Zośka po zamknięciu drzwi wszedł do pokoju, w którym niezmiennie od kilku godzin leżał Rudy. Przy jego łóżku siedziała jego siostra - Danuta. Była od niego o kilka lat młodsza.Była ona dziewczyną delikatną o rudawych włosach i o bardzo jasnej, wręcz perliście białej cerze. Janek miał z nią dość dobry kontakt, chociaż jego zdaniem była za bardzo "jak mysz kościelna". Faktycznie, dziewczyna ta nie lubiła za bardzo przybywać na spotkaniach rodzinnych czy rozmawiać z rówieśnikami. Zamiast tego wolała zanurzyć się w różnorodnych dziedzinach literatury, czy też spacerować między drzewami i marzyć przy tym o ideałach życia. Teraz, siedziała przy swoim bracie z załzawionymi oczami, trzymając w rękach różaniec.
Tadeusz podszedł do niej cicho, choć z początku nie chciał przerywać jej modlitwy. Chwycił ją jednak delikatnie za ramię, a ta od razu się obruszyła i ukryła różaniec w dłoniach.
— Och Zośka — odparła cicho, wzdychając. — Bałam się, że to ona — spojrzała się wymownie w stronę korytarza.
— Czemu się tak przestraszyłaś? — chłopak spojrzał na nią ze zdziwieniem, nie spodziewał się tak dziwnej reakcji dziewczyny na swoją rodzicielkę.
— Widzisz, nie wiem jak ci to wytłumaczyć — wciąż mówiła szeptem tak, aby nie zbudzić swojego brata, który najwyraźniej po ataku zapragnął drzemki. — Nawet nie wiesz jak się cieszę z reakcji Janka, brakowało mi jego stanowczości i buntu w jej kierunku.
Tadeusz nadal patrzył się na nią jakby nie do końca rozumiał jej słowa. Dziewczyna szybko to wyczuła.
— Może inaczej — zaczęła dziewczyna, widząc zakłopotanie na twarzy rozmówcy. — Ona się zmieniła. Na przestrzeni kilku miesięcy naprawdę zmieniła się diametralnie. Jak to powiedziała pewnego dnia "zapragnęła życia publicznego". Tadeusz...— dziewczyna wstała i zaczęła mówić jeszcze ciszej tak, aby na pewno nikt nie usłyszał jej słów poza wyższym chłopakiem. — Kiedy ojciec chodził do pracy, a Janek biegał po mieście z waszą drużyną, zostawałam z nią sama. Właściwie zostawałam całkiem sama, bo ona gdzieś wychodziła. Przez kilka tygodni myślałam, że może pomaga w jakiejś cukierni, czy wychodzi choćby z koleżankami. Ale okazało się, że ona robiła zupełnie coś innego. Ona, podczas gdy ty, Janek i ojciec robiliście coś z myślą o kraju, chodziła na niemieckie potańcówki... A wiesz co to oznacza? Moja matka jest zdrajczynią!
— Skąd masz taką pewność? — zapytał z zaciekawieniem Zośka. Widział jak rudowłosa przeżywa każde wypowiedziane słowo, wydawała się naprawdę niewinna i wrażliwa.
— Śledziłam ją — dziewczyna delikatnie się zarumieniła. — Ja naprawdę nie chcę takiej matki.
Tadeusz podszedł do niej, po czym delikatnie objął jej drobną posturę swoimi ramionami.
— Tadziu, ja już nie umiem — mówiła przytłumionym głosem — Nie chcę z nią mieszkać, nie chcę się jej już słuchać, sprzątać codziennie całego domu podczas jej nieobecności i słuchać jej pijackich śmiechów, podczas gdy on... — spojrzała na Janka, delikatnie odrywając swoją twarz od klatki piersiowej wyższego — Leży, leży u ciebie w łóżku i ledwo żyje. Modlę się za niego dzień w dzień, chodziłam nawet do kapliczki, jednak przedwczoraj została zrujnowana przez kilku szkopów. Kiedy to się skończy? Kiedy skończy się ta okupacja? Kiedy Janek będzie zdrów i przytuli mnie tak samo jak teraz ty? Kiedy, Tadziu, kiedy? — mówiła, a raczej szeptała przez łzy, wpadając w lekką paranoję.
Po swoich ostatnich słowach wtuliła się mocniej w Zośkę. Ten nie wiedział co odpowiedzieć. Oparł tylko swój podbródek o jej głowę i zaczął wpatrywać się w okno.
Trwało to tak z kilka minut, jednak w końcu niespodziewanie przerwał im pewien głos.
— Wy wszyscy tak będziecie dookoła mnie płakać? Zaraz tu przez was sam depresji dostanę — odparł zachrypiały głos.
Zapłakana Danuta oraz Zośka ze łzami w oczach odwrócili się z lekkim przerażeniem w stronę leżącego Rudego. Wpatrywali się na niego przez kilka sekund w oszołomieniu. A on jak gdyby nigdy nic, leżał z wymalowanym uśmiechem na twarzy, patrząc się to na Zośkę, to na swoją siostrę.
— Danusiu, pójdziesz po wodę w filiżance z łyżeczką? Jest tam, w drugiej szafce nad zlewem — odparł cicho Zośka, a ona tylko pomachała głową i skierowała się w wyznaczone miejsce szybkim krokiem. Zrobił to celowo, bo doskonale widział zawstydzenie na twarzy dziewczyny. Nie chciał narażać jej na słuchanie docinków ze strony brata, więc dał jej szansę na wytchnienie w kuchni.
Tymczasem Tadeusz usiadł na stołku obok łóżka, a Rudy od razu chwycił jego kościstą rękę.
— Lubię twoje dłonie, są bardzo ciekawe, wiesz Zosiu? Mam nadzieję, że ci to jakoś bardzo nie przeszkadza — powiedział nagle Janek i z delikatnym uśmiechem przyglądał się ręce przyjaciela.
— Och, oczywiście, że nie. Cieszę się, że chociaż moja kończyna sprawa ci radość — powiedział zaskoczony Zośka, przyglądając się z lekkim zdziwieniem, ale i radością na ogromne zainteresowanie jego częścią ciała.
— Nie tylko twoja kończyna, Zosiu. Największą radość sprawia mi cała twoja postać obok mnie, wiesz? - uśmiechnął się figlarnie, jednak po chwili jego chwilowe szczęście opadło — A ona, poszła sobie?
— Danusia?
— Nie, moja matka — odparł suchym głosem.
— Właściwe to nie wiem, gdy tu przyszedłem rozmawiała przez telefon — szepnął, po czym krzyknął — Pani Zdzisławo! — jednak odpowiedziała mu głucha cisza.
Chłopak z ciekawości wstał i przeszedł kilka kroków w stronę wyjścia. Nie było tam jednak, ani kobiety, ani jej płaszcza. Na wycieraczce znajdującej się po wewnętrznej stronie domu, znajdowała się kartka. Zośka podniósł ją ostrożnie.
Musiałam z nią iść, zmusiła mnie. Dała mi tylko minutę na skorzystanie z toalety, więc to piszę. Przyjdź do mnie kiedyś, proszę!
Danusia
— Cholera — szepnął.
Z liścikiem w ręku, wrócił do rannego, ponownie przy nim usiadłszy. Od razu przeczytał zawartość kartki i dodał:
— Współczuję jej, to mądra dziewczyna.
Rudy popatrzył się na niego, jakby z lekkim zawodem po czym ponownie zaczął "miętolić" jego rękę.
— Janek? Nic nie powiesz? — odparł po chwili Zośka, zirytowany reakcją przyjaciela, a właściwie jej brakiem.
— A co ja mam powiedzieć? Że mój najbliższy przyjaciel właśnie flirtuje z moją siostrą? Czy, że mi jej szkoda? Wiesz, jakby chciała, to by uciekła, a nie chodziła ciągle jak cień za matką, której rzekomo nienawidzi — rzekł od niechcenia i podjął próbę delikatnego podniesienia się.
Zośka pomagając mu delikatnie usiąść, zaczął mówić:
— Ja wcale nie flirtuję z twoją siostrą, dobrze? Z resztą, Rudy, ona ma szesnaście lat, a ja dwadzieścia dwa, to taka trochę różnica...— powiedział.
Rudy mruknął coś pod nosem, po czym dodał wyraźniej:
— Dostanę pić?
— Cwaniak — skwitował go Zośka. — Zaraz ci coś przyniosę — wstał i skierował się w stronę kuchni.
CZYTASZ
Dʟᴀᴄᴢᴇɢᴏ? // Rᴜᴅʏ x Zᴏśᴋᴀ Kamienie na Szaniec
Ficción históricaNasza miłość wojenna Do innych jest niepodobna Naszą miłość wojenną Trzeba szybko wykochać do dna Nasza miłość wojenna Jest pośpieszna i smutna Dano ten jeden dzień nam Nie przyrzeczono jutra ~ Joanna Rawik Opowiadanie nie zawiera aktów fizyczni...