Część 4

452 59 24
                                    

-Dobra, Selina poszła spać, a my mamy do pogadania- Richard siedział w kuchni Karla i obserwował jak przyjaciel siada na wprost niego.

-Co? Impreza ci się nie podobała?

-Wiesz, że nie o tym mówię. Jakim cudem ściągnąłeś tu Andreasa? Od trzech lat próbowałem to zrobić, ale mi nie wyszło. Jak to zrobiłeś?

-Nie miałem z tym nic wspólnego. Spotkałem go w markecie. Podobno mama zmusiła go do przyjazdu.

-A to, że chciałeś tu ściągnąć jego i Stephana przed imprezą, tylko ci nie wyszło przez lekarza, do którego musiał zawieźć babcię to też przypadek?

-To akurat nie przypadek- uśmiechnął się.

-Nie mieszaj znowu między nimi. Już raz straciłem przyjaciela, nie chcę tego znowu przechodzić.

-Ja nie chcę mieszać między nimi. Chcę ich tylko pogodzić i mieć znowu swoją paczkę w całości. Oni nie mogą się tak traktować.

-Daj im spokój. Jak będą gotowi to się pogodzą, ja się w to nie będę mieszał.

-Za późno.

-O nie, zapomnij!

-Poczekaj no! Gdzie leziesz?

-Do domu. Spać mi się chce.

-Pamiętasz jak wspominałeś o tym, że chciałbyś zorganizować u siebie w domu oglądanie meczu w naszym męskim gronie? Może wypadałoby je poszerzyć o Andreasa i Stephana?- Richard westchnął i przewrócił oczami, bo doskonale wiedział o co chodziło Karlowi.

-Serio tego chcesz? Masz świadomość jak to się skończy, prawda? Jeśli nie ściągniesz tam Stephana podstępem, to on się na to nigdy nie zgodzi jeśli będzie tam Andreas.

-Przekonanie Stephana zostaw mnie. Ty się zajmij Andreasem.

Łatwo było powiedzieć "zajmij się Andreasem". Andreas wprawdzie był jego przyjacielem, ale Richard miał świadomość, że będzie potrzebował pieprzonego cudu, żeby Andreas po tym "męskim oglądaniu meczu" go nie znienawidził.

Widział jak zachowywał się na urodzinach Seliny i widział jego minę, kiedy zobaczył Stephana. To nie były miny pod tytułem "Wow, jak super cię widzieć, może wyskoczymy na jakieś piwo i powspominamy" tylko miny pod tytułem "Nie patrz na mnie bo czuję się jak skończony złamas". Próba pogodzenia ich bez obustronnej zgody na to przedsięwzięcie mogła się skończyć jeszcze większą aferą.

-Mam piwo, czipsy i pizzę- Richard dziarsko wyrecytował listę zakupów, które zrobił specjalnie na pierwsze po przyjeździe oficjalne spotkanie z Andreasem- Jeśli nasi dzisiaj wygrają mecz, to następny oglądamy u mnie. Zorganizuję jakieś męskie spotkanie. Tylko ty, ja, Karl i....

-I Stephan. Nie, dzięki. Zaproś jego zamiast mnie. Niech spędzi z wami trochę czasu na dobrej zabawie, bo kiedy ja jestem w pobliżu ostatnie, co on robi to dobrze się bawi. A poza tym to ja za tydzień wyjeżdżam.

-Co? Jak to? Przecież mama cię nie puści. I ja też nie zamierzam. Nie widziałem cię trzy lata, a teraz nagle chcesz mi uciec sprzed nosa? Po moim trupie.

-Ani ty ani moja mam nie macie tu nic do gadania. Wyjeżdżam po jej urodzinach i to już postanowione. Miło było, ale się skończyło.

-Nie możesz teraz wyjechać. Zostań do końca wakacji. Ja wiem, że obwiniasz się o tą sytuację ze Stephanem, ale to było lata temu. To, że tu jesteś to jest znak, że powinniście się pogodzić.

-To, że tu jestem to znak, że w przyszłości będę pantoflarzem, bo nie potrafię odmawiać.

-W takim razie mnie też nie odmówisz i nigdzie nie pojedziesz.

-A ty nie będziesz się mieszał pomiędzy mnie i Stephana.

-Dobrze, mogę ci to obiecać.

Wieczorem do domu Richarda przyjechał Karl żeby zapytać jak poszła mu jego misja. Pochwalił się tym, że odwiódł Andreasa od myśli o wyjeździe i namówił na wspólne oglądanie meczu. Był w lekkim szoku, kiedy Karl powiedział mu, że Stephana nawet nie musiał namawiać na to spotkanie. Sam się na to zgodził i nawet powiedział, że nie może się doczekać.

Andreas naprawdę chciał stamtąd wyjechać. Nie mógł znieść tych wyrzutów sumienia, które wzbierały na sile, kiedy tylko pomyślał o tym ich spotkaniu. Niestety obiecał mamie i Richardowi, że zostanie.

-Może zaprosiłbyś do nas Louisa? Tyle razy byłeś u niego, a on u nas nigdy. Na pewno chętnie by sobie pozwiedzał.

-W sumie to niezły pomysł. Zadzwonię do niego. Albo nie, lepiej pobawię się w ciebie i od razu zarezerwuję mu bilet, nie pytając czy ma jakieś inne plany i czy w ogóle ma ochotę mnie oglądać.

-To jest zawsze najlepsze rozwiązanie.

Andreas jednak miał więcej skrupułów niż jego mama i nie chciał stawiać przyjaciela w niezręcznej sytuacji, więc najpierw zapytał go o zdanie. Oczywiście zgodził się, ale dopiero za tydzień był lot z Londynu do Berlina, na który jeszcze były miejsca.

Nadszedł dzień spotkania u Richarda. Andreas pojechał na nie wcześniej niż się umawiali, bo chciał chwilę porozmawiać z Heinzem zanim wyjedzie ze swoją żoną na romantyczną wycieczkę do Hiszpanii z okazji rocznicy ślubu.

-Gdzie ty się chłopaku podziewałeś?- Heinz nie krył swojej radości z tego, że w końcu zobaczył syna swojego byłego szefa.

-A wiesz, tu i ówdzie.

-No ale w końcu jesteś. Tylko, że tym razem to ja wyjeżdżam.

-To radzę ci się pospieszyć, bo twoja żona już czeka z walizką przy drzwiach, a chyba nie chcesz jej wyprowadzić z równowagi pierwszego dnia urlopu?

-Racja! Dobra, lecę. Miłej zabawy chłopcy.

-Boże nareszcie. Już nie mogłem patrzeć na to jak się przymilali do siebie. Jak nie oni, to Karl z Seliną. Dosyć mam już tej miłości, porzygać się idzie- Richard nie krył swojej radości z tzw. wolnej chaty.

-Widzisz, no to jesteśmy tej samej sytuacji. Może powinieneś sobie wreszcie kogoś znaleźć.

-Jeśli zaczniesz mnie podrywać, to przysięgam, że dam ci w zęby.

-Mhm, o ile doskoczysz.

Karl dołączył do nich po trzydziestu minutach, a Stephan zapowiedział, że chwilę się spóźni. Richard postanowił, że na święta da mu zegarek. To będzie najlepszy prezent.

-Andi, mógłbyś przynieść z mojego pokoju takie tabletki w czerwonym opakowaniu? Leżą na półce z książkami- Richard szukał pierwszego lepszego pretekstu żeby pozbyć się na chwilę Andreasa z kuchni, bo za oknem zauważył coś, co przyprawiło go o zawrót głowy.

-Jasne, ale masz mnie więcej tak nie nazywać.

-Dobrze.

Andreas zrobił to, co kazał mu Freitag. Kiedy wchodził po schodach usłyszał, że ktoś pukał do drzwi i wiedział, że to Stephan, ale na początku nie połączył wątków, dlaczego akurat w tej chwili Richard chciał się go pozbyć. Przecież i tak się spotkają.

Richie jednak nie dlatego chciał zostać sam na sam z Karlem. Chciał z nim zostać sam, bo Stephan szedł do nich z jakimś innym facetem.

-Mam te twoje leki- Andreas wkroczył do kuchni i przystanął, bo miał wrażenie, że ktoś postawił przed nim lustro. Tylko dlaczego jego lustrzane odbicie trzymało Stephana za rękę?

-Andreas to jest Michael. Michael to jest Andreas.

Michael wyciągnął do Andreasa dłoń, którą on uścisnął pomimo tego, że był wręcz sparaliżowany z wrażenia sytuacją. Dlaczego Michael wyglądał praktycznie jak on? Niebieskie oczy, blond włosy i taka sama mimika.

Spojrzał w kierunku Karla i Richarda. Karl wyglądał jak obrażone dziecko, a Richard jak dziecko, które właśnie przyłapało rodziców na seksie i nie wie co ze sobą zrobić.


I tym samym powracamy do dodawania dwóch części w tygodniu :D

Only YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz