♡ Cześć Charlotte.

240 18 6
                                    

Poprzedni wieczór był zdecydowanie moim najgorszym. Po opuszczeniu tego przerażającego miejsca, wzięłam prysznic i spałam jak zabita. Co prawda nie śniłam o jednorożcach ale rano byłam w miarę wyspana na wizytę u Brada. Nie widziałam go prawie dwa dni, a miałam wrażenie, że minęły lata. Heather obiecała przyjechać po mnie około południa, z racji tego, iż nie znałam miasta to zaproponowała mi spacer i zakupy na co przystałam. Widziałam w jej oczach poczucie winy, gdy odstawiała mnie do mieszkania po walce. Tłumaczyłam, że to nie jest jej wina, bo sama się na to pisałam i nie ma się za co obwiniać. Dziewczyna dalej jednak się upierała, a ja nie umiałam do niej dotrzeć, byłam zbyć padnięta i wstrząśnięta przeżyciami.

Szybko wciągając na tyłek jeansy i dużą bluzę Simpsona, dopiłam kawę, włożyłam conversy i ostatni raz przeglądając się w lustrze wyszłam na zewnątrz. Jak się okazało więzienie nie było daleko, dlatego za pomocą wujka Google Maps bez problemów tam dotarłam.

- Oczywiście, proszę poczekać zaraz kogoś zawołam.- Uśmiechnęła się życzliwie kobieta w policyjnym mundurze i podniosła telefon.

Nie chcąc przeszkadzać odsunęłam się pod ścianę z tablicą informacyjną i wystukiwałam stopą rytm mojej ukochanej na tamten moment piosenki.

- Bu!

Z piskiem odskoczyłam, i ze złością odwróciłam się do mojej ofiary, aby mu przyłożyć (słownie he, he).

- Chris idioto!- Krzyknęłam.- Pzestraszyłam się!

Przy okazji, gdy brunet rechotał jak kretyn przyjrzałam się mu. Miał podcięte włosy, szczęśliwą twarz, a jego usta przybrały malinowy kolor, tak to z pewnością sprawka Evy. Jego mięśnie idealnie opinał policyjny mundur, a na piersi prezentowały się odznaki.

- Hej mała.- Wydusił po salwie śmiechu.- Chodź idziemy, czas Ci ucieka.- Popchnął mnie w kierunku jednego z korytarzy i sam ruszył obok mnie.

- Nie miałeś mieć wolnego?- Zapytałam podejrzliwie.

- Miałem, ale chciałem się Tobą tu zaopiekować.- Wydałam z siebie piskliwe „awww" na co ten zarechotał.- Uwierz mi reszta squadu to toatlne dupki, a ja zobacz.- Zarzucił teatralnie grzywką.

Wybuchłam śmiechem, i pokręciłam głową. Co za kretyn.

- To miłe.- Skwitowałam, gdy stanęliśmy pod białymi drzwiami z napisem Odwiedziny. Serce zaczęło mi skakać w piersi, a w brzuchu uniosło się stado motyli. Czułam, że był za tą głupią ścianą, skuty za nic i zmęczony jak cholera.

Christoffer w tym czasie wcisnął mi do ręki dobrze znany mi z poprzednich odwiedzin zegarek z minutnikiem i nastawił go na godzinę. Spojrzał na mnie, uśmiechnął się smutno i odkluczył drzwi nie otwierając ich.

Kochani teraz koniecznie włączcie sobie w tle piosenkę „Shallow" Lady Gagi! ♥️

Zachęcił ruchem głowy i szeroko otworzył wejście. Wkroczyłam do środka i rozejrzałam się. Moje serce zaczęło krwawić, a broda się trząść, gdy ujrzałam go pod ścianą. Siedział wpatrzony w ścianę, blady jak trup, z czerwonymi oczami i opadnietymi aż do uszu lokami. Z opanowaniem zajęłam miejsce naprzeciwko niego, a on dalej patrzył się w jeden punkt za moim ramieniem. Machnęłam mu ręka przed nosem.

- Brad.- Powiedziałam, jego szare wtedy oczy spojrzały prosto w te należące do mnie, a po moim kręgosłupie przeszedł dreszcz.

- Cześć Charlotte.- Wychrypiał i spuścił wzrok na moje dłonie, zmarszczył brwi na widok czerwonej opaski z jego inicjałami, ale chwile później znowu przemówił.- Słuchaj. Dużo o tym myślałem, i...- Głos mu się złamał.- Potrzebuje przerwy. To wszystko mnie przygniotło, to miejsce, ludzie dookoła mnie, a w szczególności nasz związek.- Zawiesił, a ja wstrzymałam powietrze. Zrywał ze mną?- Nie mogę tak rozumiesz? Idź znajdź sobie lepszego, mniej problemowego chłopaka i zapomnij o mnie. Kiedy wrócisz do Londynu już nie będzie moich rzeczy.- Odparł beznamiętnie, a ja poczułam pierwszą, ciepłą łzę spływającą po moim policzku.

- S... Słucham?- Wypaliłam.

- To koniec Charlotte. Nie będę się powtarzał.- Warknął, a moje serce złamało się na miliony kawałeczków.

Przepraszam :(

Never 2. / Brad SimpsonWhere stories live. Discover now