♡ Otóż, sprawa jest bardziej skomplikowana.

275 17 2
                                    

O świcie zeszłam do holu ze swoją spakowaną po brzegi walizką. Poprzedniego dnia Connor, Tris i James udzielili mi porad, pomogli wynająć mieszkanie, oraz kupić bilet samolotowy. Byłam śmiertelnie przerażona przebiegiem kolejnych dni. Kumpela chłopaków Heather miała czekać na mnie w Oslo i zawieźć do tymczasowego miejsca zamieszkania co trochę mnie uspokajało.

- Uważaj na siebie.- Uścisnął mnie Ball.

- Spakowałem Ci lunch.- Evans pomachał mi papierową torbą przed nosem i przyciągnął do przytulasa.

- Lot trwa około dwóch godzin, więc nie będzie super długo.- Przytulił mnie Jamie.- A i pamietaj o strefie czasowej.

- Dziękuje Wam.- Objęłam ich wzrokiem i wyszłam na podwórko gdzie stała już zamówiona taksówka.

**

Nienawidziłam lotnisk, pełno tu ludzi, bagaży i zarazków, fuj. Odziana w mój wełniany, szary płaszcz szybko pokonywałam kolejne metry dzielące mnie od ukochanej kawiarni. Po wlaniu w siebie hektolitrów ukochanej ciemnej cieczy, rozluźniłam się i sięgnęłam do torebki po telefon. Tak jak przypuszczałam- pierdyliard nieodebranych połączeń od matki, które standardowo- zignorowałam.

- Pasażerów lotu do Oslo na godzinę siódmą piętnaście prosimy o ustawianie się z biletami do rękawa numer siedem.- W głośniku rozległ się delikatny kobiecy głos.

Chwyciłam rączkę swojej torebki i ruszyłam do wyznaczonego miejsca odlotu.

Po pół godzinie usiadłam wygodnie w tej wielkiej maszynie, która miała przetransportować mnie do miejsca przez, które moje życie znacznie się zmieni.

**
Lotnisko w Oslo okazało się wiele większe niż przypuszczałam. Kiedy wreszcie odnalazłam swój bagaż wyszłam na wielką halę, gdzie ludzie czekali na swoich najbliższych. Serce zaczęło mi walić, przecież ja nic nie wiedziałam o tej dziewczynie! Nie wiedziałam jak wygląda, nie miałam jej numeru ani nic! Jak miałam ją rozpoznać?

- Um... Charlotte?- Gwałtownie odwróciłam się i o mało co nie skręciłam sobie karku.

Przede mną stała drobna brunetka z cudownymi brązowymi oczami, które zdobiły firanki czarnych rzęs.

- Heather!- Rzuciłam się jej na szyje jak jakaś wariatka.- Tak się cieszę, że Cię widzę!

- Yy...- Zmieszała się.- O jeju nie spodziewałam się, że jesteś piękniejsza niż na zdjęciach!- Zaśmiała się i wyrzuciła ręce w powietrze.

Wybuchłam niepohamowanym śmiechem ponownie ją przytulając.

W miłej atmosferze wysiadłyśmy z jej srebrnego jeepa pod wysokim wieżowcem. Okazało się, iż dziewczyna miała hiszpańskie korzenie i kochała tańczyć, uczęszczała do szkoły baletowej, a jej chłopak miał na imię Jason.

- Musisz go poznać!- Przekonywała mnie Ventura.

- Jasne.- Uśmiechnęłam się tak mocno, że aż zabolały mnie policzki.

Weszłyśmy do ogromnego luksusowego mieszkania, na którego widok opadła mi szczęka.

- Lottie.- Spoważniała moja nowa przyjaciółka.- Muszę Ci coś powiedzieć.

Od razu usiadłam po drugiej stronie blatu dając jej znak, że jestem gotowa. Bałam się, cholernie bałam się tego co dziewczyna chce mi powiedzieć.

- Chłopcy powiedzieli Ci zapewne, że jestem ich kumpelą.- Westchnęła.- Otóż sprawa jest bardziej skomplikowana. Ja... Jestem trenerką Brada.- Zamarłam.- Trenuje a raczej trenowałam go na walki. Z resztą nie tylko twojego faceta ale cały szereg innych. Jason też bawi się w to, dlatego nie mogę po prostu odejść, choć nie raz tego chciałam. Codziennie jeżdżę na walki, oglądam je i udzielam rad moim „uczniom"- Nakreśliła cudzysłów w powietrzu.- Tak naprawdę Bradley nic nie zrobił, nikogo nie zabił tylko trochę przesadził i po gwizdku prowadzącego dalej okładał pięściami przeciwnika. Nie wiem jaka jest przyczyna jego aresztowania, ale koniecznie muszę to zbadać i chciałabym abyś mi pomogła Charlotte. Cokolwiek by nie zrobił kocha Cię nad życie i świata poza Tobą nie widzi.- Zakończyła, a ja przed oczami miałam widok wściekłego, tłuczacego na kwaśne jabłko jakiegoś chłopaka Simpsona. To niemożliwe, mój Braddy nie mógł być takim demonem za jakiego miałam go na początku znajomości.

Zaczyna się rozkręcać moi mili! Piszcie odczucia standardowo, bo to mnie motywuje! Mam dziś wenę, soo może wstawię jeszcze kilka rozdzialików!

Buzi J.

Never 2. / Brad SimpsonWhere stories live. Discover now