18. Namjoon

474 38 3
                                    

18. Namjoon

Stałem nad rzeką jeszcze kilka godzin, przechadzałem się rozmyślając. Nawet nie zauważyłem kiedy słońce zaczęło zachodzić. Spojrzałem w oślepiające, pamarańczowe  promienie. Przez ten czas zrobiłem to, co kazał mi Jin. Przeczytałem wszystkie swoje teksty. Kilka razy. On ma rację, pomyślałem, koniec z udawaniem. Koniec z podporządkowaniem się innym. Musiałem w końcu nauczyć się podejmować własne decyzje. Nauczyć się być sobą.
- Muszę z nim porozmawiać. - powiedziałem do siebie i odwróciłem się.

Zacząłem biec, musiałem porozmawiać z Seokjinem, to nie mogło czekać. Na szczęście dzięki Yoongiemu byłem w drużynie koszykarskiej, więc moja kondycja była całkiem dobra. Yoongi... Wciąż uważałem go za najlepszego przyjaciela. Mimo że nie akceptował tego jaki jestem, to wcześniej bardzo mi pomógł. Nie był wyłącznie zły, jak wiedzieli go Namjoon czy Hoseok. Po prostu nie znali go od tej dobrej strony.

Pół godziny zajęło mi dobiegnięcie do domu Jina. Słońce już prawie już prawie całkowicie znalazło się za choryzontem. Z lekką zadyszką stanąłem na werandzie przed jego domem. Zapukałem, mając nadzieję, że otworzy mi właśnie chlopak. Jednak oczywiście, nic nie poszło po mojej myśli. Po chwili oczekiwania drzwi otworzyły się, jednak ku mojemu nieszczęściu stanął w nich nie Jin, ale Taehyung. Chłopak był wyraźnie zaskoczony moim widokiem.

-Sluchaj...Muszę porozmawiać z twoim bratem, rozumiesz? To ważne bo...

-Dlaczego miałbym Cokolwiek dla ciebie robił? Powinieneś zostawić mojego hyunga w spokoju. - powiedział chcąc za pewne brzmieć ostro, jednak jego głos drżał. Chłopak bał się mnie i po tym co mu zrobiłem, trudno było mu się dziwić.

-Taehyung Przepraszam, że to zrobiłem. Że zamknąłem cię w tym schowku. Ale zrozum Yoongi...

-Jakby kazał ci skoczyć z mostu, też byś skoczył?- znów mi przerwał. -Wiesz że przez ciebie Seokjin nie wygrał konkursu? Zdobył pierwsze miejsce, ale nie było go na miejscu by odebrać nagrodę, więc trafiła do Yoongiego.

-Przykro mi. Masz rację. To nie wina Yoongiego, tylko moja. Nie musiałem tego robić, ale zrobiłem i jest mi strasznie wstyd. Przepraszam. - powiedziałem i spojrzałem na niego wyczekująco, nie bardzo wiedziałem co mu odpowiedzieć. Yoongi pewnie się cieszył, pomyślałem z ironią.
-Rozumiem że mnie nie wpuścisz?

Chłopak westchnął. Podrapał się po głowie.
-Poczekaj tu. -Rzucił i zniknąłza drzwiami. Miałem nadzieję, że poszedł zawołać Jina. Że nie będę czekał na marne. Że chlopak w ogóle będzie chciał ze mną rozmawiać.

Seokjin otworzył drzwi po kilku minutach.

-Hej...- mruknąłem niepewnie. Przez cały ten czas układałem w głowie przemówienie, jednak gdy tylko zobaczyłem chlopaka wszystkie myśli wyparowały z mojej głowy. W końcu dodałem. - słyszałem o konkursie. -westchnąłem - Przepraszam. To moja wina, nie powinieneś był mnie szukać. Wygrałeś. Zasłużyłeś na tę nagrodę.

Jednak chlopak w odpowiedzi machnął tylko ręką.
-Nigdy nie chodziło mi o wygraną Namjoonie.

-Więc o co?- zapytałem głupio, chociaż już domyślałem się odpowiedzi.

-Chciałem twojej uwagi. -, odpowiada spokojnie jak to ma w zwyczaju. -Wiesz, początkowo cię nienawidziłem. Ale kiedy przyszedłeś wtedy do mojego domu rozmawiało nam się tak swobodnie...- pokręcił głową, jak gdyby szukał odpowiednich słów. - nie rozumiałem jak możesz tak się zmienić. Byłeś sympatyczny, zabawny. Jakbyś był zupełnie innym człowiekiem. Ja... Myślę że ja po prostu poznałem prawdziwego ciebie. Tego który nie musi kryć się za maską, żeby być akceptowanym.

Skąd ty bierzesz te wszystkie mądrości? Przeszedłeś krótki kurs u mistrza Yody? Pomyślałem będąc pod wrażeniem jego oceny sytuacji. To było dla mnie coś nowego. Zawsze starałem się ukrywać. A Seokjin tak po prostu mnie przejrzał.

-To wszystko...Jest trudne. - powiedziałem po chwili. -Myslalem, że dam radę... Udawać. Żeby każdy był zadowolony, żeby nikt nie miał do mnie pretensji.-pokręciłem głową. -Ale ty uświadomiłeś mi, że uszczęśliwienie wszystkich wokół jest niemożliwe.

-Zacznij od uszczęśliwienia siebie Namjoon. - powiedział do mnie.

Uśmiechnął się, a ja nie potrafiłem nie odwzajemnić uśmiechu.

-Seokjin, jeśli chodzi o ten pocałunek...- zacząłem niepewnie po chwili. Czułem że muszę to wyjaśnić, chociaż nie wiedziałem jak. Jednak chlopak jak zwykle przyszedł mi z pomocą.

-Nic nie mów Namjoon. - powiedział spokojnym, nieskrępowanym głosem. Wziął moja rękę i lekko ją ścisnął. Nie zabrałem jej. -Wiem, że to dla ciebie coś...Nowego. A twoje otoczenie jeszcze bardziej ci to utrudnia. Dlatego daj sobie czas, dobra? Przemyśl sobie to wszystko.

Uśmiechnął się do chłopaka patrząc na nasze specione ręce.
-Więc co? Na razie zostajemy przyjaciółmi?

Seokjin w odpowiedzi tylko uścisnął moją dłoń.
-Prawdziwymi przyjaciółmi.

Uratuj mnie | Namjin | BTS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz