35.

45 4 0
                                    

- Tak też zrobię.

                  <<<<<>>>>>
Lekki podmuch wiatru przebiegł przez moją twarz, tym samym wywołując gęsią skórkę na moim ciele. Nie zważając na tą reakcję, moje powieki nadal pozostawały przymknięte. Nie minęło dużo czasu, kiedy jednak zdałam sobię sprawę z tego, iż chcąc czy nie chcąc muszę wstać, gdyż właśnie zaczął się mój kolejny dzień pracy, jak i kolejny dzień mojego pobytu w Korei.

Dokładnie pięć tygodni temu jeszcze byłam w Wenezueli, a po dwóch dniach już mogłam (a nawet miałam) oglądać zatłoczony Seul. Lot z Wenezueli do Seulu był bardzo, powtarzam bardzo długi i trwał całe dwa dni i pół. Z tego co pamiętam to podczas podróży miałam chyba z trzy lub cztery przesiadki, co nie było takie złe, lecz było bardzo męczące. Przez całą podróż praktycznie albo spałam, albo jadłam, a jak nie to, to ostatnie co mi pozostawało to przeglądanie swojej komórki.

Podróż wspominam dość dobrze, choć jak przed tem wspomniałam była męcząca, oraz dziwna. Dziwna, gdyż nikt tak naprawdę nie spytał mnie, czy chcę gdzieś wogóle jechać. O locie dowiedziałam się tydzień przed nim, podczas obiadu z moimi rodzicami. Powód mojego wyjazdu też był dziwny, a przynajmniej taki się dla mnie wydawał. Jako, że z zawodu jestem aktorką, to swój cały wolny czas spędzam nad uczeniem się scenariuszów, czy udoskonalaniem swojego tańca, śpiewu i języka hinduskiego.
Dlatego też moji rodzice uznali, iż przydałyby mi się "małe" wakacje i urządzili mi niespodziankę w formie lotu do Korei, abym trochę odpoczęła od aktorstwa.

Ja sama nie uważam, że potrzebuję odpoczynku. Nigdy nie narzekałam na swoją pracę, gdyż robię to co lubię, i to co mi się podoba. Przecież nie wszystkim udaje się spełniać swoje marzenia, prawda? Ale z drugiej strony to także nie oznacza, że nie chcę wakacji. Wydaję mi się, że każdy powinien sobie kiedyś zrobić wakacje. Ale to tylko moja opinia.

Przez całą podróż męczyła mnie pewna myśl, a raczej powiedziałabym, że uczucie. Mianowicie nieważne czym byłam zajęta, co robiłam, czy nawet nie robiłam w samolocie, cały czas myślałam o swojej rodzinie. Na przemian w głowie miałam swoją mamę, swojego tatę, swoich dziadków oraz moją młodszą siostrę. Tak mocno ich wszystkich kocham i tak bardzo za nimi wszystkimi tęsknię.
Mój pobyt tu, w Seulu trwa zaledwie cztery tygodnie, a ja już za nimi tęsknię. Czasem nawet boję się, iż jutro nie będę pamiętać ich twarzy. Czasem nawet się zastanawiam, czy już zapomniałam. Mam wielką nadzieję, że za niedługo ich wszystkich razem zobaczę...

O Krishno...Jak ja dużo myślę! Heh. Teraz pewnie moja matka sarkastycznie by się mnie zapytała - ,,W jaki sposób jeszcze cię głowa nie boli od tego ciągłego rozmyślania?". Jestem w stu procentach pewna, że by tak powiedziała!

Na myśl o tym, z ust wypuściłam cichy śmiech, po czym pokręciłam swoją głową z rozbawienia, kiedy wyobraziłam sobię tą sytuację. No dobra koniec tego rozmyślania. Powinnam już wstawać z tego łóżka i powinnam zacząć się przygotowywać. Czas zacząć kolejny dzień...I z tą myślą (chyba ostatnią na teraz) otworzyłam swoje oczy, a następnie, tak jak postanowiłam - wstałam.

                  <<<<<>>>>>
         *Kilka godzin później*

Dzisiejszy dzień przeminął mi bardzo zwyczajnie. Po pierwsze, tak, przeminął - jestem już po pracy i właśnie wracam do dormu. Po drugie, zwyczajnie, ale nie w sposób, jaki ja bym go uznała za zwyczajny. Podczas mojego zwyczajnego dnia potykam się, a będąc osobą, tak bardzo niezdarną jak ja to w moim życiu jest codziennością.  Często także spóźniam się na praktycznie wszystko co było zaplanowane kilka dni przed tym.

Ale to nie jest jedynie powód do zdziwienia, gdyż mogłabym to także uznać za mój szczęśliwy dzień. Chociaż nie mam do tego żadnego prawa. Przecież ten dzień się jeszcze nie skończył. Jeszcze nadal mam do zrobienia kilka rzeczy, takich jak odwiedzenie pana Min'a chwalipięty. Wiem. Dziwne przezwisko, lecz mnie ono rozśmiesza. Wymyśliłam je wczoraj wieczorem, kiedy wróciłam do dormu ze szpitala, po mojej wizycie Yoongiego. Później się dowiecie, dlaczego nadałam mu taką ksywkę.

Droga z wytwórni Big Hit, do dormu Bangtanów nie zajmuje dłużej niż sześć, czy siedem minut, kiedy biegniesz. Jeżeli jednak nie chce ci się biegać, to w takim razie droga jest dłuższa. Ale to zależy w jakim tempie idziesz. Na przykład ja jako, że noszę szpilki chodzę dość wolno, dlatego też mi droga powrotna na wysokim obcasie zajmuje około dwadzieścia minut. Jeżeli bym szła w butach, o płaskiej podeszwie to droga by mi zajęła mniej, niż dwanaście minut. Jest różnica, co? To dlatego, że gdy jestem na szpilkach, po kilku godzinach zaczynają mnie boleć stopy, co powoduje moje późniejsze wolne tempo w trakcie powrotu do dormu. To taka ciekawostka!

Tak więc, jako, iż uważam za niepotrzebne opisywanie mojego powrotu, przyspieszę trochę czas i zacznę wam opowiadać od momentu, kiedy to weszłam do tymczasowego pokoju Yoongiego, w szpitalu.

- Witam, pana Min'a chwalipiętę. Jak się pan dzisiaj czuje?- spytałam koreańczyka, od razu na wejściu. Po przymknięciu drzwi odwróciłam się w jego stronę i do niego podeszłam. Kiedy już byłam wystarczająco blisko, sięgnęłam po krzesełko i na nim usiadłam.

- Hm? Chyba dobrze, dzięki...- powiedział Yoongi zapatrzony w telewizję. - Pan Min chwalipięta?

- No tak. Wymyśliłam ci ksywkę. Fajna?-  lekko się zaśmiałam. - Nie pamiętasz już co wczoraj mi opowiadałeś? I jeszcze jak mnie pouczałeś, że niby w siatkówce nie można kopać piłki..!

- Bo nie można. Kopiesz piłkę w piłce nożnej, a nie siatkówce - kiedy to powiedział, jakby ze zmęczenia pokiwał głową. Lekko wydymałam usta.

- No jasne, że piłce nożnej. Przecież tylko tam się kopie piłkę. Wiedziałam to!

- Napewno...- cicho się zaśmiał.- Co ci opowiadałem?

- No jak wczoraj oglądaliśmy koszykówkę i powiedziałeś, że grasz lepiej, niż ci zawodnicy.

- To przez to? Heh.

- A ja powiedziałam, że przecież to są wytrenowani gracze i nie ma takiej możliwości żebyś grał lepiej od nich.

- Bo gram lepiej od nich.

- Napewno?- odparłam ze znudzeniem, jak i lekkim poirytowaniem w głosie. - A więc mi to udowodnisz.

- Nie muszę.

- No weź! Czemu nie chcesz? Jeżeli grasz od nich lepiej to mi to pokaż.

- Nie.

- Proszę..!?- cicho pisnęłam i spojrzałam na Yoongiego proszącym wzrokiem. Chłopak tylko na mnie zerknął przez chwilę, po czym się cicho zaśmiał.

- Dobra, ale to nie teraz. Jak wyjdę z tego szpitala, to możemy gdzieś pójść pograć. - na jego słowa szeroko się uśmiechnęłam z radości.

- Dziękuję.

Together Forever/ Min Yoongi Where stories live. Discover now