Siedziałem w jednej z szkolnych sal razem z Jinem, pomagałem mu przygotować się do konkursu.
-Wow, ta piosenka naprawdę jest świetna. -powiedziałem wysłuchawszy próby przyjaciela. -Nie mogę uwierzyć, że taki kretyn jak Namjoon to napisał.Seokjin spojrzał na mnie z wyrzutem.
-Namjoon nie jest kretynem. On jest po prostu...Zagubiony. -poprawił mnie Seokjin. A ja tylko uśmiechnąłem się w odpowiedzi.
-Tak, tak. A jak już będziecie brali ślub, to nie zapomnij kto wpadł na pomysl jak przyciągnąć uwagę Namjoona. -wyszczerzyłem zęby -Wiesz, liczę na to, że będę świadkiem.
Seokjin rzucił we mnie długopisem, którego na szczęście udało mi się uniknąć.
-Głupi jesteś. Mówiłem, że chcę mu tylko pomóc.- chłopak zaśmiałem się nerwowo.
-Jak możesz obrażać swoją jedyną Nadzije hm? - rozbawiony przyglądałem się przyjacielowi. -Spokojnie stary, śpiewasz świetnie, niepotrzebnie się tak stresujesz. Przecież mówiłeś, że w poprzedniej szkole wielokrotnie występowałeś publicznie. Więc w czym rzecz?
Seokjin westchnął w odpowiedzi.
-Po prostu chciałbym wypaść jak najlepiej. Żeby Namjoon mnie zauważył. Ale co jeśli się wścieknie o to, że użyłem jego piosenki?
Przez chwilę zastanawiałem się, nie wiedząc co powiedzieć. Ale wujek Nadzieja zawsze znajdzie radę.
-Posłuchaj, jeśli wykonasz jego piosenkę. Przyciągniesz jego uwagę, a jeśli nie da ci dojść do słowa i będzie ci tylko dogryzał bo wziąłeś jego tekst to znaczy, że jest takim samym dupkiem jak Yoongi. -poklepałem chłopaka po plecach, żeby dodać mu otuchy. - Ale ty jesteś pewny, że Namjoon to dobry chłopak, więc się nie martw. Będzie tak oczarowany twoim anielskim głosem, że na pewno wdzięczny rzuci ci się w ramiona, wysłucha. Oleje Yoongiego. I będziecie żyć długo i szczęśliwie. Happy end i te sprawy. -zaśmiałem się.
W głębi jednak bałem się jak Seokjin to zniesie, jeśli okaże się, że Namjoon nie jest tym dobrym, ale zagubionym chłopakiem.
-Namjoon nie jest dupkiem. -powiedział Seokjin przekonany. -Nie rozumiem tylko, dlaczego za wszelką cenę chce przypodobać się Yoongiemu.
Już miałem odpowiedzieć, ale usłyszałem że Seokjin dostaje smsa.
-Sprawdzisz kto do mnie pisze? -poprosił. -Ja sobie zrobię jeszcze jedną próbę.
Telefon chłopaka leżał na biurku nauczyciela. Wziąłem go do ręki i przeczytałem smsa od jego brata. Cholera, pomyślałem. Spojrzałem na zegarek. Jeśli Seokjin wyjdzie teraz szukać brata to najpewniej spóźni się na występ. Ale z drugiej strony ktoś musiał pomóc Taehyungowi, upewnić się że nic mu się nie stało.
-Um...To twój brat, pisze, że potrzebuje jakieś pomocy. -powiedziałem ostrożnie dobierając słowa. Nie chciałem kłamać, ale nie chciałem też niepokoić chłopaka.
-Co? Coś mu się stało? -zapytał zaalarmowany Jin. - Yoongi znowu zrobił mu krzywdę?
-Nie, nie. -uspokoiłem chłopaka. -właściwie to nie napisał o co chodzi, ale nie kłopocz się tym. Zaraz go znajdę i do ciebie wrócimy. -powiedziałem i ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych z telefonem Jina w ręku. -A ty ćwicz!
Wyszedłem z sali nie czekając na odpowiedź. Napisałem do Taehyunga krótkie "Gdzie jesteś?" Ale nie dostałem żadnej odpowiedzi. Najgorsze było to, że nie miałem pojęcia nawet gdzie go szukać. Szybciej będzie, jeśli nie będę musiał szukać go sam, pomyślałem.
Przyjaciele Taehyunga siedzieli na stołówce przy książkach, najwyraźniej ucząc się do jakiegoś sprawdzianu.
-Nie widzieliście gdzieś Taehyunga? -zapytałem bez zbędnych ceregieli.
Chłopcy najwyraźniej zdziwili zdziwili się.
-Nie. -odpowiedzieli chórem, a Jungkook dodał. -Ostatnio był z Jinem, chciał mu pomóc przygotować się do konkursu.Przewróciłem oczami zniecierpliwiony.
-Tak i był z nami. A potem dostał jakiegoś smsa i wyszedł. -wytłumaczyłem i pokazałem im smsa, którego Seokjin dostał od brata. -Myśleliśmy, że poszedł do was.-M-my go nie wi-widzieliśmy hyung. -powiedział niższy z nich. Był wyraźnie wystraszony. -A-Ale jeśli ktos g-go zamknął...
Drugi z chłopaków w mig zrozumiał o co chodzi.
-Taehyung ma klaustrofobię. O Boże Jimin, pamiętasz jak zareagował, kidy Yoongi zamknął go w szatni? -powiedział zaalarmowany. - prawie zemdlał. A był tam zaledwie pięć minut.
Cholera, jęknąłem w duchu. Jeszcze tego mi było trzeba. Dlaczego ten kretyn Yoongi znęca się na tych dzieciakach? Niech no tylko go znajdę. Założę się, że maczał w tym palce.
-Dobra słuchajcie. Musimy znaleźć Taehyunga jak najszybciej. -powiedziałem. -Seokjin o niczym na razie nie wie i niech tak zostanie. On musi się skupić na konkursie. To dla niego ważne.
Spojrzałem na chłopaków, żeby mieć pewność, że rozumieją.
-Jasne hyung. -powiedział wyższy. -Tae to nasz przyjaciel i nie zostawimy go w potrzebie. -Wstał z krzesła i pociągnął Jinina za rękę. -Musimy go znaleźć.
-Dobra, przeszukajcie parter i pierwsze piętro, jak go znajdziecie, to do mnie napiszcie. -powiedziałem i wymieniliśmy się numerami telefonów. Odwrociłem się i zacząłem iść, kiedy usłyszałem głos Jimina.
-H-hyung -zwróciłem się w jego stronę. -Ja m-myślę, że to Na-amjoon go...
-Ja też. -przerwałem chłopakowi. -tylko jedna osoba mogła wpaść na aż tak beznadziejny pomysł. -powiedziałem zaciskając ręce w pięści. -Szukajcie Taehyunga. Ja w międzyczasie dowiem się od Yoongiego gdzie on jest.
Nie dodałem nic więcej, tylko pobiegłem do szkolnego radiowęzła. Jeśli Yoongiego nie było tam, to był na boisku. Tak, czy siak, znajdę go. A wtedy głupek zrozumie czym jest wkurwiona Nadzieja.
Tak jak myślałem Yoongi, ze swoim przydupasem był w radiowęźle. Zdenerwowany podbiegłem do niego i popchnąłem go. Chlopak upadł, zapewne zaskoczony atakiem. Namjoon momentalnie znalazł sie między mną a Yoongim.
-Czego chcesz? -powiedział obserwując reakcję swojego przyjaciela. Pewnie czekał na jakieś polecenie, co ma robić.
Czy on nic nie potrafi zrobić bez aprobaty Yoongiego? Seokjin, naprawdę fatalnie wybrałeś sobie obiekt westchnień, pomyślałem.
-Co jest Hoseok? -warknął zbierając się z ziemi. -Znowu szykasz kłopotów?
Parsknąłem rozbawiony.
-Jedynym moim problemem w tym momencie jesteś ty. -powiedziałem i chciałem podejść do niego siłą wydrzeć mu informacje na temat Taehyunga. Ale Namjoon odepchnął mnie gdy tylko zrobiłem krok w stronę Yoongiego. Spojrzałem na chłopaka z dezaprobatą. -Ty nawet nie warkniesz bez polecenia Yoongiego, prawda piesku?
Okej, Jin na pewno obraziłby się, gdyby usłyszał jak mówię do Namjoona. Ale do cholery nie mogę zrozumieć jak on dobrowolnie może udawać pionek w rękach Yoongiego. Bez względu na to jak ma przechlapane, ma przecież też mózg.
-Po co przyszedłeś? - zapytał Namjoon
-Co zrobiliście Taehyungowi?
Mina Namjoona dobitnie dała mi pewność, że ci dwaj mieli coś wspólnego ze zniknięciem młodszego chłopaka.
CZYTASZ
Uratuj mnie | Namjin | BTS
FanfictionJin odbiera telefon od swojego młodszego brata Taehyunga, który został pobity przez Namjoona. Postanawia przenieść się do ich szkoły, żeby mieć brata na oku. Tymczasem Namjoon coraz bardziej interesuje się Jinem, zakochał się w nim od pierwszego wej...