Bardziej niezręcznie na tym spotkaniu już być nie mogło. Każdy z nich odczuwał coś innego. Zakłopotanie mieszało się ze złością, zazdrość z nienawiścią i zawiść z dumą z samego siebie.
Nawet gole strzelone przez reprezentację Niemiec nie cieszyły tak jak zwykle. No może z wyjątkiem Stephana. Chociaż on bardziej się cieszył z tego, że przynajmniej Karl nie będzie próbował miągwić między nim a Andreasem. Widział, że jest szczęśliwy i powinien odpuścić.
-No dobra, to my się zbieramy. Mamy jeszcze kilka spraw do załatwienia- Stephan pociągnął Michaela za nadgarstek żeby pomóc mu wstać z fotela, na którym przez ostatnie dwie godziny nie odrywali od siebie rąk- Udanego wieczoru, panowie.
-Cześć chłopaki! Miło było was poznać albo znowu się spotkać- Michael wyglądał na zadowolonego.
-Mów za siebie pajacu- powiedział Karl kiedy Stephan i Michael już wyszli.
-Czy któryś z was mi może powiedzieć kim była ta kalka Andreasa?- Richard miał już dość tej niepewności. Karl mu wszystko wyjaśnił, a Richie próbował przyswoić fakty.
-I on się znowu z nim zadał?! A na ciebie dalej jest zły - spojrzał na Andreasa, który palcem jeździł po krawędzi puszki z piwem- Czemu nic nie mówisz? No powiedz coś, bo jak milczysz to znaczy, że myślisz, a jak ty myślisz to zwykle się to źle później kończy.
-A co mam mówić? Też jestem w szoku, ale jeśli są szczęśliwi, to nic mi ani wam do tego.
-Chyba sobie kpisz! Serio to po tobie spłynęło?- Karl wydawał się nie wierzyć w spokój Andreasa.
-Ale co ja mam z tym wspólnego?
-Nie no, oczywiście że nic. Przecież twój kumpel w ogóle w tym momencie nie rujnuje sobie życia po raz kolejny, spotykając się z tym... gnojem.
-To jego życie, więc jak chce to niech je sobie rujnuje.
Andreas był rozbity. Z jednej strony faktycznie nie chciał się wtrącać w życie Stephana, ale z drugiej nie mógł zrozumieć jak on mógł wrócić do tego faceta, skoro on go tak bardzo skrzywdził? Był nierozsądny czy tak bardzo zakochany w Michaelu?
-Słuchaj, musimy coś zrobić. Ja nie będę tego wymoczka tolerował w swoim towarzystwie, rozumiesz?- Karl kręcił się po salonie i co chwila uderzał kolanem o stolik, co tylko potęgowało jego złość.
-Nie przesadzasz? Uparłeś się na niego, a może naprawdę Stephan będzie z nim szczęśliwy?
-Coś mi tu śmierdzi. Nawet Stephan nie jest na tyle naiwny, żeby wrócić do człowieka, który go tak potraktował.
-Niby co mamy zrobić? Przecież go nie zamordujesz.
-A dlaczego nie? Pokroimy go na części i pozakopujemy w różnych rejonach miasta. Nikt go nie znajdzie.
-Lecz się.
-Łatwo ci mówić, bo nie widziałeś w jakim stanie był Stephan, kiedy ten śmieć zaczął go zdradzać na prawo i lewo. To ja nocami nie spałem tylko siedziałem przy nim, kiedy chciał się zapłakać na śmierć. To ja pilnowałem żeby brał leki i to ja kryłem mu tyłek przed rodzicami, kiedy znikał na całe noce i nie wiadomo gdzie się szlajał.
-No dobrze, dobrze. Nie denerwuj się tak, bo ci żyłka na czole wyszła. Co twoim zdaniem mamy zrobić?
-Nie wiem co, ale coś musimy. Najsampierw musimy wybadać jak wygląda sytuacja między nimi, czyli ile ze sobą są i na ile poważnie oni siebie traktują.
-Niby jak?
-Pogadam z nim, innego wyjścia nie mam. A ty wymyśl coś żeby sprawdzić czy ten gnój ma dalej skłonności do puszczalstwa.
-Słucham?! Jak ja mam to zrobić twoim zdaniem? Ja go podrywać nie będę.
