6. Namjoon

635 46 8
                                    

Stałem wraz z Yoongim przy jego samochodzie na parkingu pod szkołą. Zajęcia się skończyły, ale mój przyjaciel musiał oczywiście zapalić fajkę przed szkołą. Taki miał sposób na walkę z systemem.

Ten dzień nie mógł być gorszy. Poranna kłótnia z ojcem, potem akcja na stołówce i, na domiar złego, projekt, który muszę zrobić z Seokjinem. To ostatnie przerażało mnie najmocniej. Jak ja się z nim dogadam? Jak mam ukryć to, że mi się tak cholernie podoba?

Powinienem skoczyć z mostu, pomyślałem, albo z wysokiego klifu, byłoby prościej i schludniej.
Gdy rozmyslałem nad bezsensownością mojego życia odezwał się Yoongi.

-Olej ten projekt, po co się masz męczyć z tym frajerem. -Mówił.

Posłałem mu mordercze spojrzenie. Jak śmiał? Doskonale wiedział, że muszę utrzymać wysoką średnią, jeśli chcę dostać stypendium na studia. Nie każdy ma wszystko załatwione pieniędzmi ojca, chciałem powiedzieć, ale zamiast tego odparłem cicho:

-Wiesz, że nie mogę olewać przedmiotów.

Yoongi tylko zaśmiał się szyderczo.

-Zapalisz?-  spytał jak zawsze.

Tym razem ku jego i mojemu zdziwieniu wziąłem papierosa z paczku, którą podsunął w moim kierunku.

Stresował mnie ten projekt.  Nie powinienem zbliżać się do Jina. Za bardzo mi się podoba. Zbyt łatwo byłoby mu mnie zranić. Jeśli ktoś by się dowiedział co do niego czuje, straciłbym najlepszego przyjaciela. A na to nie byłem gotowy.

Paląc rozmawiałem z Yoongim o koszykówce. Miło było oderwać myśli od Kim Seokjina.

-Namjoon? - usłyszałem głos za plecami.

Odwróciłem się. W odległości dwóch metrów ode mnie stał Jin wraz ze swoim bratem. Gdy chłopak ujrzał w mojej ręce papierosa skrzywił się z niezadowoleniem. A ja poczułem wstyd, że akurat Seokjin musi mnie oglądać w takiej sytuacji.

-Tak?

-Mamy robić ten projekt na piątek...-westchnął - więc co powiesz, żebyśmy jutro zaczęli?

-Jutro, to Nam ma ważniejsze sprawy na głowie. - odpowiedział Yoongi. - Mianowicie mecz kosza.

-Hmmm...Tak jutro mecz. -udałem że się zastanawiam. -No dobrze, czy w takim razie możemy zacząć już dzisiaj?

-Chyba obydwoje się zgodzimy, że im szybciej skończymy to zadanie, tym lepiej dla nas.

Kiwnałem głową na znak, że się zgadzam. Widziałem, że Yoongi otwierać usta, zapewne by wygłosić jedną z swoich kpiących uwag, ale widząc moje mordercze spojrzenie natychmiast zamikł.

-Możemy zrobić ten projekt u ciebie? -  Zapytałem.

-Jasne, bądź o 18- powiedział po czym otworzył plecak i wytargał kartkę z jakiegoś zeszytu, i coś na niej pisał. -Tu masz adres.

Podał mi kartkę, odchodząc bez słowa. Gdy chłopak wsiadł do swojego samochodu i odjechał spojrzałem na nią. Gwizdnąłem cicho. To najbogatsza dzielnica w mieście. Nawet Yoongi na niej nie mieszka, mimo, że stać go na wszystko. 

-Bogate gnojki. -prychnął Yoongi.

-Tylko nie zapomnij, że ty też jesteś bogatym gnojkiem -pokazałem mu język. -Teraz z Seokjinem możecie zostać najlepszymi psiapsiułami i chodzić razem na zakupy. -zakończyłem udając rochichotaną nastolatkę. Mój przyjaciel zaśmiał się i wszedł do auta.

-Chciałabyś, rolę najlepszego kumpla pełnisz ty. - odpalił samochód. -Do jutra Nam.

Westchnąłem, gdy odjechał. Po czym ruszyłem do domu. Zajęło mi to prawie pół godziny, ale gdy byłem już na klatce miałem szczerą nadzieję, że ojciec śpi i chociaż tego uniknę.

Niestety, gdy tylko wszedłem do domu zastałem to co zawsze. Krzyk ojca roznosił się po całym mieszkaniu.

-Daj mi te pieniądze kobieto, nie widzisz, że ich potrzebuję? -Krzyczał na matkę.

-Nie mogę  ci nic dać, nie mam. A Najoonowi trzeba kupić buty i prosił o nowe słuchawki. -Szlochała moja mama.

Stałem w krótkim korytarzu i przysłuchiwałem się.  Nie odważyłem się wylonać żadnego głośnego ruchu.

-Głupia, wolisz wydawać hajs na tego darmozjada, niż oddać mężowi tak, jak masz w obowiązkach? -Krzyczał

Potem rozległ się dźwięk trzaskanego talerza. Wszedłem do kuchni by ocenić sytuację. Na ziemi leżała porcelana, a matka kuliła się ze stachu obok lodówki. Ojciec podniósł rękę.

Tego było dla mnie za dużo. Złapałem go i odepchnałem w przeciwny kąt kuchni.

-Nie waż się jej udeżyć. - powiedziałam

-Bo ty tak mówisz bachorze?

Jego gniew przelał się na mnie. Matka krzyczała byśmy przestali, ale ojciec nie umiał się już opanować. Zamachnął się chcąc mnie uderzyć. Na szczęście w pore się usunąłem. Spróbował jeszcze raz, złapałem go za prawą rękę ale on w tym czasie uderzył lewą prosto w moje żebra.

Z moich ust wydobył się syk bólu i wściekłości. Popchnąłem go całą swoją siłą w tył, stacił równowagę i przewrócił się.

Chciałem do niego podejść i zacząć go okładać. Zasłużył na to by cierpieć przez to co robił mi i mamie od kilku ostatnich lat. Powinien zostać ukarany. Ale ja nie potrafiłem. Odwróciłem się na pięcie i chciałem iść do mojego pokoju.

Niespodziewanie mój ojciec wstał i złapał mnie za kurtkę pociągając w tył. Tym razem to on mnie przewrócił, lecz nim zdążyłem się podnieść ojciec kopnął mnie kilka razy z całej siły w plecy. Gdy skończył, nie poświęciwszy mi chwili uwagi wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.

-Synku, kochanie -Podeszła do mnie matka. -Nic ci nie jest?

Usiadłem na ziemi próbując dojść do siebie.

-Zostaw mnie. - strzepnąłem jej rękę z ramienia, znów sycząc z bólu. Powoli się podniosłem.  -Nienawidzę was obu.

Powiedziałem po czym opierając się o ściany znalazłem się w swoim pokoju. Od razu położyłem się do łóżka. Spojrzałem na zegarek. 

Była 16:30 więc miałem godzinę na to by dojść do siebie. Potem pójdę do Seokjina, a ja będę udawał, że wszystko jest w porządku, skończymy ten głupi projekt i nie będziemy utrzymywać więcej kontaktów. Wszystko wróci do normy. Wszystko stanie się jeszcze bardziej beznadziejne.

Uratuj mnie | Namjin | BTS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz