Kilka miesięcy temu zgłosiłaś się do prywatnej kliniki z prośbą o pomoc. Nie wyglądałaś ani nie czułaś się najlepiej. Miewałaś częste omdlenia, nagłe skoki temperatury, skutkujące wysoką gorączką oraz duszności. Lekarz pierwszego kontaktu nie był w stanie stwierdzić co ci jest nawet po uzyskaniu wyników z poszczególnych badań. Wzięłaś zatem sprawę w swoje ręce i tak oto poznałaś białowłosego, dosyć młodego lekarza.
Z początku lekko bałaś się jego ciężkiego, obojętnego spojrzenia, jednak z czasem przywykłaś do niego i bez problemu patrzyłaś mu w oczy. Spotykaliście się na sesję jeden raz na miesiąc, gdzie opowiadałaś mu o tym jak się czułaś i czy działo się coś zagrażającego twojemu zdrowiu. Z biegiem czasu przeszliście na wyższy etap w którym zaczynałaś w nim widzieć przyjaciela. Był jedyną osobą która zainteresowała się twoim stanem zdrowotnym. Twoja rodzina nie zwracała na ciebie uwagi, dlatego kiedy zaczęłaś się dziwnie zachowywać, nawet na to nie zareagowali. Nie miałaś zbyt wiele znajomych, którym mogłabyś powiedzieć o swoim problemie. Po za tym nie chciałaś zawracać innym głowy i dodawać im jeszcze więcej ciężaru.
Pewnego dnia zaczął wypytywać cię o sytuację rodzinną, problemy związane ze zwyczajnym życiem. Na pewno w żadnym razie pytania które padły tamtego dnia nie miały nic wspólnego z medycyną. Nie naciskały one tak bardzo na prywatność, dlatego odpowiadałaś na nie bez problemu.
<><><><><><>
- Masz kogoś? - zapytał nalewając do twojej filiżanki odrobinę herbaty z imbryka, którego
trzymał w lewej dłoni.- Nie, i raczej nie znajdę nikogo w najbliższym czasie - odpowiedziałaś ruchem ręki dziękując za napój.
- Myślisz, że to przez twoją chorobę?
- To jeden z wielu powodów. Kto by chciał takie biedne schorowane dziecko jak ja? Więcej zmartwień, kłopotów, problemów. Jestem jeszcze cięższą kulą u nogi, niż zdawałam się być wcześniej - westchnęłaś przykładając naczynie do ust, upijając łyk.
- To nie jest coś co wybrałaś sobie sama (Twoje Imię). Nie możesz obwiniać siebie za bycie osobą podatną na choroby - rzekł siadając po drugiej stronie stołu.
- Może i nie, ale na pewno nie zmienię swojego charakteru. Mam wrażenie, że mimo dobrych chęci cały czas odpycham od siebie ludzi. Nie ważne co zrobię, nikt nigdy nie chce utrzymać ze mną znajomości - spojrzałaś w ciecz o barwie głębokiego brązu i zatraciłaś się w swoich myślach - Zapewne gdyby nie byś był moim lekarzem, zostawił byś mnie zapominając o moim istnieniu.
- Nie masz racji - powiedział łapiąc cię za dłoń, którą kilka minut temu położyłaś swobodnie na stole - Jeżeli tak uważasz w takim razie przestań mi płacić za nasze wizyty. Zobaczysz, że nie pozostawię cię tak łatwo.
Spojrzałaś na niego z zawahaniem w swoich (kolor oczu) tęczówkach. Miałaś wrażenie, że białowłosy postanowił skłamać, aby nie urazić twoich uczuć.
Obserwowałaś bacznie jak przechodzi przez całe pomieszczenie tylko po to aby wrócić z pudełkiem tabletek.
- Weź jedną każdego dnia i wróć tu kiedy tylko zapragniesz. Moje drzwi zawsze są dla ciebie otwarte - uśmiechnął się i podał ci niebieskie opakowanie.
Podziękowałaś cicho i z głową pełną dziwnych uczuć i myśli, opuściłaś jego mieszkanie.
<><><><><><>
Minął jakiś czas od tamtego wydarzenia, a ty wciąż nie poszłaś z wizytą do Saeran'a. Miałaś coraz dziwniejsze przeczucia co do niego i jego zamiarów. Był dobrym lekarzem. Leki które od niego dostałaś pomagały ci unormować częstotliwość omdleń i zrelaksować się po ciężkim dniu. Nie miałaś pojęcia czego może chcieć w zamian za swoją pomoc i pracę włożoną w jego leki. Wiedziałaś, że w tym świecie nie ma nic za darmo.
CZYTASZ
One Shot's From Natshiro | Mystic Messenger
FanfictionOne Shoty z MM, moje kaktuski ^^ 1 #mysticmessneger