Stephan wrócił do domu i nawet nie zauważył swojej babci, która kilka razy pytała dlaczego płakał. Po prostu powlókł się po schodach do swojego pokoju i zamknął drzwi na klucz. Chciał być sam i w samotności przeboleć całą tą chorą sytuację.
Na co on liczył? Na historię jak z bajki? Niestety, życie to nie Disney i jego książę na białym koniu nie stanie teraz pod jego oknem, nie wdrapie się do wieży i nie pocałuje go przywracając mu chęci do życia. Jedynym elementem bajek, który mógł pokryć się z rzeczywistością było jakieś zatrute jabłko.
-Kochanie, wszystko w porządku? Martwię się o ciebie- babcia nie odpuszczała.
-Tak, po prostu jestem zmęczony- odpowiedział podnosząc się na łokciach i obracając na drugi bok.
-Ja idę do sąsiadki. Muszę jej pomóc piec ciasta.
Na dworze zapadł zmrok. Jedyną rzeczą widoczną na dworze była latarnia oświetlająca ulicę i jakiś człowiek przechodzący przez barierkę balkonu. Stephan błyskawicznie wstał i zaświecił lampkę, bo wydawało mu się, że miał zwidy. Dopiero kiedy zrobiło się jasno zobaczył, że na jego balkonie stał Richard.
-Otworzysz mi w końcu?!- krzyknął i skrzyżował ręce.
-Co ty tutaj robisz? Odbiło ci, że wspinasz się po balkonach?- Stephan z nieukrywaną złością wpuścił Freitaga do swojego pokoju. Jednocześnie starał się na niego nie patrzeć i odwracać głowę, żeby nie pokazać w jak złym stanie jest.
-Mnie odbiło? Dzwonię do twoich drzwi od pół godziny, a ty nie otwierasz, więc myślałem, że jesteś u Andreasa, ale byłem u niego i tam jest pusto, więc przyjechałem tutaj i postanowiłem sprawdzić czy może już nie wróciłeś.
Ta historia była dość zawiła i Stephan zrozumiał z niej tylko jedno.
-Ty nie wiesz gdzie jest Andreas?
-No nie wiem. Pewnie się gdzieś szlaja z Louisem, bo obaj telefonów nie odbierają.
-W takim razie pragnę cię uświadomić, że Andreas dziś w południe poleciał do Londynu podpisać kontrakt- ponownie usiadł na swoim łóżku i z półmroku przyglądał się reakcji Richarda, który przez chwilę nie wyrażał żadnych emocji. W zasadzie to przez kilka sekund nie dawał jakichkolwiek oznak życia.
-Powiedziałeś mu?
-Nie zdążyłem.
-Czyli chcesz mi powiedzieć, że on wyjechał z przekonaniem, że jesteś z Michaelem i wszystko jest pięknie?
-Na to wygląda- odpowiedział i ukrył twarz w dłoniach.
-No to nam się sytuacja lekutko popierdoliła- Richard usiadł koło przyjaciele i pogładził go po plecach.
-"Lekutko"? Optymista z ciebie.
Richard został ze Stephanem praktycznie do samego rana. Dopiero kiedy zaczynało świtać wrócił do domu. Oprócz próby pocieszania go, znalazł mu również zajęcie na popołudnie. Jako że Stephan całkiem nieźle znał się na elektronice Richard poprosił go o pomoc przy naprawie laptopa. Miał nadzieję, że to chociaż na chwilę odciągnie myśli chłopaka od tego całego bałaganu z uczuciami.
Stephan wcale nie miał ochoty pomagać Richardowi. Nie miał ochoty nawet wystawiać nosa ze swojego pokoju, ale ostatnimi czasy Richie zrobił dla niego naprawdę dużo, więc po prostu chciał się odwdzięczyć. W końcu oprócz niego i Karla nie został mu już nikt.
Drzwi otworzyła mu Selina.
-Jezu, wyglądasz jak z krzyża zdjęty- powiedziała po uprzednim zmierzeniu go wzrokiem.
-A jak ci powiem, że wyglądam lepiej niż się czuję to uwierzysz?
-Emm, nie. Idź do Richiego, a ja ci zrobię mocną kawę, bo czarno widzę twoje procesy myślowe w tym stanie.
Schody wydały mu się wysokie i trudne do zdobycia niczym najwyższa góra świata. Dwie nieprzespane noce z rzędu, w tym jedna przepłakana dały się we znaki.
Przemierzył korytarz i przez drewniane, lekko uchylone drzwi usłyszał fragment rozmowy Richarda.
-To kiedy podpisujesz? Jutro, to super. A przyjedziesz tutaj jeszcze? Tak bez pożegnania pojechałeś, cichaczem. Aha, no dobra. Wiesz co, muszę kończyć bo mam gościa- odrzucił telefon na łóżko i odwrócił się w stronę drzwi i Stephana.
-Co tam u Andreasa?- zapytał kiedy zrozumiał z kim rozmawiał jego przyjaciel.
-Nic. Jutro podpisują, a Andi przyjedzie chyba jeszcze na kilka dni. Zniesiesz to jakoś?
-A mam inne wyjście? Nie wiesz ile bym dał żeby móc cofnąć czas i mu to wszystko wyjaśnić zanim wyjechał?
-Co byś mu powiedział? Że ściągnąłeś tutaj Michaela bo liczyłeś, że znowu ci nie odbije na jego punkcie?
-To też. Ale najpierw powiedziałbym mu, że ma jechać na ten pieprzony kontrakt, a jeśli tylko chce to pojadę razem z nim, bo nic nie jest dla mnie ważniejsze od niego. Ja już zrezygnowałem ze swoich studiów w Austrii, więc dla Andreasa byłbym teraz w stanie poświęcić wszystko. Szkoda, że nie zrozumiałem tego trzy lata temu.
-Przecież to on zdecydował, że wyjeżdża.
-Tak, ale on chciał ze mną być, tylko ja byłem zwichnięty na punkcie związków na odległość. Dzisiaj wiem, że choćbym się miał z nim widywać raz na pół roku to i tak chciałbym z nim być, bo go kocham jak jasna cholera. Boże, czemu to wszystko musi być takie popieprzone?- usiadł na łóżku, ale od razu się podniósł, bo coś uwierało go w tyłek.
-Ty, może trochę ostrożniej. Miałeś naprawić mi laptopa, a nie niszczyć telefon- Richard wziął komórkę do ręki i na chwilkę w jego oczach pojawiło się przerażenie.
-Co? Pękł ci ekran?
-Nieee, tylko... eee jakiś włos się przyczepił i myślałem, że to rysa. No ale nic, weź ten komputer i zobacz co tam się dzieje. Nie mogę go włączyć, a jak już się włączy, to działa trzy minuty i się od razu wyłącza. Zrób z nim coś, bo mnie krew zalewa.
-Richard, chodź tutaj!- Selina zawołała swojego brata z kuchni żeby wziął kawę dla Stephana. Freitag ledwie zdążył wrócić, a Stephan z niekrytą satysfakcją oznajmił mu, że jego sprzęt jest znowu sprawny. Jak się okazało, była to kwestia zsynchronizowania systemu.
-Wielkie dzięki! Uratowałeś mi życie. Skąd się tak dobrze na tym znasz? W końcu na twoich studiach nie masz wiele wspólnego z technologiami.
-Michael studiuje informatykę i siłą rzeczy coś tam od niego udało mi się podłapać. Tak jak Louis się nauczył niemieckiego przez... Andreasa.
Richard dopiero wtedy zdał sobie sprawę jak bardzo poważnie Stephan traktował Andreasa. Nawet głupie porównanie musiało mieć z nim związek. Nie wyobrażał sobie ich spotkania, a potem życia ze Stephanem, który codziennie umierałby po trochu tęskniąc za Andreasem i wyrzucając sobie, że Wellinger nigdy się od niego nie dowiedział, że jest jego całym światem i zawsze liczył się tylko on.
CZYTASZ
Only You
FanfictionAndreas pomimo swojej niechęci odwiedza rodzinne strony po trzech latach nieobecności. Od początku jest do tego wyjazdu nastawiony negatywnie. W sumie dlaczego? Spotka się ze starymi przyjaciółmi, powspomina dawne czasy... Kontynuacja Love Policy.