drażniły jego nozdrza, przywodząc na myśl salę operacyjną. Ta z kolei kojarzyła się chłopakowi jedynie ze śmiercią.

Changbin przymknął oczy, z całych sił pragnąc, aby czas zaczął płynąć choć trochę szybciej. Nie dane mu jednak było zaznać spokoju, gdyż nagle poczuł, że ktoś pociąga go za rękaw płaszcza. Uniósł powieki, zerkając na krzesełko po swojej prawej stronie, na którym zasiadła mała dziewczynka.

- Cześć - odezwała się słodkim, nieco piskliwym głosikiem, obdarzając go uważnym spojrzeniem spod długich rzęs. - Nie widziałeś mojego brata, oppa?

Seo uniósł brew, lustrując osóbkę mającą nieco ponad metr wzrostu. Ubrana w różową kurteczkę o pastelowym odcieniu, machała nóżkami obutymi w wysokie, białe botki. Jej twarz wyrażała zaniepokojenie, ale nie rozmową z nieznajomym, lecz prawdopodobnie nieobecnością brata.

- Nie widziałem - odpowiedział krótko, nawet nie pytając o żadne szczegóły. Nie miał zamiaru wdawać się w dyskusje z obcym dzieckiem.

- Hej, nawet nie powiedziałam jak wygląda! - Dziewczynka zrobiła naburmuszoną minę, potrząsając głową, na której zaplecione miała dwa długie warkocze. - Martwię się... Powiedział, że wychodzi porozmawiać z panem medykiem, ale jeszcze nie wrócił.

Changbin wywrócił oczyma, niezadowolony, że dziecko przejrzało jego niechęć. Widocznie tak szybko się jej nie pozbędzie.

- Po prostu poczekaj w takim razie - rzucił, odwracając wzrok.

| a glitch |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz