9 ✖ you're electrizing ✖

164 31 6
                                    

'there was something in your eyes i couldn't explain and I started falling for it'

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

'there was something in your eyes i couldn't explain and I started falling for it'

✖✖✖

Srebrnowłosy chłopak uśmiechnął się pogodnie, patrząc w przejrzyste niebo, po którym leniwie przesuwały się puszyste, białe obłoczki. Cieszył się z tej niespodziewanej poprawy listopadowej aury, bo przez ostatnie dwa dni Seul spowity był ciężkimi, deszczowymi chmurami, które nadawały całemu miastu ponury nastrój, a wyjście z domu bez parasola skutkowało przemoknięciem do cna. W duchu miał nadzieję, że akurat tego dnia słońce na nowo zagości na nieboskłonie i choć rzadko kiedy jego prognozy się sprawdzały, bóstwa wysłuchały modłów chłopaka, czyniąc sobotę jasną i przyjemną. Chociaż na chodnikach wciąż szkliły się sporych rozmiarów kałuże, a jesienny chłód dawał o sobie znać, powietrze było rześkie, a złote promyki odbijające się od gładkich powierzchni budynków zachęcały do spacerów.

Chan siedział na kamiennej ławce, tuż przed wznoszącym się na wysokość kilkunastu metrów pomnikiem w kształcie kuli, na której czubku przycupnął marmurowy sokół, trzymający w dziobie rozerwany łańcuch. Był to symbol Dystrktu. Sokół był metaforą władz, natomiast łańcuch - pęt, jakimi teoretycznie była unia z pozostałymi krajami. Chłopakowi absurdalna wydawała się ta manifestacja siły, próbująca wmówić mieszkańcom, że rządy rewolucjonistów przyniosły krajowi wolność.

Zerknął na wyświetlacz swojego nadajnika, uświadamiając sobie, że od 15:00 minął już kwadrans, a Jeongina nadal nie było na horyzoncie. Powoli zaczynał się martwić. Mało prawdopodobne wydawało mu się, że chłopak go wystawił. Jego mózg zaczął rysować natomiast mroczne scenariusze, w których czarnowłosemu coś się stało.

Rozpromienił się jednak, gdy zza imponującego gmachu Biura Administracji, wyłoniła się sczupła sylwetka Yanga. Chłopak wyglądał na zmęczonego, a w jego potarganych, ciemnych włosach tkwił czerwony liść klonu. Chan uśmiechnął się lekko, widząc go po raz pierwszy w innym stroju. W czasie tygodnia nauki studenci zawsze nosili białe kombinezony, zarówno w czasie zajęć, jak i po nich. Jedyną okazją do zmiany uniformu były weekendy, choć nawet wtedy ulice roiły od studentów w kombinezonach, śpieszących na różne dodatkowe zajęcia.

Jeongin miał na sobie prosty płaszcz w biało-czarną, drobną kratkę, podbity ciepłym futerkiem, pod który założył ciepły sweter w jasnoróżowej, pastelowej barwie. Całości dopełniały ciemne spodnie ozdobione grubym paskiem z mosiężną klamrą. Z pozoru był to strój typowy dla nastolatka, w rzeczywistości jednak czarnowłosy spędził wiele godzin na dopasowywaniu do siebie poszczególnych elementów, pragnąc prezentować się jak najlepiej, co w pełni mu się udało. Pierwszą myślą, jaka powstała w głowie Chana na widok młodszego od siebie chłopaka, było stwierdzenie, iż ten wygląda naprawdę uroczo.

- Cześć hyung - przywitał się ze srebrnowłosym, zakładając za ucho niesforne pasemko. - Mam nadzieję, że nie czekałeś zbyt długo.

- Tylko troszkę - zaśmiał się ten, sięgając dłonią ku włosom Yanga, aby wyciągnąć z nich ów liść, który zwrócił jego uwagę. - Wyglądasz trochę... roztrzepanie.

| a glitch |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz