To co zobaczyłam na instagramie sprawiło, że zaschło mi w ustach. Cholera przecież nie zrobiłby tego samowolnie, coś musiało być na rzeczy.
- Gdzie jest ten kretyn?- Do mojego królestwa wpadł Connor, wyglądał jakby miał zaraz kogoś zadusić.
- Słuchaj, to na pewno jakiś przekręt.- Starałam się go uspokoić ale nie skutkowało.
- Zabije gnoja. Beatrice to źródło wszystkiego przed czym uciekał od lat. Jeśli rzeczywiście woli tą rudą szmatę będzie miał przyjemność ze mną.- Warknął. Woah serio był wściekły.
- Connor! Spokojnie! Wiem, że Bradley nie jest niewiniątkiem, ale godzinę temu siedział tu obrażony, że Brown się tutaj pojawiła! Musi być jakieś wytłumaczenie.- Szatyn podrapał się po głowie i opadł na najbliższy fotel.
- To jest jakiś pieprzony ża...- Nie dokończył, bo do pokoju z impetem wleciał Brad. Zataczający się Brad, co tu się odjaniepawla?!
- Charlieeee.- Zachichotał mój chłopak.- Tuu jesteeeeś.- Oparłam ręce na biodrach, wymownie patrząc na Ball'a, który też wydawał się zdezorientowany.
- Simpson.- Mruknął szatyn.- Co brałeś?
Moje serce przyspieszyło, nie wzięłam tego pod uwagę. Connor podszedł do loczka i chwycił go za ramiona.
- Kurwa mać. On jest naćpany.- Stwierdził, a ja się wzdrygnęłam. Wszystko zaczęło składać się w spójną całość.
- Nieee.- Brad się naburmuszył.- Wcalee nieee.
- Dobra, idę po leki i wodę żeby nie obudził się z potężnym jak jego członek bólem głowy, a ty spróbuj go ogarnąć.- Poinstruował mnie i wyszedł. Pewnie nie raz już miał z nim jazdy, więc bardziej niż ja wiedział co robić.
- Chodź.- Szarpnęłam nim i zaczęłam rozwiązywać sznurek kąpielówek.
- Pierwszyy raz zaczynasz!- Pisnął z ekscytacją, a ja dopiero po chwili załapałam o co mu chodzi.
Warknęłam, aby się zamknął i pozostawiając go w samych bokserkach zaczęłam ciągnąć jego cielsko w stronę łóżka.
- Juhuuuu!- Wydarł się i runął na mnie, gdy próbowałam zmusić tego człowieka, aby się położył.
- Bradley zejdź ze mnie do cholery!- Nakazałam mu, a ten jak dziecko któremu mama nie kupiła lizaka założył ręce na piersi i zrobił kwaśną minę. Wyglądał uroczo i naprawdę musiałam się powstrzymywać żeby go nie pocałować ale wiedziałam to nie był dobry moment.
- Nie koochas mnie.- Jęknął.
- Kocham ale...
- Dobra mam rzeczy.- Do pomieszczenia wszedł Conn obładowany butelkami z wodą i jakimiś lekami.- Chris, Eva, Heather, Jason i chłopaki wyszli na miasto. Beatrice siedzi na dole, więc jeśli chcesz z nią pogadać idź, poradzę sobie.- Wskazał głową drzwi i zaczął podawać Bradowi proszki. Mimo niechęci Simpsona Ball zręcznie dawał sobie z nim radę, był cholernie oddanym przyjacielem.
- A żebyś wiedział, że mam ochotę tą szmatę wyrzucić za drzwi. I to zrobię. Wezmę ją za te rude kudły i wyniosę z tego domu.- Warknęłam i ruszyłam na wojnę z tą rudą małpą.
Kocham jak Charlie jest taka dangerous! Naćpany Brad to uroczy Brad. 😍
J. xx