1.

175 9 4
                                    

     Miał uroczy uśmiech którego wszystkie laski mu zazdrościły.  Ciemne oczy lustrowały powoli korytarz z ciekawością ale i pewnym wycofaniem do każdego osobnika w tym miejscu. Widocznie nie lubił tego miejsca. Tych ludzi tym bardziej.  Większość go brzydziła. Ale jednak w pewien sposób interesowała.  Byli jak zwierzęta hodowlane. Przewidywalni. Tacy sami. Nie interesowało ich nic prócz nudnej codzienności, zajęć w szkole, imprez i alkoholu.
Byli ograniczeni. Schematyczni. I trochę irytujący. 
- Słuchasz mnie Junior?
    Chłopak zwrócił swoje spojrzenie na dziewczynę z rozjaśnionymi na blond włosami. Miała mocny makijaż. Mimo ogólnego zadbania wyglądu sprawiała  dla niego odpychające wrażenie.
- Tak. Oczywiście. - Uśmiechnął się nieco sztucznie marszcząc zabawnie przy tym nosek. Nie znosił tego przezwiska. Dziewczyna myśląc, że chłopak uśmiecha się do niej miło kontynuowała rozanielona.
- .. No i gdybyś mógł to wpadnij jutro wieczorem na party do mnie. Będzie naprawdę fajnie! - zachęcała go bawiąc się przy tym włosami, owijając kosmyki wokół palców.
- Bardzo mi przykro Ha Rin.
 Sztuczne uśmiechy były dla niego codziennością. Tym razem dodał nieco udawanej  skruchy.
- Wieczorem akurat mam korepetycje z lekcji na fortepianie. A nie mogę ich opuścić.
     Blondynka posmutniała, ale zaśmiała się by ukryć rozczarowanie. Dodając głośno, że następnym razem koniecznie musi przyjść na jej imprezę, pożegnała się i udała do oczekujących koleżanek. Nie miał oczywiście żadnych korepetycji jutro. A tym bardziej w nocy. Bardzo dobrze wiedział jednak, że przekraczając próg jej domu zaraz zostałby przedstawiony części nieznanych mu osób jako "przyjaciel" dziewczyny.  W domyśle rzecz jasna jeszcze nieoficjalny chłopak. No na pewno się na to zgodzi. Prychnął na samą myśl chodzenia z tą pustą dziewczyną. Nie ważne ile razy upominał ją by nazywała go po imieniu, uparcie używała dawnego, nielubianego już pseudonimu.
    Podszedł do swojej szafki i wyjął zniszczony zeszyt. Na okładce znajdował się mały, zielony ptaszek.
- Jinyoung!
Poczuł bolesne klepnięcie w plecy. Youngjae, jego dobry znajomy jak zawsze uradowany oparł się o szafki.
- Co tam masz?
    Jinyoung schował zeszyt do torby powoli nie chcąc pokazać jak jest dla niego ważny.
- Nic takiego. Jak tam matma?
Youngjae westchnął cierpiętniczo.
- Ta baba jest niewyżyta.  Powinni ją zamknąć za znęcanie się nad uczniami. Ale mniejsza o to. - Tu zrobił krótką pauzę i spojrzał w oczy przyjaciela. - Czemu odmówiłeś Ha Rin? To niezła laska!  
- Proszę cię, nie kompromituj się. Wygląd nie ma tu znaczenia.
- No tak. Pan Jestem Ponad Wami i Szukam Wielkiej Miłości znowu w akcji.
- Ha ha ha. - Jinyoung specjalnie sztucznie się zaśmiał bo wiedział, że przyjaciel to rozpozna i uzna jako odpowiedź na zaczepkę.  - Nie chcę "wielkiej miłości". Nie potrzebuję czegoś co tylko mąci umysł.  Wystarczyłby ktoś.. inny.
    Przyjaciel tylko po raz kolejny westchnął i chwycił bruneta za ramię.
- Kawa?
Nie potrzebował odpowiedzi.  Jinyoung już pociągnął go w stronę wyjścia ze szkoły .

/
Em. Hej.?
Cóż.  Po raz pierwszy pisze jakiegoś ff także mam pewne obawy.
Chce tylko zaznaczyć, że jestem w tym nowa, i na pewno nie będę bawić się w koreańskie honoryfikatory.

Kim jesteś? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz