Zraniona dusza i seria nieporozumień

1.3K 83 77
                                    

Poczuł wibracje w kieszeni więc wyjął telefon, a kiedy zobaczył zdjęcie Jimina z podpisem "Tylko moje słoneczko "zaczął płakać jeszcze bardziej czując nawet, że zaczyna się dusić. Rzucił telefonem o ścianę a ten rozbił się na części.

- KIM JA DLA CIEBIE JESTEM, CO!? ZABAWKĄ!? LALKĄ KTÓRĄ MOŻNA WSZĘDZIE NOSIĆ, ROBIĆ Z NIĄ CO SIĘ CHCE BO NIE MA KOMU SIĘ POSKARŻYĆ !? - wrzeszczał do zepsutego urządzenia, po czym dodał cicho - Której można łamać serce i całe życie od tak?

-Co to? Kook?!- Jimin pobiegł na górę i pociągnął za klamkę jednak te się nie otworzyły.- Kook?! Otwórz! Co się dzieje?

Młodszy zamilkł nagle nie chcąc żeby ktokolwiek go znalazł. Przecież i tak nikomu na nim nie zależy. A może będzie zachowywać się normalnie? Tak jakby nic się nie stało? Dlaczego ma psuć zabawę nim komuś kogo kocha? Komu oddałby wszystko? Nawet siebie. Otarł łzy i szybko wklepał korektor w twarz chowając dobrze kartkę, na której bazgrał od jakiegoś czasu.

-Skarbie otwórz! Proszę!-  Park walił pięścią w drzwi. -Powiedz mi co się dzieje...

Usiadł na wózek i podjechał do drzwi otwierając je trzęsącą się dłonią. Odsunął się trochę by tamten mógł wejść i uśmiechnął się.  Wiedział, że to nie będzie już to samo ale chciał się starać.

-Przestraszyłeś mnie.- Jimin klęknął przed swoim chłopcem.- Dlaczego nie powiedziałeś, że jesteś w domu? Coś się stało?

- Nie, dlaczego? Nie wiedziałem czy ktoś jest więc pojechałem do pokoju.- Odsunął się trochę, jednak dalej uśmiechał.

-Kookie? Coś nie tak?- starszy zapytał smutno.

- Nic, tylko... pokłóciłem się z kolegą i jak z nim rozmawiałem to... - wskazał na podłogę gdzie leżał rozbity telefon.

-Och. Kupimy nowy dobrze?- pogładził udo chłopca.- Ta kłótnia to coś bardzo poważnego?

- Chodziło o projekt... nic ważnego.- popatrzył na dłoń starszego starając się opanować łzy. Tak bardzo chciałby żeby teraz całował tą jego.

-To dobrze. Mam nadzieje, że ta kłótnie nie potrwa długo.- wstał i ucałował usta swojego chłopca.

Jeon nie oddał pocałunku, ale też się nie odsunął.
- Nie, nie potrwa. Muszę przygotować swoją część, przepraszam. - odwrócił się szybko niechcący najeżdżając na stopę Jimina.

-Auć.- starszy syknął. Jednak wiedział, że jego Króliczek na pewno nie zrobił tego specjalnie, a po kłótni z kolegą to zrozumiałe, że nie był w nastroju.

- Przepraszam! - przerażony, że zaraz go uderzy albo na niego nakrzyczy schował twarz w dłonie, nie mogąc już powstrzymać łez. Przecież jeżeli jest dla niego takim ciężarem to jeszcze bardziej to pogorszył.

-To nic aniołku. Wiem, że nie zrobiłeś tego celowo.- podszedł do młodszego i pogładził jego włoski.- Nie przejmuj się. Dobrze?- zabrał jego dłonie i delikatnie uścisnął. - Naprawdę wszystko jest w porządku kochanie. Nie płacz.- uśmiechnął się.

- To ja się zabiorę za to zadanie. - Szepnął cicho czując jak boli go serce.

-Pomóc ci?

- Dam sobie radę, nie męcz się. Pewnie i tak już jesteś zmęczony.

-Oczywiście, że nie jestem. Przy tobie zawsze mam więcej energii.  Jednak jeśli nie chcesz to w porządku.

- Nie chcę. - podjechał do biurka i wyjął książki- Znaczy... dziękuję, po prostu wiem, że też masz jutro sprawdzian w grupie, którą prowadzisz.

I' m not useless || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz