Rozdział XVII

417 38 7
                                    

Pov. Encre

Nad ranem obudził mnie jeden ze służby. Powiedział, że lord Fallacy chce mnie widzieć. Poszłem z nim do nie dużej komnaty. Nie była jakiś specjalnie byka łanie zdobiona.

Musiałem chwilę poczekać na wampira. Po jego przybyciu, byłem pytany, o bardzo dużo rzeczy wypytywany. Po kilku godzinach, byłem zmęczony psychicznie jak i fizycznie.

Zaprowadził mnie do jakiejś komnaty. Nie wiem dlaczego akurat tu, ale lepsze to niż te lochy... Ale po co ja mu jestem aż tak potrzebny? Mógłby mnie po prostu zabić... Po co mu jestem jeszcze potrzebny? Padłem zmęczony na łóżko i zasnąłem.

Time Skip

Obudził mnie ktoś szturchając w ramie. Leniwie spojżałem w stronę osoby, która mnie starała się obudzić.

- Daj mi jeszcze 5 mi- - nie mogłem dokończyć, miałem twarde spotkanie z podłogą, zimną twardą podłogą.

- Wstawaj jesteś mi potrzebny jeszcze.

Pomału wstałem z podłogi i poszłem za Fallacy'm. Musiałem w sumie za nim biec, widział to ale nie zwolnił swojego kroku. Biegłem tak za nim różnymi korytarzami. Ten zamek na prawdę jest ogromny. Gdybym miał sam gdzie iść, od razu bym się zgubił.

Po kilku minutach biegu byliśmy w kolejnej sali. Nie podobało mi się to powiedzenie. Zostałem brutalnie posądzony na krześle. Może kończyny zostały przywiązane. Nie mam jak się uwolnić.

- C-co ty chcesz z-zrobić?

- Pamiętasz jak mówiłem, że jeszcze mi się przydasz? To właśnie się przydasz. - podszedł do mnie bliżej. Wbił mi w ramie igłę.

Zacząłem tracić jasność umysłu. Zemdlałem... Tylko po co mu to było?





















































































































































































































































(Mi się serio nudzi)



































































































































































































































































































(Ktoś jeszcze przewija?)

















































































































































































































































































Obudziłem się znowu na tym krześle... Głowa mnie boli i czuję się słabo... Podniosłem głowę i zobaczyłem jakieś dziwne zachowanie z chyba krwią....

- W końcu się obudziłeś - spojrzałem w kierunku głosu. Stał tam Fallacy.

- C-co mi zrobiłeś...? - cały czas kręciło mi się w głowie...

- Pożyczyłem od ciebie trochę twojej krwi~

Co on mi zrobił?! Jakim prawem... W sumie to jestem na niego skazany. Nie ucieknę teraz jestem z byt osłabiony... Jeśli by mi się jakimś cudem uciec, to i tak w tym stanie daleko bym nie zaszedł. Prędzej by mnie znalazł.

Odwiązał mnie od krzesła. Chciałem wstać, ale upadłem na podłogę... doszedł do mnie cichy hihot. Wampir patrzył na mnie z rozbawioną miną.

Po kilku próbach udało mi się wstać. Fallacy zaprowadził mnie do komnaty. Po co ja jeszcze żyje? (Też sobie zadaje często to pytanie)

Krwisty szlak   Fallacy x Encre  [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz