10.

151 16 0
                                    

- Brooke powiadasz...- Yoongi uśmiechnął się zadziornie, a Brooklyn zalała się mocnym rumieńcem.

              <<<<<>>>>>

Rumieńce nie chciały zejść z mojej twarzy. W myślach próbowałam wmówić sobie, że to tylko z powodu zimnej pogody. Nikt się jednak nie odezwał, żeby przerwać tą krępującą ciszę. Kątem oka spojrzałam na dziewczyny. Obydwie, jakby zażenowane patrzyły w dół. Tą nieciekawie zapowiadający się moment przerwał Juanp'a, za co w duszy mu bardzo podziękowałam.

- No... jeżeli wszyscy się już tu zebraliśmy to może wejdziemy? Zimno się już robi!- Juanp'a machnął ręką w stronę drzwi baru z pokerem, zachęcając byśmy weszli.

- Wy idźcie, ja chcę jeszcze trochę zostać...- Odpowiedziałam, bardziej naciągając na swoje dłonie swój czarny sweter. Żałowałam, że nie wzięłam ze sobą jakieś kurtki.

- Eh... no dobrze, ale zaraz wracasz!- Powiedział Juanp'a, który miał wejść ostatni.

- Jasne.

Kiedy chłopak wszedł do środka, Brooklyn skręciła w stronę małego parku. Musiała trochę odetchnąć.

,,Każdy czasem musi odetchnąć, czy też spędzić sam czas. Jednak tylko głupi wpadną na pomysł by do takiej osoby zagadać."

Po krótkim spacerze, Brooklyn widząc samotną ławkę odetchnęła. Miała zamiar na niej usiąść. Po wykonaniu tego, Brooklyn zaczęła grzebać w jednej z kieszeń jej spodni. Gdy poczuła znajomą konstrukcję, lekko westchnęła. W ręce trzymała opakowanie papierosów oraz zapalniczkę.

To nie tak, że Brooklyn paliła. Po prostu czasem jej się to wymykało z pod kontroli, i jej matka to odkryła, jednak wcale się nie przestraszyła. Nawet nie była zaskoczona. Lekko tylko skinęła głową i powiedziała: " Nie martw się. Kiedyś i do Ciebie przyjdzie natchnienie by z tym skończyć...". I te słowa Brooklyn zapamiętała po dziś, dzień.

Nagle Brooklyn poczuła mrowienie w okolicach łydek, dłoni i szyi. Zimno!

Brooklyn bardziej optuliła się swetrem. Wyjęła z ust zapalonego papierosa, wypuściła dym, po czym znów miała go włożyć do ust jednak przeszkodziła jej w tym czyjaś dłoń, która wyrwała go. Lekko zaskoczona nagłą sytuacją, Brooklyn obejrzała się za siebie.

- H-Hej!- Brooklyn już miała zamiar krzyknąć, gdy coś ją sparaliżowało. Kto ją nakrył na paleniu papierosa?

To Yoongi.

- Co ty tu robisz? Czekasz na zaproszenie?- Mruknął trochę zdenerwowany.

- N-Nie, ja...- Nawet nie zdążyłam dokończyć, gdyż Yoongi mocno szarpnął mój nadgarstek.

- Choć, idziemy.- I zaczął mnie ciągnąć w stronę wyjścia z parku.

Przez całą drogę nikt z nas się nie odezwał. Jedyne co wyłapywałam z tego chaosu* to przyspieszone tępo naszych stóp.

Po krótkim spacerze, kiedy Yoongi nie chciał puścić mojego nadgarstka, w końcu znaleźliśmy się pod szklanymi drzwiami, przez które potem przeszliśmy. No nie powiem, nawet tu ładnie. Nie widziałam jednak wszystkiego za dokładnie, ponieważ zasłaniał mi ten widok Yoongi, który w pewnym sensie prowadził mnie do reszty.

- O! Zobacz Cię kto idzie! Nasza zguba!- Krzyknął Juanp'a, który jako pierwszy nas zauważył. Yoongi w końcu puścił mój nadgarstek i trochę się odemnie oddalił.

- Tak, tak...- Wywróciłam oczami.- ...to co robicie?- Zapytałam, przypatrując się chłopcom, którzy robili wszystko żeby pokonać Inannę, na co ta jedynie z każdą wygraną jeszcze bardziej poszeżała swój uśmiech.

- No...jak widzisz Anwar i Twan próbują pokonać Inannę w pokerze...- Juanp'a podrapał się po karku.

- Dwoje na jedną? Czy to nie brzmi niesprawiedliwie?- Zapytał Yoongi, opierając się o ściane i wszystko w ciszy dokładnie obserwując.

- Tylko, że jej się nie da pokonać!- Krzyknął zdesperowany Anwar. Anwar próbował wychwycić konkretny błąd, lub pomyłkę, którą mogła popełnić Inanna i tego nie zauważyć, no bo w końcu jak kobieta mogłaby tak dobrze i bez błędnie grać w pokera?

Inannie zaświeciły się oczy. Zwinnie położyła na stole swoje wszystkie karty ukazując je innym graczą, po czym zwycięsko się uśmiechając wykrzyknęła:

- Wygrałam!- Inanna pochyliła się nad stołem i dwoma rękoma zgarnęła wszystkie banknoty, której na niej leżały.

- Co..? Ale...jak?- Wyszeptał zdziwiony Twan, a Anwar jedynie zawiedziony opadł bezwładnie na krzesło. Twan przeczesał swoje włosy ręką, po czym chwycił Anwar'a za ramię i ciągnąc go w stronę baru powiedział:

- Choć stary, nie ma co się nad sobą użalać.

- Straciłem swoje wszystkie pieniądze...- Westchnął Anwar, przypatrując się w jakiś punkt, który tylko on widział. Brooklyn jedynie się cicho zaśmiała na ich widok.

Chłopcy oddalili się w stronę baru, po czym jak myślę zaczęli zamawiać sobie coś do picia. W ciszy usiadłam obok Hanny, która  bawiła się telefonem.

- O Jeju! Brook! Jak ja Cię dawno nie widziałam!- Rzuciła Hannah odkładając telefon, po czym opadła na moje ramię, tuląc się do mnie.

- Jeszcze wogóle się niczego nie napiliśmy, a ty już wydajesz się pod jego wpływem.- Lekko się zaśmiałam, na co odpowiedziała mi tym samym.

- A tak z ciekawości, skąd wy tak dobrze umiecie mówić po koreańsku? Nigdy nie widziałam żebyście się go uczyli...- Zapytałam odwracając się w stronę Inanny. Oczekując od niej odpowiedzi, zobaczyłam na jej twarzy jedynie lekko zmarszczone brwi i mieszankę strachu z zamyśleniem. Tak jakby nie wiedziała co powiedzieć.

- Cóż... tak jakby nie mam odpowiedzi na to pytanie...- Odparła po chwili, lekko zatłoczona.

- Eh...i tak nie oczekiwałam, że mi odpowiesz.- Westchnęłam zrezygnowana.

- A ja tak tylko pytam, ale Yoongi wydajesz się dość cichy. Choć tu z nami porozmawiaj!- Przywołała go Hannah machnięciem ręką. Ten jedynie otworzył przymknięte oczy i spojrzał na nią.

- Nie. Podziękuje. Tutaj jest mi dobrze.- Odmówił i po chwili znów wygodnie oparł się o ścianę z zamiarem pójścia spać. Hannah widząc to jedynie przytaknęła i przysunęła się bliżej mnie.

- No, nie daj się prosić Yoongi~!- Tym razem zaczęła Inanna trochę bardziej się do niego przesuwając. Inanna stanęła przed nim i zaczęła się przed nim błaźnić. Zmarszczyłam brwi. Nie wiedziałam, że spodoba jej się jakiś azjata, to nie są jej typy.

Jasne niebieskie tęczówki zaczęły pochłaniać czarne, i coraz to mniejsze źrednice.

Uważnie przyglądałam się każdego ruchu ciemno włosej dziewczyny. Inanna zawsze lubiła flirtować, ale od tej strony Brooklyn jej jeszcze nie znała. Inanna cały czas się uśmiechała i nie zważając na innych wysyłała mu oczka, czy buziaki. Raz nawet położyła na jego szyji dłoń, którą on ( ku pocieszeniu Brooklyn ) strzepał.

Yoongi zgrabnie wydostał się z pod Inanny i podszedł w stronę Brooklyn, po czym usiadł obok niej. Brooklyn nie ukazując swojej radości spojrzała w stronę Inanny. Ta, jedynie co chwilę patrzyła to na Yoongiego, to na Brooklyn, i tak na około, aż nie przyszła 3 chłopców z drinkami w rękach.

- No, ludzie zapraszam! Każdy się musi czegoś napić i nie ma żadnego ale!- Powiedział Juanp'a, odstawiając szklane kubki.

* Chodzi tu o to, że Brooklyn  czasami gdy jest bardzo cicho słyszy takie brzęczenie w uszach, które co chwilę staje się głośniejsze.

Hejka! Cześć! Tu AnjikA! Chciałabym bardzo przeprosić za wszystkie błędy, oraz za takie spóźnienie. Niestety dopadła mnie brak weny i lenistwo w te ferie! Dlatego też chciałam wam tu coś jeszcze wrzucić!
To do zobaczenia i jeżeli ci się spodobało to zostaw gwiazdkę !!😚😚😚

Together Forever/ Min Yoongi Where stories live. Discover now