Myślę, że miło będzie się słuchało piosenki w trakcjie słuchania, a jeśli nie lubicie, to polecam później posłuchać bo piosenka kozak! Wykonawca/ tytuł: Dermon Kennedy/Power over me
Weekend minął mi głównie na przemyśleniach, płaczu, wymiotywaniu i braku snu. Słuchałam typowych smentów i użalałam się nad sobą. Na 'szczęście' przeszedł czas na nowy tydzień szkoły. Ubrałam się w jasnoniebieską, dużą bluzę i czarne rurki. Nie malowałam się, bo widziałam, że to nie będzie mieć sensu. Włosy wiązałam w niechlujnego koka, wzięłam słuchawki i torbę, a następnie wyszłam z domu. Na autobus nie miałam ochoty czekać, więc zaczęłam iść na pieszo do szkoły. Droga dłużyła mi się okropnie, jednak musiałam dotrzeć do tego przeklętego budynku. Właśnie zesztywniałam, przpomniała mi się jedna rzecz. Kieran. Cholerny Kierna Ormond. Ten idiota magicznie pojawi się w tej szkole. Czy Ci dyrektorzy mają jakiś roman i mówią "Wiesz co, może znów się wymienimy uczniami? Fajnie będzie..."?
Weszłam do tego tandetnego budynku i udałam się prosto w stronę szafki. Próbowałam ją otworzyć, ale tak jak pierwszego dnia, nie chciała się łaskawie otworzyć. Nie miałam pojęcia, co robić, bo jedyną osobą, która umiała otworzyć tą szafkę był J... Dam radę. Dobra, prawie.
- Hej Jack, pomożesz mi otworzyć szafkę? -spytałam chłopaka z równoległej klasy. Niestety byłam tak zdesperowana, że poprosiłam właśnie go. Niby jest ok, ale jednak coś między nami nie gra.
- Jasne. -odpowiedział i uśmiechnął się. Chyba chciał być miły, więc odpowiedziałam krzywym i wymuszonym uśmiechem. Nie bardzo wymagającym ruchem otworzył przeklęte drzwiczki. Podziękowałam mu, a chłopak uśmiechnął się ponownie i odszedł do swojej grupki składającą się z Daniela, Corbyna, Zacha i jeszcze jednego.
Wyjęłam potrzebne rzeczy i ruszyłam w stronę klasy. Usiadłam na ławce z słuchawkami w uszach. Nagle jedna dziewczyna wytrąciła mnie z mojej aury spokoju.
- Hej Annie. -usłyszałam głos Christyny nad sobą.
- Um... hej. -nie rozmawiałam z nią za dużo, więc się bardzo zdziwiłam.
- Z kim ty idziesz na impreze sylwestrową? -uśmiechnęła się i usiadła obok mnie.
- Na co? -zapytałam i podniosłam jedną brew.
- Ty nic nie wiesz? Urządzam sylwestra i prosiłam aby każdy miał parę, a myślałam, że się pojawisz. -mówiła dziewczyna wyraźnie bardzo podekscytowana. - Właśnie jak tam z Jonahem?
Dziewczyna powiedziała to, a mnie mimo wolnie poleciały łzy.
- Boże przepraszam. Ja nie wiedziałam. Pewnie nie chcesz o tym mówić, ale może później uda nam się o tym pogadać ok? -brunetka powiedziała to i mocno mnie przytuliła. Coś czułam, że wtedy morderczym wzorkiem lustrowała J... i chyba się nie myliłam.
Weszliśmy do sali i jak zawsze usiadłam na swoim ulubionym miejscu, gdzie z nikim nie muszę rozmawiać. Nagle wszedł nauczyciel z nowym uczniem. Troszkę przypominał Kierana, ale był przystojniejszy i wyższy.
- Witam wszystkich. Nasz nowy nabytek klasowy. Kieran Ormond. -mówiąc to Jonah spojrzał się mimo wolnie w moją stronę, a ja nie zwróciłam na niego uwagi tylko patrzyłam się sztywno w jednen na podłodze. Jaka podłoga potrafi być ciekawa. - Dobrze zajmij miejsce obok, hm... może Annie?
"- Krzywe kopytko. Czemu ja?"
Usłyszałam tylko kroki, przesunięcie krzesła i głośne westchnięcie.
- Witam ponownie Anno. -powiedział fałszywie chłopak, a ja wytarłam rękawem pojedynczą łzę, która spłynęła po moim policzku.
Całą lekcję siedziałam tak, jakby mnie tam nie było. Żadnego dźwięku, ruchu, westchnięcia, spojrzenia po klasie. Nic.
Krócej, ale chyba dobrze. Po nowym roku ruszam z kolejnymi rozdziałami. Mam nadzieję, że sylwester da mi ogromnej weny i czasu...
xo Karola
YOU ARE READING
I'm falling for you | Jonah Marais
FanfictionAnna Hazel. 19 lat. Ciemne włosy, jasne oczy, wysoka. Siatkarka. Jonah Marais. 19 lat. Ciemniejsze włosy, jaśniejsze oczy, wyższy. Baseballer. -------------------------------------------- Opowiadanie może zawierać błędne informacje na temat chł...