16.

40 3 4
                                    

- Zrobiłem to dla ciebie. - krzyknął oburzony chłopak nadymając policzki przez co wyglądał jak mały chomiczek. Niesamowicie uroczy. Ale przyjaciel był na niego zły więc starał się nie ulegać jego urokowi osobistemu. Chociaż szczerze powiedziawszy to było naprawdę trudne do wykonania. Youngjae posiadał nieskończone pokłady uroczości, o których też doskonale wiedział i wykorzystywał kiedy tylko nadarzyła się okazja- na przykład teraz.

- Słońce. Ja rozumiem pomoc. Ale podpalenie restauracji ...

Choi jęknął rzucając się na łóżko bruneta i chowając twarz w dłonie.

- Ja wcale niczego nie podpaliłem! To była tylko paczka papierosów która trochę się pofajczyła, by uruchomić alarm czy czujniki. Cokolwiek!

Jinyoung szczerze odetchnął na te słowa. Wiedział że Youngjae nie jest całkowicie lekkomyślny ale to zdarzenie, mimo że zaplanowane ku jego ratunkowi, mogło naprawdę źle się skończyć.

- No i co teraz? - zapytał siadając na rogu łóżka szturchając go w żebro palcem wskazującym.

- Nic. Jestem grzecznym chłopcem tato. - Mruknął masując bolące miejsce w które uderzył Jinyoung. - Przeprosiłem za "palenie w toalecie". Mam iść dzisiaj po południu posprzątać tą powódź na sali. Nie było wtedy wielu gości więc nikt nie zgłosił skargi. I koniec.

- Co ci odbiło z takim głupim planem to ja nie wiem... - westchnął po raz kolejny dzisiaj pacając dłonią chłopaka w czoło. - Jesteś skończonym idiotą! - po chwili milczenia dodał jeszcze- Ale dziękuję.

- Podziękujesz sprzątając dziś ze mną.

Choi rzucił w bruneta miękką poduszką śmiejąc się i łaskocząc go.

🕳🕳🕳

Popołudnie a nawet dość dłużej zajęło im sprzątanie restauracji . Właściciele okazali się na tyle w porządku, że nie dzwonili na policję ani nie wzywali rodziców do pokrycia kosztów szkód. Z resztą tych i tak niewiele było a chłopcy w ramach przeprosin zgodzili się na posprzątanie oraz miesięczną pomoc po lekcjach w kuchni oraz jako kelnerzy. Zgodnie przyznali, że nie na co wspominać rodzicom, szczególnie teraz gdy egzaminy były coraz bliżej. Idealną wymówką wydawała się więc wspólna nauka w bibliotece.
Ha Rin oczywiście nie dowiedziała się, przynajmniej na razie, co było przyczyną "pożaru". Co nie zmienia, że oburzona zażądała powtórki z tej całej rozrywki, czyli kolejnego spotkania.

- Przecież dobrze wiesz, że nic nas nie łączy i nie ma szans na bycie razem.

- Nie obchodzi mnie co o tym myślisz. - zarzuciła włosami z niewzruszonym wyrazem twarzy. - Ani co o mnie. To chyba oczywiste, że ważna jest twoja postać. Jesteś tylko wzmianką w moim CV.

I nagle teraz wszystko nabrało większego sensu. Oparł się o szafki krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Więc czego oczekujesz?

- Że ocieplisz mój wizerunek u nauczycieli. Poza tym widywanie się z tobą da mi kilka plusów do popularności.

Wzruszyła ramionami po czym spojrzała na swój nowy blado- pomarańczowy manicure.

- I myślisz że zgodzę się na taki układ? - brew Parka podjechała do góry.

Rozumowanie dziewczyny nie było takie całkiem głupie ale dla niego całkowicie niekorzystne. Za dużo męczarni. Sama osoba blondynki go już męczyła. A gdy otworzyła usta to już całkiem była nie do zniesienia.

- Oczywiście. Wiem, że naprawdę zależy ci na zachowaniu twojego charakterku w tajemnicy.

Zaśmiał się. To było naprawdę zabawne. Popatrzył czy nikt nie czai się za szafkami po czym nachylił się bliżej i szorstko powiedział.

- Więcej nie zgodzę się na te twoje gierki. I tak byłem głupi że pozwoliłem ci na aż tyle. Przecież nawet gdy kilka osób ci uwierzy co z resztą? A ulubieńcem nauczycieli i tak będę.

Wciągnęła powietrze zaskoczona po czym fuknęła zła i odwróciła się na pięcie wychodząc z budynku szkoły. Westchnął cicho wychodząc za nią. W końcu lekcje i tak się dawno skończyły. Nie miał ich dzisiaj dużo co nie zmienia faktu, że każdy nastolatek ma lepsze rzeczy do roboty niż spędzanie każdego kolejnego dnia w małych, niemal klaustrofobicznych salach z dwudziestką niekoniecznie zdrowych na umyśle homo sapiens. Stanął jednak na schodach będąc niemałe zaskoczonym. Ha Rin właśnie przyciskała usta do policzka przystojnego bruneta opierające się o czarny samochód.
- O! Jinyoung! - odezwał się równie zaskoczony. Uśmiechnął się szeroko mrużąc oczy i ukazując nad jednym okiem dwa pieprzyki. -Podrzucić ci..
W tym momencie Ha Rin mu przerwała ciągnąc go do samochodu i kazała się nie odzywać. Siedząc już w środku opuściła szybę .
- Jeszcze się policzymy.
Warknęła w stronę oniemiałego Jinyounga pokazując przez szybę jeszcze środkowy palec.

Jaebum był po ciemnej stronie mocy.

Siedzę właśnie w Paryżu i wysłuchuję relacji armys a mnie nie stać ani na koncert bts ani co gorsza got7. Smutno mi.

Kim jesteś? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz