Ray x Neko!Reader | Po Drugiej Stronie Rzeki.

284 31 17
                                    

No i przewidziana kolejność wstawiania tych One Shot'ów nie bardzo się sprawdziła. Wyjeżdżam teraz na dwa tygodnie, ale nie martwcie się! Ukończę zamówienia do końca tego miesiąca, aby móc otworzyć przyjmowanie ich na nowo. Podczas mojej małej podróży będę pisała i jak przyjadę to wszystko obrobię. Możliwe, że wstawię też małą niespodziankę 21 lipca z okazji moich urodzin i całej masy wyświetleń na tej książce. Nie mogę dedykować rozdziałów na telefonie, więc zrobię to jak wrócę do domku. Dziękuję za uwagę i miłego czytania~

<><><><><><>

Dawniej pewien skrawek kontynentu był podzielony na dwie części. Jeden kawałek był zajęty przez silną ludzką populację. Chciwość i zawziętość ukształtowały żyzne i owocne ziemie, które mimo wszystko w niewłaściwych rękach, nie przynosiły zbyt wiele pożytku. Zaś drugi skrawek zajęty był przez magiczne stworzenia. Były one bardzo podobne do człowieka, jednak te dwa gatunki dzieliła jedna, bardzo istotna, różnica.

Słońce na niebie zdawało się być bezlitosne. Tego dnia było upalnie i tylko największe drzewa były w stanie dawać jakikolwiek cień. Szelest liści porywanych do góry przez wiatr zdawał się być uspokajający. Prowadzony ciekawością, młody mężczyzna nieświadomie przekroczył granicę. Jego miętowe oczy uważnie obserwowały zielone krzewy i wspaniałe rodzaje kwiatów, które mijał po drodze. Natura istotnie rozpieszczała ziemię i jej mieszkańców.

Przedzierając się przez las zebrał już kilka zielonych plam na swojej białej koszuli, co jednak mu nie przeszkadzało. W pewnej chwili znalazł się na pięknej polanie. Wysoka trawa zasygnalizowała mu, że nikt tędy nie chodził. Ruszył przed siebie i po kilku krokach zaczął słyszeć wyraźny głos wodospadu. Zaczął się rozglądać za przyczyną dźwięku.

Schodząc w dół wzgórza zauważył parę pomiędzy drzewami. Z każdym krokiem spadająca woda była coraz głośniejsza i powietrze robiło się bardziej rześkie. Była to przyjemna odmiana od żaru, który łał się z nieba. Białowłosy areszcie stanął przed szeroką rzeką na której końcu ujrzał wielkie góry. Prawdopodobnie to w nich znajdowało się źródło krystalicznie czystej cieczy, która beztrosko spadała ze skalnego urwiska. Po obydwu stronach rwącego żywioły chłopak zaobserwował kilka samotnych, płaczących wierzb. Były tam też różne krzewy róż, a świetliki delikatnie rozjaśniały cień, który pochodził od obfitych koron drzew.

Był zachwycony wspaniałym widokiem. Jego serce radowało się każdą najmniejszą roślinką i definitywnie zanotował sobie w głowie, aby wrócić tu jeszcze nie jeden raz.

Wzdrygnął się, kiedy usłyszał czyiś śmiech. Był on delikatny, subtelny i należał do kobiety. Miał wrażenie, że ta osoba idzie w jego kierunku, ale odgłos pochodził jednak z drugiej strony rzeki. Stał w miejscu czekając, aż zobaczy człowieka, który wybudził go z transu. Nie przewidział, że ktoś kto ukaże mu się zaraz w pełnej okazałości, wcale nie jest członkiem zwyczajnej ludzkości.

Zza kory wyłoniła się piękna dziewczyna o (kolor włosów) włosach, które delikatnie tańczyły z wiatrem. Jej (kolor oczu) tęczówki doskonale odbijały światło, ale to nie uroda najbardziej przykuła jego uwagę. Para (kolor kocich uszu) uszek wystawała pośród lśniących loków. Od razu go zobaczyła. Nawiązała kontakt wzrokowy, który przyprawił białowłosego o dreszcze. Były one dosyć specyficzne. Ciepłe, przyjemne i wywoływały podekscytowanie.

Nie wiedział ile czasu po prostu stali wpatrzeni w siebie. Magiczne zaklęcie zamurowało go w miejscu i sprawiło, że chciał już zostać w tym momencie na wieczność. Zaskoczony swoimi przemyśleniami przetarł dłonią twarz i postawił krok do przodu.

- Czy mogę poznać Twoje Imię? - zapytał wolno, przełykając gulę w gardle.

Wzrok tajemniczej nieznajomej przybrał nutę nieśmiałości, kiedy poprawiała opadające pasemko włosów. Zacisnęła dłonie na wiaderku, które trzymała do tej pory za sobą. Uśmiechając się delikatnie odważyła się wypowiedzieć kilka słów.

- Jestem (Twoje Imię). Jak Cię zwą chłopcze o włosach w odcieniu chmur?

Zadrżał pod słodkim tonem dźwięku niesionego z drugiej strony rzeki. Dobry Boże, ta dziewczyna brzmiała jak anioł. Miał wrażenie, że cały świat stawał kiedy przekrzywiając lekko głowę posyłała mu rozbawione spojrzenie. Poprawił odruchowo swoją koszulę pokrytą zmielonymi plamami i ukłonił się lekko, nie odrywając wzroku od tej cudownej istoty.

- Moje imię to Ray i naprawdę miło mi poznać tak piękną kobietę jak Pani - powiedział.

- Ja również jestem zaszczycona poznaniem tak czarującego mężczyzny jak Pan - skinęła głową podnosząc do góry boki swojej (ulubiony kolor) sukienki.

- Czy nie będzie to problem, jeżeli zdejmiemy te niepotrzebne formalności?

- W żadnym wypadku.

I tak oto się poznaliście. Spotykaliście się w tym samym miejscu codziennie i zawsze znajdywaliście nowe tematy do rozmowy. Nie było między wami nurtującej ciszy i czuliście się swobodnie w swoim towarzystwie. Wkrótce białowłosy zaczął pokazywać, że żywi do ciebie gorące uczucie miłości, które z resztą odwzajemniałaś. Wspólnie stwierdziliście, że spróbujecie przekonać swoich przyjaciół aby wzajemnie się poznali. Z czasem zburzyliście granicę i ludzie wraz z istotami magicznymi zaczęli żyć w zgodzie. Nie było żadnych wojen, nieszczęścia czy rozlewu krwii.

<><><><><><>

Był wczesny poranek. Słońce dopiero wstawało, wyłaniając się zza horyzontu oświetlając Twoją twarz. Stałaś w ogrodzie obserwując przesuwające się po niebie chmury. Twoje kocie uszka były wysoko podniesione i wyłapywały cudowne ćwierkanie ptaków. Oddychając świeżym powietrzem czułaś się wolna jak nigdy przedtem. Był to wspaniały początek nowego dnia.

Odwróciłaś się aby wejść do środka budynku, jednak Ray zatrzymał Cię w swoim pięknym miętowym spojrzeniu. Uśmiechał się szeroko jak głupi i wydawało Ci się, że jest zdenerwowany. Zmartwiona podeszłaś do niego i złapałaś za jego dłoń. Pogłaskałaś ją delikatnie próbując dodać mu trochę otuchy.

- Co się stało Ray? - zapytałaś.

- (Twoje Imię) ja... - białowłosy szukał długo odpowiedniego słowa - Od dawna chciałem Ci powiedzieć coś bardzo ważnego.

Skinęłaś głową, a białowłosy wziął głęboki wdech. Wziął twoją dłoń w swoją i wypuścił powietrze z płuc. Czułaś jak się trzęsie.

- Długo myślałem nad tym wszystkim co razem uczyniliśmy. Zmieniliśmy pogląd wszystkich mieszkańców naszego miasta i otworzyliśmy nowy rozdział dla naszych rodzin. Dlatego teraz chciałbym dać Ci szczęście na które zasługujesz - mówiąc to klęknął na jedno kolano, wciąż nie puszczając Twojej dłoni - Czy zechcesz zostać moją żoną i wybudować dom dla naszych przyszłych dzieci? - wyciągnął małe, czerwone pudełeczko.

Zakryłaś usta dłonią nie kontrolując łez spadających Ci po policzkach. Skinęłaś głową twierdząco, a Ray włożył Ci na palec pierścionek. Wstał i wtedy zobaczyłaś jak w jego miętowych oczach zbiera się przezroczysty płyn. Objęłaś go czule i założyłaś pocałunek na jego ustach. Oddał pieszczotę z przyjemnością, a potem staliście tak przytuleni w siebie patrząc na wschodzące słońce.

Nie da się ukryć, że w tamtym momencie stałaś się najszczęśliwszą istotą na ziemii.

One Shot's From Natshiro | Mystic MessengerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz