IV

190 9 1
                                    

Wszyscy zaczęliśmy biegać do okoła boiska, tak jak kazała pani Eva. Wszyscy biegali w jakiś mniejszych grupkach, a ja jak to ja biegłam samemu "z głową w chmurach". Zamyślona o całej sprawie z brunetem, wpadłam na kogoś, wywracając się. Nie uwierzycie mi kogo. 

- Przepraszam. -powiedziałam nieśmiale i wstałam o własnych siłach. 

- No wiesz jak taki ktoś na mnie leci, to możesz to robić częściej. -odpowiedział chłopak, uśmiechnął się i puścił mi oczko. Nic nie odpowiedziałam, tylko krzywo się uśmiechnęłam i odbiegłam. 

Blondynka powiedziała, że dziś będą zajęcia mieszane. Chłopaki mieli się nauczyć, grać sprytnie, nie na siłę, a dziewczyny na odwrót. Chodzi o to, żeby chłopaki nie uszkodzili dziewczyn, a dziewczyny pokazały, kto tu rządzi. Tylko w teorii. Nie raz już udało mi się dostać piłką. Niestety jedna z piłek nawet zdążyła uciec poza teren szkoły. Farciara. Pani WF-istka poprosiła mnie o pójście po piłkę. Bez gadania ruszyłam w stronę metalowej siatki i zobaczyłam w niej sporych rozmiarów dziurę. Przeszłam przez nią i ruszyłam w stronę sporego pola w poszukiwaniu piłki. Zobaczyłam jaskrawopomarańczową, okrągłą rzecz, więc ruszyłam w jej stronę. Podniosłam zgubioną piłkę i ruszyłam w stronę ogrodzenia. Dopiero wtedy zobaczyłam dużą ścianę stojącą po środku pola. Podeszłam do niej i zaczęłam czytać wszytskie grafitti. Zauważyłam w pewnym momencie strzałkę prowadzącą do wystającej cegły. Delikatnie ją wyjęłam i ujrzałam złożoną kartkę, więc wyciągnęłam skrawek papieru i odwinęłam. Było na niej napisane coś na prawdę dziwnego.

Zakład o dziewczynę rok 2018/2019

Który pierwszy z chłopaków zaliczy daną dziewczynę zdobywa punkt. Jeśli przeleci od razu wyznaczoną wygrywa. Uczestnicy  i wybierane dziewczyny przez uczestników:

Mark Jude - Clarke Post 

Frank Hendrick - Tory Summer

Jonah Marais - Anna Hazel

George Harris - Betty McCary 

Nie miałam siły więcej tego czytać, złożyłam kartkę i włożyłam ją do małej kieszonki w spodenkach. Wzięłam piłkę i nabuzowana złością podeszłam w stronę ogrodzenia. 

Zaczęłam się przeciskać, gdy w pewnym momencie syknęłam z bólu. Druty wbiły mi się w nogę. Gdy chciałam się ruszyć wbijały się jeszcze głębiej. Pojedyncza łza słynęła mi po policzku. Ból był nie do wytrzymania. Miałam już krzyczeć po pomoc, gdy ktoś z nikąt odciągnął druty i uwolnił mi nogę. Spojrzałam na mojego wybawcę, a bardziej wybawców. Przede mną stali bladzi jak ściana Jonah i Corbyn. Opuściłam wzrok i powoli zaczęłam wstawać o własnych siłach. Noga bolała mnie okropnie i mimo tego, że łkałam jak bóbr zaczęłam "iść". Iść to za dużo powiedziane, prędzej doczołgiwać się. Chłopaki od razu złapali mnie pod ręcę, jednak zatrzymałam się i próbowałam wyrwałać rękę z uścisku bruneta. 

- Nie dotykaj mnie. -powiedziałam przez płacz, a chłopak nie reagował tylko dalej mnie niósł z kolegą. Był strasznie uparty i nic się nie odzywał. 

Łzy miałam już w oczach ze względu na ból i kłamstwo, którym zostałam obrzucona przez osobę, którą... lubię? Dobra nie będę nikogo oszukiwać, szczególnie siebie. Jonah Marais cholernie mnie pociągał. Jednak robił rzeczy, po których nie wiem jak mam go traktować. Jest miły, chamski, wredny, zabawny i troskliwy na raz. Marais jesteś bardzo skomplikowany. 

Pani bez wahania kazała Jonahowi zaprowadzić mnie do pielęgniarki szkolnej, a Corbynowi zostać. Byłam wycieńczona, więc nic nie mówiłam. Brunet wziął mnie na ręce, jak pannę młodą i delikatnie przycisnął do siebie. Moja noga bolała ciągle. Weszliśmy do budynku szkoły, a krew z mojej nogi ciągle lała się małymi strumyczkami. Przed wejściem do higienistki chłopak spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, na co ja się bardzo zdziwiłam. Otworzył drzwi, a starsza kobieta zerwała się na nogi i zaczęła opatrywać moją, poszkodowaną kończynę. Jonah cały czas stał przymnie i trzymał mnie za rękę. Nie miałam na nic sił. Kilkanaście minut później staruszka pozwoliła nam wrócić na lekcję.

Chłopak znowu chciał mnie podnieść, ale tym razem oparłam się o ścianę i nie dałam mu tego zrobić. Jonah widocznie zdziwiony spojrzał na mnie, a ja zlustrowałam go smutnym wzorkiem. 

- Co się stało? -zapytał smutnie chłopak i podszedł do mnie bliżej, przez co ja stałam plecami do szafek. 

- "Nie bawię się w to" -naśladowałam jasnookiego, wyjmując karteczkę z kieszeni i przykładając mu ją do klatki. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, a ja patrzyłam prosto w oczy. W te cholernie magiczne oczy. 

- Ann, posłuchaj mnie. -znowu łza spłynęła swoją własną drogą, a chłopak kontynuował. - Zauważ, że żadne nazwisko się nie powtarza. Żadne. Kurwa... Pomyślisz, że jestem idiotą, lub coś w tym stylu, ale gdy chłopaki powiedzieli o takim zakładzie, wyrwałem się pierwszy, że to ja mam być dobrany z tobą, bo wiem jak to działa. Taki chłopak zrobił by to raz, a później gnębił, lub dawał nadzieję takiej dziewczynie na przyszły związek, gdy tak naprawdę nabijałby się z niej. Po prostu, nie chciałem, żeby tak było z tobą, bo...

- Bo? -zapytałam zdziwiona, jednak tym razem patrzyłam na chłopaka łagodniej. 

- Bo jesteś taka idealna. Nie zasługujesz by ktoś Cię tak traktował. -chłopak mówiąc to przysunął się do mnie, a ja położyłam ręcę na jego klatce. - Bo mi się cholernie podobasz Ann. -mówiąc to chłopak pewnie złączył nasze usta, przez to ledwo dokończył ostatnie słowo. 

Jego usta były cudownie delikatne i miękkie. Nie zwracałam uwagi na świat zewnętrzny. Właśnie całowałam się z chłopakiem, który jest cholernym ideałem. Czerpaliśmy największą przyjemność z krótkiego, choć intensywnego pocałunku. Później chłopak odsunął się i spojrzał mi prosto w oczy, jednak cokolwiek zdąrzył powiedzieć, odpowiedziałam:

- Jonahu Maraisie, ty też mi się cholernie podobasz. 

Bez żadnego pochamowania przyciągnęłam chłopaka do siebie i pocałowałam jeszcze raz. Wplątałam palce w jego włosy, a on złapał mnie w talii i trzymał, jakbym miała zaraz odlecieć. I powiem, że mało tam nie odleciałam.

Trochę tandetne, ale romantycznie. Co dostaliście na święta? Moja mama załatwiła mi wielką ramę, CAŁĄ w zdjęciach chłopaków i obudowę z nimi. Powiem nawet, że gdy otwierałam tą piękną ramę, popłakałam się jak 4-latka. 

xo Karola

I'm falling for you | Jonah MaraisWhere stories live. Discover now