Ważny mecz

2.2K 141 39
                                    

Kiedy rodzice wrócili do domu młody Park nawet się do nich nie odezwał. Pierwsze co zrobili to od razu zapytali o tego bachora. Żadnego 'hej' ani nawet 'cześć'. Wkurzony poszedł do pokoju trzaskając drzwiami. Zamknął je na klucz, włączył muzykę i zabrał się za zadania z matematyki. 

Państwo Park słysząc płacz oboje weszli szybko do pokoju Kooka, a widząc nogę, myśleli że chłopiec płacze przez to.

- Synku, jeju, co ci się stało? 

 - Uderzyłem się mamusiu. - Przetarł oczka - Ale pan Lee powiedział, że to nic takiego. 

- To dlaczego płaczesz? 

- Bo bolały mnie plecki, a hyung myślał, że nie chce z nim siedzieć i mu było przykro, a ja nie chciałem żeby mu było przykro. - Rozpłakał się na nowo. 

- Porozmawiamy z nim, dobrze? - Ojciec od razu poszedł do pokoju ich starszego syna i zapukał, kiedy chłopak rozwiązywał najtrudniejsze zadanie.

- Co chcesz?! - Przyciszył muzykę nie przestając pisać. 

- Otwórz proszę drzwi. -Nastolatek niechętnie wstał od biurka i przekręcił zamek po czym zajął wcześniejsze miejsce. - Możemy porozmawiać na spokojnie?

- W sprawie czego?

- Twojego brata.

- Ta... Mów. - Chłopak zapisał ciąg liczb w zeszycie.  

- Myśli, że coś ci zrobił, a wiem, że nie chciał. Jungkook jest po wypadku, potrzebuje dużo odpoczynku i to, że go chce, nie znaczy, że nie chce spędzać czasu z tobą, dobrze?  

- Cokolwiek. - Sięgnął po podręcznik, by sprawdzić treść następnego zadania.  

- Nie gniewaj się na niego. Powiesz mi co się stało z jego nogą?

- A skąd mam to wiedzieć? Nie siedzę z nim dwadzieścia cztery na dobę.    

- No dobrze, a mógłbyś do niego pójść i powiedzieć że się nie gniewasz? Bardzo to przeżył.

- Teraz robię zadania z matematyki. Może później. 

- Dobrze to przyjdź później. - Wyszedł z pokoju i zszedł jeszcze po misia Kooka, by zaraz mu go przynieś.

*

- Ta... Gratulację Jimin za twoje osiągnięcia i za stypendium naukowe i sportowe jakie otrzymasz w tym semestrze.... Ach dzięki tato. Nie trzeba było. - Sarknął pod nosem.   

Na następny dzień Jungkook nie poszedł do szkoły, gdyż miał szybciej rehabilitację w basenie, który był w domu, dzięki czemu nie musiał tracić czasu, by dojechać do miasta. 

Blondyn zanim jeszcze opuścił łóżko już nie miał humoru. Trzaskał wszystkimi drzwiami jakimi się tylko dało. Jak zwykle zabrał jedynie wodę z lodówki i postanowił nie jeść śniadania. Do tego wczoraj zauważył za dużo tkanki tłuszczowej na swoim umięśnionym brzuchu. Nie odezwał się słowem do matki kiedy pakował do torby trzy owoce.

- Jungkook dzisiaj nie jedzie do szkoły. - Oznajmiła matka. - Ma rehabilitację w basenie, więc wzięłam wolne.

- Po co mi to mówisz? - Zasunął suwak i poprawił włosy. Wyjął z szafki zwój shaker i opakowanie z masówką. Odmierzył odpowiednią ilość i wsypał do pojemnika. Zalał proszek mlekiem i porządnie wymieszał szczelnie zakręcając by nic nie wylało się w torbie. 

- Bo ktoś musi być przy nim po tych zajęciach, a nie będę mogła być to ja za tydzień ani tata, więc tego dnia weźmiesz wolne w szkole.

- Mam mecz za tydzień. - Nie ma mowy by siedział z tym dzieciakiem.   

- To zrezygnujesz z meczu.

- Nie ma mowy! Jestem kapitanem! Jak się nie zjawię to trener wywali mnie z drużyny!  

- Twój brat jest ważniejszy.

- Wiesz jak ciężko pracowałem przez półtora roku na pozycję kapitana?! Nie mogę zmarnować szansy na wygraną i szansy chłopaków na dobre studia! Ten mecz to dla nich coś ważnego. Ale co ty możesz o tym wiedzieć co!? Dla ciebie ważny jest tylko ten dzieciak! - Jimin wyszedł z domu trzaskając drzwiami.

- Jimin! - Matka wydarła się za nim, lecz tamten już był w drodze do szkoły. Zrobiła więc śniadanie Kookiemu i przygotowała strój do basenu.

*

Był wściekły, a to nawet mało powiedziane. Miał ochotę rzucać wszystkim co miał pod nosem, każdemu walnąć i wrzeszczeć tak głośny, by usłyszał cały świat. Pod uczelnią był w rekordowym czasie, bo po prostu musiał się wyżyć.

- Co ty taki zły? - Sehun objął go ramieniem, kiedy ten wyszedł z samochodu. 

- Odwal się. 

- Uuuu... Blondi dzisiaj gryzie! Ratuj się kto może! - Hoseok parsknął śmiechem, kiedy szli głównym korytarzem. 

- Matka karze mi się zajmować tym złamańcem w dzień naszego meczu. 

- Pojebało ją! 

-Niech o tym zapomni! 

 -Nie ma opcji stary! - Krzyczeli jeden przez drugiego. 

-Jesteś kapitanem. Musisz być.- Namjoon zabrał głos. 

- Wiem. Będę

---------------------
I jest kolejny rozdzialik misiaczki
Miłej nocy

I' m not useless || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz