Rozdział XI

546 42 2
                                    

Pov. Encre

Co się ze mną dzieje?! Nie potrafię panować nad sobą. Ciało karze mordować, a umysł jeszcze powstrzymuje od tego.

I te okropne uczucie bycia obserwowanym. Nikogo nie widzę, a czuje na sobie przeszywający wzrok.
Nie wiem... Za dużo tego wszystkiego, w tak krótkim czasie.

*Dźwięk łamiącej się gałązki*

Huh? Ktoś tu jest... Czyli dobrze mi się wydawało.

- Emm... Przepraszam, nic Panu nie jest...? - spojżałem na potwora, który mnie obserwował - nie powinien być tutaj Pan o tej porze, i to jeszcze w tym lesie. Proszę pójść ze mną do reszty łowców, będzie bezpieczniej.

Czy on jest jednym z łowców?! Fall mówił, żeby unikać jakiego kolwiek kontaktu z potworami, a szczególnie łowców. Nie mam szans jak uciec, pobiegł by za mną i zabił. Jeśli więcej się dowie o mnie, będzie jeszcze więcej łowców w lesie i całkiem nie będzie możliwości na jakie kolwiek opuszczenie zamku.

Dochodziłem z potworem, który okazał się być szkieletem. Do większej grupy. Coś tam zaczą gadać jak mnie znalazł i takie tam. Najgorzej że Eterna jest tutaj i kojarzy mnie.

Rozglądałem się po miejscu w którym się znajdujemy. Nie mam zbytnio jak uciec. Ale chwila... Ten zapach... Bardzo dobrze mi znany...

- Fallacy... - powiedziałem sam do sobie. Nawet nie usłyszeli tego.

- WAMPIR!!!

Pov. Fallacy

- WAMPIR!!! - jeden z łowców mnie zauważył. Chciałem tylko pociągnąć Encre'go w stronę głębi lasu, ale jakiś łowca musiał mnie zauważyć...

Szybko wzrokiem sprawdziłem gdzie jest Encre... Nie było go, pewnie to wykożystał i uciekł. Podążałem zapachem jego i krwi...? Czyżby porwał jednego z nich i go zabił. Ujrzałem moją miłość z wbitymi kłami w szyję... Szkieleta...? Czyżby jakiś dostał się do łowców? W sumie to co mnie to obchodzi.

- Encre musimy z tąd iść! - słyszałem za sobą krzyki potworów. Wziąłem artystę na ręce i pobiegłem w stronę zamku ale drogą okrężną. Tak aby nie mogli trafić do mojego domu. Jeśli by ktoś się dowiedział... Nawet nie chce o tym myśleć.

- Fallacy... Co ja zrobiłem... - był roztrzęsiony. Nie mógł zrozumieć tego co uczynił. Dla wampirów to normalne. Ale nie dla śmiertelnika, który został zamieniony w wampira. Młodym wampirom się tłumaczy, im to jest obojętne co czują ich ofiary.

W przypadku Encre'go sytuacja była gorsza. Będę musiał mu wytłumaczyć, to nie jest nic złego. Jeśli nie będzie polował lub spożywał krwi, umrze z głodu. Tego bym nie zniósł...  Kocham go i nie chce stracić jedynej osoby na której mi zależy. 

Zabrałem go do zamku mam nadzieję, że nikt nas nie śledził... Przechodziłem obok służby obojętnie, nie zwracam na nich uwagi,  teraz mój ukochany jest najważniejszy.... Powinien odpocząć, miał dzisiaj dużo wrażeń. 

Poszyłem z nim do mojej sypialni. Po drodze do zamku usną w moich objęciach. Uroczo wyglądał z kłami. Teraz wszytko będzie inaczej....


..................................

przepraszam że tak krótki rozdał, ale mama zabrała mi telefon i musiałam pisać na kompie a ja tak bardzo nie lube ;-; 

Bayo~


Krwisty szlak   Fallacy x Encre  [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz