Dni mijały, a każdy z nas zaszył się w swoim kącie tego wielkiego domu. Bradley większość czasu spał, a jeśli nie to rozmawialiśmy lub... No resztę dopowiedzcie sobie sami.
- Charlotte.- Mój spokój zakłócił mi Simpson, który po upływie pięciu dni zdecydowanie odzyskał na kolorach i humorze. Wyjazd Evy wraz z Beatrice pozwolił nam się rozluźnić. Te dziewczyny w ciągu jednego dnia nieźle nas zdenerwowały i nawet Chris ostro bluzgał na Mohn pod nosem, za co zawsze go karciłam.- Musisz to zobaczyć.
- Jak bardzo źle jest w skali moja matka a Luke Campel?- Lokers wzdrygnął się na to nazwisko, ale prędko poźniej otrząsnął się i zaczął energicznie podskakiwać w miejscu. Człowiek bomba normalnie.
- No powiedzmy, że gdzieś w połowie.- Przechylił uroczo głowę, a ja zerwałam się z miejsca. Musiało być źle.
Prawie zabijając się na schodach zbiegłam na dół. Odwróciłam się na nieme nawoływanie Brada, który panicznie dawał mi znaki żebym była cicho. Wyglądało to tak komicznie, że miałam ochotę wyć z rozbawienia.
Na paluszkach podążyłam do salonu, który wskazał mi brunet. Obydwoje wyglądaliśmy jak dwa dzieciaki bawiące się w chowanego ze swoimi rodzicami. Szczena opadła mi na widok, którego nigdy w życiu bym się nie domyśliła, z rozdziawioną buzią wlepiłam oczęta w mojego mężczyznę a on tylko pokiwał głową. Bez zbędnego gadania chwyciłam w dłonie telefon i już miałam rozpocząć moją akcję, gdy drzwi wejściowe skrzypnęły, a do kuchni połączonej z salonem, w którym aktualnie się czailiśmy weszła spocona po joggingu Heather.
- Jason?!- Jej wrzask usłyszała zapewne cała Floryda, ale naprawdę jej się nie dziwiłam, sama zeszłabym na zawał.
Blondyn oderwał się od oszołomionej, platynowej piękności, jej usta przypominały trochę te u glonojada co strasznie mnie bawiło. Miałam ochotę wybiec zza filaru i rzucić się na pomoc przyjaciółce.
- Heath jaa...- Jay wydawał się okropnie zażenowany, racja dziewczyna, z którą prawie się pożerał wyglądała jak potencjalna panienka lekkich obyczajów, o rany czy to kolejna Bella?!
- Jasne! Wychodzę pobiegać na godzinę! GODZINĘ! W domu są nasi przyjaciele, a ty tymczasem zapraszasz tu dziwki?! Jesteś normalny?!- Miała Ventura ogromnie dużo racji.
- Posłuchaj...- Rozpoczął Adams, a tajemnicze dziewczę zaczęło ubierać się. W sumie nie zasłoniło to żadnej z jej części ciała, której już wcześniej nie widziałam. Zakryłam Bradowi oczy, tak zachowywałam się bardzo niedojrzale.
- Nie! To ty mnie posłuchaj!- Do pomieszczenia wparował wkurzony Chris, Chryste co za telenowela!- Co ty sobie wyobrażasz?!- Popchnął go lekko.- Zabieraj swoje rzeczy, tą panienkę i dokończcie sobie gdzieś indziej!- Wskazał to na niego, to na blondynę aż w końcu na wyjście.
Spod ziemi wyrósł Tris z jak się domyślałam z walizką Jasona i mu ją podał. Szarpnęłam się ale Brad dalej mocno mnie trzymał. Fuknęłam pod nosem.
- Heather.- Jęknął blondyn robiąc krok w kierunku mojej przyjaciółki.
- Wynoś się Jay.- Powiedziała łagodnie.- I więcej się tu nie pokazuj.
Kiedy dobiegł nas trzask Ventura pękła i ze łzami w oczach przylgnęła do ramienia Schistada, wtedy wyrwałam się miłości mojego życia i przepychając wszystkich złapałam Venturę za rękę i jak najszybciej wyciągnęłam ją z domu.
Dziewczyna potrzebowała rozmowy, a ja wiedziałam jak bardzo było to potrzebne.
Hej kochani! Dziś niestety jeden rozdział ale to tylko dlatego, że nie mogę dopuścić do siebie mysli o tym ze zostalo nam tylko 5 rozdzialow never 2 :((( Kocham Was!
J. xxx