-Nie o tym mówię. Będziesz musiał go trochę pośledzić.
-A co potem, Watsonie?
-Jak się okaże, że on coś kombinuje, to powiemy o tym Stephanowi i wreszcie będę mógł mu obić mordę.
-A jak się okaże, że naprawdę są szczęśliwi i Michael się zmienił to odpuścisz?
-Nie będę miał wyjścia, tylko co z Andreasem?
-Dlaczego chcesz w to mieszać Andreasa?
-A tobie się wydaje, że on naprawdę ma w dupie tą sytuację? Myślisz, że Stephan już mu przeszedł?
-Oczywiście, że tak. Przecież widzę.
-To czemu się tak dziwnie zachowuje? Nawet się dzisiaj do niego nie odezwał.
-Bo ma wyrzuty sumienia, że wyjechał. To go ciągle męczy i dopóki Stephan mu tego nie wybaczy to nie licz, że sytuacja się zmieni.
Ustalili, że Karl na następny dzień umówi się ze Stephanem w jego domu. Jeśli Michael mieszka u niego, to będzie musiał wyjść i wtedy Richard będzie miał idealną okazję do śledzenia go. Jeśli nie, to Karl miał wyciągnąć ze Stephana informację, gdzie on się zatrzymał. Punktualnie o szesnastej stanął w drzwiach domu przyjaciela.
Stephan wiedział, że czeka go bardzo trudna rozmowa i najpewniej awantura. Ale musiał się z tym liczyć wiążąc się z Michaelem.
-Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś, co? Przecież tyle razy rozmawialiśmy, pisaliśmy a ty słowem się nie zająknąłeś, że do niego wróciłeś.
-Bo wiedziałem jak zareagujesz. Że się zezłościsz, że będziesz mi robił wyrzuty i będziesz mi wypominał to, co się działo po wymianie.
-A nie powinienem tego robić? Już chyba zapomniałeś do czego on cię doprowadził.
-Pamiętam! Ale teraz sytuacja się zmieniła. On się zmienił i ja też się zmieniłem.
-Ile to już trwa i gdzie wy się właściwie spotkaliście?
-Spotkaliśmy się na uniwerku. Studiujemy razem, a zeszliśmy się jakieś pół roku temu.
-I przez pół roku się nie wygadałeś o nim? Coś kręcisz.
-Nie mówiłem nic, bo czekałem do wakacji aż tu przyjedzie i sam się przekonasz, że się zmienił. Jestem z nim szczęśliwy i proszę cię nie psuj mi tego szczęścia tylko dlatego, że nie potrafisz mu wybaczyć.
-No chyba sobie jaja robisz. Ty i wybaczanie? Skoro jesteś taki miłosierny to dlaczego nie możesz normalnie porozmawiać z Andreasem i wybaczyć mu tego, że wybrał studia a nie ciebie?
-Ach tak, więc to o niego chodzi. Mogłem się domyślić. Odkąd się pojawił tobie zawsze o niego chodziło- na pierwszy rzut oka było widać, że Stephana wyprowadza z równowagi nawet wspomnienie Wellingera w rozmowie. To musiało o czymś świadczyć.
-Tak, chodzi mi o niego. Obaj jesteście moimi przyjaciółmi, a czuję się jakbym siedział z zupełnie obcymi dla siebie osobami. Jeśli naprawdę chcesz mi pokazać, że traktujesz Michaela poważnie i mu wybaczyłeś, to zachowaj się tak samo w stosunku do Andreasa. Udowodnij mi, że ten jeden raz to ty masz rację.
Karl nie chciał się unosić. Znał Stephana i wiedział, że im bardziej będzie się na niego krzyczeć i denerwować, tym bardziej on się będzie w sobie zamykał.
-Dobrze. Skoro moje słowo dla ciebie nic nie znaczy, to zrobię tak jak chcesz.
CZYTASZ
Only You
FanfictionAndreas pomimo swojej niechęci odwiedza rodzinne strony po trzech latach nieobecności. Od początku jest do tego wyjazdu nastawiony negatywnie. W sumie dlaczego? Spotka się ze starymi przyjaciółmi, powspomina dawne czasy... Kontynuacja Love Policy.