Część 7

380 53 14
                                    

-Mamo jadę po Louisa- oznajmił Andreas i wyszedł z domu.

Kiedy był w drodze na lotnisko zaczęło mu się przypominać, jak 3 lata wcześniej ryzykował swoim życiem i życiem innych uczestników ruchu pędząc jak szalony, żeby zdążyć przed wylotem Stephana. Uczucia, które nim wtedy targały były nie do opisania i nie można było ich do niczego innego porównać.

Teraz wszystko się zmieniło. Stephan mu wybaczył i Andreas miał czyste sumienie. Na tym właśnie mu zależało.

Kiedy dojechał na lotnisko, spokojnie zaparkował samochód i poszedł do terminalu, do którego miał przylecieć Louis. Usiadł na wprost tablicy z przylotami i przeczytał, że w ciągu trzydziestu minut przylecą samoloty z: Dubaju, Wiednia, Moskwy, Amsterdamu, Madrytu i Oslo.

-Andreas?- ten głos wydał mu się znajomy, ale w pierwszej chwili nie mógł go przypisać do żadnego człowieka. Dopiero kiedy odwrócił się w lewo i zobaczył swojego klona dotarło do niego z kim rozmawiał.

-O, cześć. Ciebie się tu nie spodziewałem.

-No to obaj mamy niespodziankę. Mogę się dosiąść?

-Pewnie- kiedy tylko usiadł Andreas wyczuł, że Michael popsikał się perfumami Stephana- Przypuszczam, że na kogoś czekasz.

-Tak, mój brat bliźniak ma przylecieć.

-Jest was dwóch?!

-Tak, ale on nie jest wcale do mnie podobny. Ma ciemne włosy, brązowe oczy. W sumie to ty mógłbyś być moim bliźniakiem. Jak Stephan mi ciebie pokazał pierwszy raz na zdjęciu, to myślałem, że sobie ze mnie jaja robi. Chyba zauważyłeś, że niewiele nas różni.

-Nie da się nie zauważyć. Stephan mówił ci o mnie?

-Bez przerwy- Michael spojrzał mu w oczy, a Andreasowi nagle zrobiło się słabo- Odkąd zaczęliśmy normalnie gadać, to w sumie byłeś jednym z głównych tematów. Niezłego kopa w dupę mu sprzedałeś.

-Jesteś ostatnią osobą, która ma prawo wypominać mi cokolwiek co zrobiłem. Sam wywinąłeś mu niezły numer, więc lepiej nie poruszajmy tej kwestii.

-Czyli o mnie też wiesz. Zaraz pewnie zaczniesz tak jak Karl się zastanawiać dlaczego znowu jesteśmy razem i odradzać Stephanowi związek ze mną.

-Nie, nie zacznę. Nie obchodzi mnie to, co ze swoim życiem robi Stephan. Chcecie ze sobą być, to bądźcie. Ja w wasze relacje nie będę wchodził z butami- brak jakichkolwiek emocji w głosie zdziwił nawet samego Andreasa. Przecież on mówił o Stephanie, a nie o pogodzie. Wprawdzie już się odkochał, ale to nadal był jego przyjaciel.

-Dobrze wiedzieć. O, Stefan idzie. No to do zobaczenia na urodzinach twojej mamy.

-Co?! Będziecie na urodzinach mojej mamy?

-No tak. Zaprosiła mnie i Stephana, Karla, Richarda, Seline. Nie wiedziałeś?

-Chyba zapomniała mi powiedzieć. Dobra, nieważne. Idź, bo zgubisz tego brata w tłumie-faktycznie Stefan z żadnej strony nie był podobny do Michaela. Był niskim szatynem z wielkimi czarnymi jak guziki oczami.

-Cześć.

-Cześć.

Andreas był ciekaw o czym jeszcze zapomniała powiedzieć mu mama. Rozumiał, że zapraszała Richarda. W końcu znała go od zawsze. Karl na pewno pójdzie jako osoba towarzysząca Seliny. Poza tym, Andreas wiedział, że Karl sporo pomagał jego mamie, podczas jego nieobecności. Jego tata był jej adwokatem na sprawie rozwodowej, więc można powiedzieć, że był poniekąd przyjacielem rodziny. A Stephan i Michael?! Co ona miała z nimi wspólnego? No dobra, może ze Stephanem trochę. Ale żeby zapraszać go z Michaelem? To był chyba jakiś ponury żart. Poza tym, to Claudia wspominała, że chce urządzić małe, rodzinne przyjęcie, a okazało się, że sprosiła pół miasta.

Only YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz