Kaleka

2.2K 161 164
                                    

- Żałosny gówniarz. - Jimin mamrotał za każdym razem kiedy rzucał do kosza. 

- Spokojnie. Jeszcze go dorwiemy. - Kai odebrał piłkę i zrobił wsad. 

- Dzisiaj mu się upiekło. Pobawmy się z nim po szkole. - Sehun krył Yoongiego kiedy ten zabrał piłkę Jonginowi i zaczął kozłować w kierunku drugiego kosza. 

- Ty będziesz czekał na niego w samochodzie. My już się zajmiemy księżniczką. - Hoseok przejął piłkę i rzucił do kosza. Cała rozmowa prowadzona była tak, by nikt ich nie słyszał.

*

- Dziękuję proszę Pana. 

Chłopiec uśmiechnął się do mężczyzny, który pogładził jego włoski i usiadł obok na ławce. Przez cały trening rozmawiali sobie, a trener był dla niego zupełnie inny niż dla zawodników. Miły, rozmowny, a nawet się razem śmiali i żartowali. Po dzwonku pojechał na lekcję gdyż miał sprawdzian. Usiadł obok Lisy i z uśmiechem wyjął z plecaka długopis by zaraz skupiać się na liczbach.

Trener z własnych pobudek kazał chłopcom po treningu robić karne okrążenia dookoła boiska jednak żaden z nich nie narzekał, a kilku już obmyślało plan jak dopiec Jeonowi. Koniec lekcji nastąpił szybko, a Jungkook już wiedział, że zdał sprawdzian na piątkę więc zadowolony kierował się na parking. 

*

Mieli spędzić dzisiaj w szkole dwie godziny. Te jednak przeciągnęły się do czterech. Sehun i Hoseok wyszli szybciej ze szkoły i od razu dopadli Kooka.

- Idziemy frajerze. - Oh pchnął wózek na tyły szkoły.

- Słucham? - Patrzył na nich przerażony. - Co chcecie mi zrobić? Co ja wam zrobiłem? 

- Niszczysz życie naszego przyjaciela. - Hoseok szarpnął dzieciaka za włosy. - Po co za nim łazisz? Tylko mu wstyd przynosisz. - chłopiec pisnął czując jak parę cebulek wychodzi z jego głowy, a z oczu zaczęły lecieć łzy ze strachu. 

- Nie przynoszę mu wstydu. Nic nie robię.

- Przestań się do niego w szkole odzywać. - Sehun szturchnął go w ramię. - Wszyscy mają go za frajera. Zwłaszcza jak siedzisz na sali w trakcie treningu. Nikt cię tu nie chce. 

- Jesteś tylko zwykłym śmieciem. Szybko się znudzisz Parkom i wywalą cię na zbity pysk. Myślisz, że jesteś pierwszym, którego adoptowali? - Jung zepchnął go z wózka inwalidzkiego. - Daj Chimowi spokój. On cię nigdy nie zaakceptuje. Jesteś zwykłym zerem.

Chłopiec tylko odpiął pasek by nie cisnął go w brzuch i leżał skulony na ziemi płacząc całym sobą. Tak bardzo bolało go serce kiedy słyszał takie rzeczy. Naprawdę czuł się zerem, a chciał być tylko kochany. Czy prosił o tak wiele? Czy przytulas z rana i słowa 'kocham Cię' to naprawdę za dużo? 

Dwójka licealistów zostawiła kalekę na tyłach szkoły i ruszyli w stronę domu.W tym samym czasie Jimin stał obok samochodu i czekał. Nieświadomy upływającego czasu grał na telefonie. Dopiero kiedy jego rodzicielka zadzwoniła z pytaniem dlaczego ich nie ma blondyn zorientował się, że czeka tak już od godziny. Obszedł dookoła wszystkie sale w budynku szkoły. Był w każdej łazience, a nawet na stołówce i w bibliotece. Dwa razy sprawdził salę gimnastyczną i wszystkie szatnie aż w końcu przez okno w jednej z toalet usłyszał cichy płacz. Od razu udał się na tyły placówki gdzie zobaczył leżącego na ziemi chłopca. 

- Kook! - Podbiegł do niego. - Co ci jest? Znowu spadłeś? - Podniósł królika do siadu, który pokręcił przecząco głową nie mogąc się uspokoić. Łkał tak żałośnie, że nawet serce z kamienia by się skruszyło. 

- Zostaw mnie. - Odepchnął jego ręce, odwracając się tyłem. - Przynoszę ci tylko wstyd.

- Uspokój się mały. - Chim okrążył go dookoła i ponownie przy nim kucnął. Otarł jego twarz z łez. - Nie płacz. Co ci mówiłem o dawaniu powodów do złego traktowania? - Poprawił jego stargane włosy i wyciągnął z torby chusteczki i wodę. Zmoczył jedną i zaczął wycierać dłonie królika.  

- Ja nie chce taki być. - Mówił przez łzy co chwilę się zapowietrzając. - Nie chciałem. To nie moja wina, dlaczego mnie za to karzą? Nie chciałem tak skończyć. Chciałem żeby wychowywała mnie moja mamusia, ale tak nie będzie. To nie jest moja wina. Ja nawet nie wiem co się stało, nie pamiętam. To stało się tak szybko, ja chce do mamusi! - Dostał słowotoku i rozpłakał się jeszcze bardziej, a Jimin nie wiedział co ma zrobić. Jak tak patrzył na tego dzieciaka to... Po prostu nie chciał by tak płakał. Myślał chwilę nad tym co ma zrobić, po czym wstał i zabrał plecak chłopca, wózek oraz swoją torbę i ruszył do samochodu. Schował wszystko i wrócił do czarnowłosego. 

- Nie płacz Króliczku. - Wziął go na ręce i przytulił, a Kookie natychmiast się w niego wtulił potrzebując po prostu bliskości. Uspokajał się powolutku, kiedy słyszał bicie jego serca więc zaraz ostatni raz pociągnął nosem i zamknął oczy zmęczony płakaniem.

- Lubisz lody? - Odezwał się nagle starszy. Był oszołomiony bliskością Kooka.

- Ciasteczkowe. - Wytarł nos rękawem, ale na jego twarzy dalej nie pojawiał się dotychczas nieschodzący uśmiech.  

---------------------------
Rozdział pojawił się z lekkim opóźnieniem jednak mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Pamiętajcie ciepło się ubierać misiaczki
 

I' m not useless || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz