- Annie... -usłyszałam męski głos i poczułam jak ktoś delikatnie szturcha mnie za ramię. - Ann obudź się.
Podniosłam się delikatnie i poczułam mocny ból głowy, a przed sobą zobaczyłam Jonaha całkowicie zmartwionego.
- Który mamy rok? -spytałam w żartach, a chłopak delikatnie się zaśmiał.
- Jest już rano, zostałem z tobą całą noc. Ann... co się stało? -Jonah spytał podając mi tabletki przeciwbólowe i wodę.
- Kieran był u mnie... -zaczęłam opowiadać, a chłopak już się poddenerwował.
- Co ten śmieć chciał!? Nie mów, że coś ci zrobił, bo mu nogi z dupy powy...
- Nie spokojnie, obiecuję nic się nie stało. Wracając, przyszedł do mnie i opowiedział mi pewną historię. Otóż jego rodzice byli ze sobą, ale jego tata zrobił taki skok w bok z moją mamą i wyszłam ja, a jego mama urodziła go przed tym jak ja się urodziłam. Więc z tego wynika, że jesteśmy rodzeństwem... -powiedziałam wszystko bardzo szybko i nerwowo, ledwo łapiąc oddech. Znowu źle się poczułam.
- Annie, ja nie wiem co powiedzieć... -chłopak wydukał, a ja spojrzałam na niego.
- To nie mów nic, po prostu przy mnie bądź. -odpowiedziałam i delikatnie zaczęłam go całować. Chłopak odwzajemnił to, przez co usiadłam na nim okrakiem, trzymając jego twarz w dłoniach.
XXX
Czy byłam gotowa na konfrontację w szkole? Czy już się pozbierałam? Czy dotarło to do mnie? Nie, nie i jeszcze raz nie. Ubrałam się w turkusową bluzkę w chmury i czarne ogrodniczki. Wzięłam plecak i bluzę, a następnie wyszłam z domu. Na piechotę ruszyłam do szkoły, mijając jak zwykle te same bloki, domy, budynki. Nuda...
Trafiłam do szkoły i udałam się prosto do sali, bo czułam, że każdy obserwuje mój każdy krok, mimo że pewnie tak nie było. Jonah dosiadł się do mnie i złapał za rękę. Mały ruch, a bardzo poprawił mi humor. Spojrzałam na niego z krzywym uśmiechem, a on pocałował mnie w czoło i uśmiechnął się.
- Będzie dobrze. -wyszeptał chłopak i nauczycielka weszła do sali.
Przez całą lekcję trzymaliśmy się za ręce, a ja cieszyłam się chwilą i nie myślałam o tym. W domu panikowałam, bałam się spojrzeć na Kierana pieprzonego Ormonda, jednak teraz przy chłopaku, który sprawia, że jestem szczęśliwa, nic mnie nie obchodziło, poza jego niesamowitego nie-wiadomo-jakiego koloru. Po lekcji ruszyliśmy z Jonahem pod halę sportową, gdzie odbywała się nasza następna lekcja. Szybko przebrałam się w strój do ćwiczeń i czekałam z innymi dziewczynami przed szatnią. Wf-istka zawołała nas do sali, a chłopaki czekali już z panem Blackiem na hali. Jak zwykle zajęcia odbywają się łącznie. Prześledziłam wzrokiem wszystkich i zobaczyłam Marka i Kierana śmiejących się. No tego jeszcze brakowało!
- Biegamy 3 kółka, później rozciąganie i chłopaki na jednej połowie w kosza, a dziewczyny na drugiej w siatkę! Pasuję? Bardzo dobrze. Ruchy! -krzyknął pan, a wszyscy powolnie ruszyli.
Bieganie może nie było moim ulubionym zajęciem, ale na szczęście Corbyn i Jonah dołączyli się do mnie.
- Jak tam? -spytałam i spojrzałam się na Corbyna.
- Dobrze... mam pytanie. -odpowiedział blondyn i spojrzał na mnie, a później na Jonaha. - Czemu Kieran wspominał o tobie w szatni?
- Nie mówiłeś mu? -zapytałam Jonaha, jednak ten tylko potrząsną głową. - No to Kieran walony Ormond to mój brat.
- Co jest kur...? -prawie wykrzyczał blondyn.
- Długa historia, ale w skrócie powiem, że mamy tego samego ojca, którego ja nie znam. -opowiedziałam, a Corbyn zatrzymał się i przymrużył oczy. - No tak się stało. Rusz się!
- Spokojnie... już. -bronił się chłopak, a Jonah i ja zaśmialiśmy się.
Następnie rozdzieliliśmy się, a ja poszłam do dziewczyn. Zaczęłyśmy grać w kole, a później gdy nauczyciele nie do końca patrzyli, chłopaki dołączali się do nas. Na końcu było to jedno wielki koło składające się z wszystkich osób na sali, a WF-iści nie zawracali sobie tym głowy. W między czasie wszyscy śmiali się, wygłupiali i rozśmieszali. Nawet udało mi się wymienić uśmiechy z Kieranem.
Po lekcji udałam się z Jonahem pod schody, bo w okolicy nigdy nikogo nie ma. Nagle Jonah pociągnął mnie do łazienki, każdy wie po co. Chyba to jest nie do końca zgodne z przepisami i innymi takimi, ale ja go teraz chciałam, on chciał mnie. Chciałam tego, bo go kocham.
Tam-dara-tam! Jest i następny. Ach ty mała Ann. Romantiko erotiko nie? Powodzenia dla piszących egzaminy!
xo Karola
YOU ARE READING
I'm falling for you | Jonah Marais
FanfictionAnna Hazel. 19 lat. Ciemne włosy, jasne oczy, wysoka. Siatkarka. Jonah Marais. 19 lat. Ciemniejsze włosy, jaśniejsze oczy, wyższy. Baseballer. -------------------------------------------- Opowiadanie może zawierać błędne informacje na temat chł...