Usłyszał pukanie do drzwi i od razu zerwał się z kanapy.
-Już idę!
Otworzył je z rozmachem i stanął jak słup soli.
-Hej, Tae- pewien króliczy osobnik uśmiechał się do niego, trzymając w ręku bukiet czerwonych róż.
-O mój Boże- wymamrotał i zakrył usta dłonią, nie mogąc uwierzyć w to co się właśnie dzieje.-Jak?
-Tak jakby mam przyjaciela fryzjera i tak jakby to jest twój fryzjer- zaśmiał i podszedł o krok bliżej.
-Japierdziele- z jego ust wyrwał się tylko głośny pisk i rzucił się na bruneta, od razu go przytulając. Wyższy objął go w talii i przytulił do siebie jeszcze mocniej.
-Ekhm- nagle do ich uszu doszło głośne chrząknięcie i obydwoje spojrzeli w stronę, z której dochodził dźwięk.- To co farbujemy się?