XXVI

128 6 1
                                    

Zostało jeszcze kilka dni do balu wiosny, a cała szkoła już żyje tym wydarzeniem. Szłam z Zachiem i Jackiem na stołówkę. Usiadłam obok Jonaha, ale nie miałam zbytnio humoru. Babka od chemii uwzięła się na mnie i zadała mi wypracowanie o kwasach. Niech ktoś mnie dobije. 

- Annie możemy pogadać? -zapytał Jonah i szturchnął mnie ramieniem, na co ja mu tylko przytaknęłam, więc wyszliśmy na korytarz. 

- Co się stało? -spytałam, a chłopak nerwowo się uśmiechnął.

- No, więc... tak jakby moi rodzice chcą Cię poznać i zapraszają Cię dziś na kolację. -powiedział brunet na jednym wdechu i złapał mnie za dłonie. - Przyjdziesz?

- Z wielką chęcią. -uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek, a następnie pociągnęłam z powrotem na stołówkę. 

XXX

Ubrałam się w czerwoną sukienkę z rękawami hiszpańskimi i przylegającym dołem. Zrobiłam delikatny makijaż i związałam włosy w koka, wypuszczając kilka kosmyków z przodu. Ubrałam zamszowe, czarne koturny i wyszłam z domu. Zobaczyłam Jonaha przy swoim samochodzie ubranego w musztardową marynarkę i białą koszulę. Podeszłam do niego i przytuliłam mocno. 

- Stresujesz się? -zaśmiał się brunet na co ja go uderzyłam w ramię. 

- Aż tak widać? -zapytałam wsiadając do samochodu. 

- Spokojnie będzie dobrze. -powiedział chłopak i pocałował mnie w czoło. 

Podjechaliśmy pod dom jego rodziców w 10 minut i weszliśmy do środka. Przywitał mnie piękny zapach zapiekanki. 

- Jesteśmy. -krzyknął Jonah, a z kuchni wyszła kobieta z szerokim uśmiechem. Od razu przytuliła mnie mocno.

- Carrie jestem. -uśmiech nie schodził jej z twarzy i wyciągnęła do mnie rękę.

- Anna. -odpowiedziałam, a wszystkie nerwy ze mnie uleciały. Podoba mi się tu. 

- Siadajcie już do stołu, zaraz wszyscy przyjdziemy. -zaprosiła nas mama Jonaha. 

Ruszyliśmy do owego stołu i zobaczyłam przy nim 2 dziewczyny. Jedna miała koło 12 lat, a druga może 19. 

- Jestem Svea. -powiedziała młodsza z wielkim uśmiechem. Czy wszyscy w tej rodzinie mają taki śliczny uśmiech?

- A ja Esther. -dodała starsza. 

- Anna. -odwzajemniłam uśmiech i dosiadłam się do stołu. 

- Jesteś śliczna. -zamyśliła się Esther. 

- Masz rację. -odpowiedział Jonah i złapał mnie za rękę pod stołem. 

Nagle do kuchni weszły kolejne 3 osoby. Chłopak już na pewno dorosły, tata i Carrie. Mogę na nią tak mówić? 

- Witaj u Frantzichów, Timothy i mów do mnie po imieniu. Taki stary chyba nie jestem, żeby "pan" mówić. -zaśmiał się ojciec Jonaha. 

- Zebulon. -uśmiechnął się starszy chłopak. 

- Anna. -odwzajemniłam wszystkie uśmiechy i usiedliśmy do stołu, a mama gromadki dzieci nałożyła wszystkim porcje zapiekanki.

- Proszę Pani... -zaczęłam mówić.

- Carrie, no wiesz co! -oburzyła się kobieta i zaśmiała się.

- Carrie... na prawdę pyszne. -uśmiechnęłam się. 

Cała kolacja minęła bardzo przyjemnie i rodzice Maraisa zadawali masę pytań, ale na szczęście nie było bardzo niezręcznie, wręcz przeciwnie. Bardzo dobrze sie bawiłam. Około 22 wróciłam do domu z Jonahem. 

- Jak było? -zapytałam chłopaka, próbując rozpiąć sukienkę. 

- Wyśmienicie. Pokochali Cię, ale i tak jesteś moja. I tylko moja. -odpowiedział chłopak i podszedł do mnie. Pomógł mi zdjąć sukienkę i zmierzył mnie wzrokiem. - Już od początku wieczoru chciałem to zrobić.  

Następnie wpił się w moje usta sam zdejmując marynarkę, a ja w między czasie rozpinałam mu guziki od koszuli. Będzie ciekawie. 

Udało się! Jadę na zieloną szkołę już w poniedziałek, więc musiałam się pośpieszyć z rozdziałem, ale udało się!

xo Karola

I'm falling for you | Jonah MaraisWhere stories live. Discover now