Rozdział XXI

410 41 15
                                    

Po godzinie wędrówki z zasłoniętymi oczami byliśmy w wiosce. I wtedy...

Przewróciłem się na ryj (I kto by się spodziewał xD). Zdjąłem sam sobie opaskę z twarzy. Kilka potworów patrzyło się na nas momęt i wrócili do swoich zajęć. Teraz najgorsza część...

Stałem w samym środku wioski. Nie jestem pewien czy sobie z tym poradzę... Ponoć ten Lord wampirów obserwuje wszystko z bezpiecznej odległości. To
mnie jeszcze bardziej stresuje.

Kilka minut później

Zebrała się spora liczba potworów, zaciekawiony tym co mam do powiedzenia. Czas to zacząć...

- Zwołałem was wszystkich tutaj, aby obwieścić ważne obwiesznie. Byłem dzisiaj u samego Lorda wampirów... - w tłumie było poruszenie.

- i my mamy w to wierzyć?
- czego tam polazłeś?

Było dużo pytań do mojej osoby. - Później odpowiem na wszelkie pytania. Teraz przejdźmy do rzeczy. Wampiry złożyły nam "pakt pokojowy". Będzie polegał na tym, że oni nas nie będą atakować. Jeśli zdarzy się sytuacja, że ktoś zaatakuje jednego z nich. A w szczególności nie można zbliżać się do ich dziecka...

-niby jak mamy w to uwierzyć?
-masz jakiś dowód że nas nie wymordóją, przy pierwszej lepszej okazji.

Ciężko będzie się z nimi dogadać... Nagle w tłumie był szok... Nie wiem co takiego zobaczyli... Obruciłem się a za mną stał sam we własnej osobie, Lord Fallacy... Wzdrygnąłem się lekko.

- Pozwól mi to załatwić... - patrzył na mnie, później odwrócił wzrok do tłumu.

Skip Time (nie mam pomysłu na to ._.)

- jaką mamy pewność, że nas nie oszukasz?
- to ty zabiłeś Eternę!

- Zrobiłem to w samoobronie, i dziecka...

- tiaa bo ona coś ci zrobiła.

Widać było po wyrazie twarzy wampira, że zaczyna tracić cierpliwość... Podszedł do niego, służący z zamku. Zaczął coś mu szeptać. Fallacy tylko przytaknął na jego słowa. Po chwili rozłożył jego ze skrzydeł, na którym widniała długa blizna.

- Czy mój Lord by sam się tak okaleczył?(Suave)

-i tak wam nie wierzymy! Wynoście się z naszej wioski mordercy! Pijawki jeden! - dużo potworów się wzburzyło przeciwko wampirowi.

-nie chcemy tego paktu!!

Pov. Fallacy

Myślą że nic nim nie zrobię? Hah ale są w błędzie.

- Skoro tak twierdzicie, że "nic wam nie robię". Niech któryś z was odważy się stanąć przede mną - popatrzyłem na Suave'a, od razu zrozumiał o co mi chodzi. Złapał Azure za ramię i poszedł w stronę zamku. Ten łowca może być przydatny... Wolę go sobie oszczędzić.

Jeden z potworów, dosyć silny podszedł do mnie. Było o głowę wyższy. Wydaje się im że nie mam z nim żadnych szans? O tuż nie. Wykorzystując momęt nie uwagi, wbiłem się kłami w jego szyję. Wyssałem jego całą krew. Martwe ciało opadło na ziemię i zmieniło się w proch.

- Tak skończy każdy z was. W kilka nocy wioska będzie pusta. I nie próbujcie uciekać, jesteście od wszystkich stron otoczeni lasem.

Z moich kłów spływały jeszcze krople krwi. Zmieniłem się w nietoperza i poleciałem prosto w stronę domu. Będą już w lesie poczułem głód. Spowrotem zmieniłem się w swoją normalną formę. Łażąc po lesie natknąłem się na uciekającą króliczycę z dwójką dzieci. Jedno z dzieci miało rozciętą rękę. Zapach krwi roznosił się po całym lesie. Nie dam rady powstrzymać instytutu... Rzuciłem się na nich. Narpiew zabiłem ich matkę. Jednemu z dzieci udało się uciec. Ale i tak je znajdę. Drugie sparaliżował strach... Nie był w stanie uciekać. Podeszłem do niego i wbiłem kły w szyję. Był chwilowy krzyk. Martwe ciało położyłem w objęcia matki. Po chwili dwójka zamieniła się w proch. Teraz tylko znałeść małego zbiega.

Pov. Azure

Suave ciągnął mnie lasem. Słyszałem jakieś krzyki... Nie byłem pewny czy to było dziecko błagające o pomoc. Suave także był zaciekawiony źródłem hałasu. Ruszyliśmy w tamtą stronę. Po jakimś czasie wpadł na mnie mały króliczek. Była załamana. Błagała o pomoc. Starałem dowiedzieć się od niej co się stało. Jedyne słowa które zrozumiałem to wampir, mama i nic więcej. Była cała roztrzęsiona.

- Tu jest moja mała ofiara - podszedł do nas lord Fallacy i chciał ode mnie zabrać dziecko. Nie pozwoliłem mu na to. Usłyszałem jak Suave do mnie mówi żebym mu ją oddał, bo nie skończy mi się to za dobrze. Przyciągnąłem dziewczynkę bliżej mnie. Wampir popatrzył na mnie rozbawionym wzrokiem. Szukałem wzrokiem lokaja... Odsunął się ode mnie? Lord zaczął zbliżać się do mnie. - miałem zamiar cię oszczędzić. Ale skoro się mi sprzeciwiasz... Nie będę tolerował takiego zachowania. - wbił swoje kły w moją szyję. Bolało... Starałem się wyrwać. On jest ode mnie silniejszy... Przed moimi oczami zaczęło się robi ciemno... Czyli tak wygląda śmierć...

°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•
Przyznaje się bez bicia, nie miałam pomysłu na ten rozdział. Ale coś wyszło. Mam nadzieję że był okey

Bayo~

Krwisty szlak   Fallacy x Encre  [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz