13

45 6 0
                                    

Ha Rin siedziała na krześle w JEGO jadalni. Biblioteka była dziś niestety nieczynna ze względu na chorobę bibliotekarki a że nie mieli wyjścia musieli przenieść się do domu jednego z nich. W życiu nie wszedł by ponownie do domu tej trajkoczacej wiedźmy. Nie sam. Nie bez broni. Nie bez kamizelki blacharoodpornej. Nadal nie wiedział czemu, ale ta laska go przerażała. Była zbyt namolna i wdzięczyła się cały czas eksponując swoj biust - a raczej jego brak.
Pozostało jedynie zaprosić czyste zło do siebie do domu. Pociągnął smętnie nosem bo mocne, różane perfumy nastolatki już rozeszły się po salonie domu Parków. I niestety wsiąknęły w meble. Będzie musiał potem wywietrzyć porządnie pomieszczenie. Ciekawe ile będzie musiał zużyć odświeżaczy powietrza zanim ten zapach całkowicie zniknie.

-Junior.. to jest takie trudne. Nie mógłbyś jaśniej tego wytłumaczyć.. ?
Dziewczyna zalotnie zatrzepotała rzęsami i wygięła wargi w dzióbek czekając na wyjaśnienia.

-Ale prościej się chyba już nie da.. - wycedził przez zęby. Był naprawdę wkurzony. Salon śmierdział jak ona, cały czas próbowała udawać słodką- a do kurwy nędzy, nie była, a w dodatku ciągle przypominała mu niechlubną przeszłość wymawiając przezwisko, które raz na zawsze chciał usunąć z pamięci.

Jego nerwy kołatał zapach już drugiej dzisiejszego popołudnia kawy. Mocnej; podwójnej kawy.

- Ale ja naprawdę nie rozumiem..

- Tu nie ma czego rozumieć. Podkładasz pod wzór i TYLE. Nic więcej nie musisz robić !

Oho. Chyba bestia się obraziła bo zacisnęła usta w wąską linię.

- Jesteś dziś nie miły Junior. Myślę, że te lekcje przełożymy.

No chyba sobie niunia kpisz. Nie ma kurwa takich szans bym marnował kolejny wieczór na ciebie.

- Ha Rin, posłuchaj. Ty chyba potrzebujesz prawdziwego korepetytora. Masz wiele braków i no..

- No to spędzimy więcej czasu razem! - Prawie usłyszał jak pisnęła z radości.
O NIE. TAK NIE BĘDZIE.
Nabrał powietrza w usta i wydmuchnął w uspokajającym siebie geście.

-Nie będziemy mieć kolejnych lekcji.

- Ale Juni...

- NIE MA KURWA TAKIEJ MOWY.

Kolejnym co usłyszał było silne trzaśnięcie drzwiami.
No i zajebiście.

Nie zajebiście. Właśnie pokazał swoje prawdziwe oblicze a wiedźma z pewnością opowie o nim w szkole a jego pieczołowicie budowany wizerunek lenie w gruzach. Tyle lat grania idealnego, przełykania przekleństw i skurczów twarzy od sztucznych uśmiechów. Nie miał więc wyjścia. Jęknął nienawidząc swojego życia. Wybiegł za nią i przeprosił. Spojrzała na niego podejrzliwie trzepocząc sztucznymi rzęsami. Zacisnęła usta w wąską linię.

- Ale musisz mi to wynagrodzić.

Nie wydał na siebie wyroku śmierci, prawda?

🕳🕳🕳

Youngjae śmiał się od kilkunastu minut niszcząc idealnie zaścielone łóżko bruneta.

- Ale się wkopałeś!

Otarł łzę powstałą podczas śmiechu i leżąc nadal bokiem na łóżku podparł głowę na otwartej dłoni.

- Wiem. - Mruknął niezadowolony Jinyoung siedząc na obrotowym krześle obok biurka. Pokręcił się do okoła nogą wkurzony już całą tą sytuacją.

-Ona nie jest taka zła... chyba. I może doczekamy się jeszcze waszego wesela!

Park obrócił gwałtownie w jego stronę i najpierw zbladł a potem przybrał gniewną minę.

-Nawet tak nie żartuj! Przetrzymam tą pseudo randkę, byle do końca szkoły a potem wraz z zakończeniem roku wyjadę i nigdy więcej mnie ta krowa nie zobaczy! NIGDY. - podkreśli dokładnie ostatnie słowo i kopnął w biurko wyładowując swoje negatywne emocje na tyle że z biurka spadła spora książka do fizyki i uderzyła go w stopę na co przeklnął siarczyście po czym podniósł ową książkę.

- A co z tamtym chłopakiem z klubu?

Youngjae przechylił się i położył na brzuchu wpatrując uważnie w przyjaciela oczekując odpowiedzi który na chwile zamarł w bezruchu trzymając podręcznik w dłoniach.

- Jak to co? Z nim też się nie zobaczę.

Kim jesteś? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz