Na wykonanie projektu mamy cały tydzień. Niby mamy czas, ale znając mnie i moje szczęście do tego przedmiotu. Wszystko będziemy robić dzień przed terminem.
- Okej to może zajmiemy się tym projektem już dzisiaj? I tak do końca tygodnia nie mamy żadnych sprawdzianów czy coś. - zagadnęła Alya
- Dobry pomysł, Więc u kogo się spotykamy? - spytałam
- Może u mnie. Mam dużo materiałów plastycznych, których będziemy mogły użyć. - zaproponowała Mari
- A więc mamy wszystko ustalone. Po lekcjach u ciebie. - reszta lekcji minęła nam dosyć spokojnie. Zadzwoniłam do rodziców, aby poinformować ich o tym, że dzisiaj nie będę spała w domu, bo znając nas pewnie wyjdzie na to, że tak się rozgadamy, że zastanie nas późna noc, więc poprosiłam, aby mnie spakowali, abym mogła szybko zająć się projektem z dziewczynami.
Po skończonych lekcjach, gdy wychodziłyśmy ze szkoły, zauważyłam Adriena, Nino i Kamila, którzy pewnie również rozmawiali o projekcie. Kiedy ten pierwszy mnie zauważył posłał mi promienny uśmiech, na co odpowiedziałam mi tym samym dodając mrugnięcie okiem.
- Ej Julia! Zostaw wreszcie swojego Romeo w spokoju i chodź, bo nigdy nie dojdziemy do Marinette. - krzyknęła do mnie Alya, na co cała zarumieniona, schowałam twarz we włosach i pobiegłam w stronę przyjaciółek.
Kiedy doszłyśmy do domu Mari, zjadłyśmy obiad przygotowany przez jej rodziców. Sorki mamo, ale w kategorii na najlepszą kucharkę w dziedzinie deserów spadasz na drugie miejsce. Makaroniki z lodami śmietankowymi i wiórkami czekolady były przepyszne! Rozpływały się u ustach i ... ah normalnie brakuję mi słów, aby powiedzieć jakie to było dobre. Razem z Alyą ku uciesze rodziców niebieskowłosej wzięłyśmy dokładkę, a następnie udałyśmy się do pokoju, by w końcu zacząć ten projekt od siedmiu boleści.
- Dobra co wiemy o metanolu i etanolu? - zaczęłyśmy się zastanawiać
Po wielu godzinach męczarni i ślęczenia nad książkami i w internecie, w końcu skończyłyśmy. Gdy spojrzałyśmy na zegarek, zamarłyśmy
- Jak to się stało, że jest już 2 w nocy?! - krzyknęłam przerażona
- Tak to jest, gdy przerwy w pracy, spędzamy na godzinnych pogaduchach. - odparła rozbawiona, ale równie zmęczona co my Mari.
- Całe *ziew* szczęście jutro mamy tylko francuski, zajęcia w czytelni oraz plastykę, gdzie nawet jeśli narysujesz zwykłą kreskę można to nazwać sztuką *ziew* - odparła Alya ziewając, czym samym nas tym zaraziła i po chwili ziewałyśmy wszystkie (też tak macie, że jak ktoś zaczyna gadać o ziewaniu, to wy nagle zaczynacie ziewać?). Szybko się ogarnęłyśmy i poszłyśmy spać.
Następnego dnia o mały włos byśmy się nie spóźniły, ale i tak byłyśmy wrakiem człowieka i nawet żarty Nino, nie potrafiły nas rozbudzić.
- Proszę dziewczyny. - powiedział nagle Adrien, który wyrwał nas wszystkie z chwilowego snu.
- C-co?! Ja nie śpię! - poderwałam się nagle z ramienia rudowłosej, na co chłopaki prychnęli ze śmiechu
Blondyn podał nam coś co było nam właśnie potrzebne. KAWA! Zwykle nie piję kawy, bo potem mam strasznego bzika i za dużo energii, lecz w tej chwili taki zastrzyk energii z pewnością nam się bardzo przyda.
- I jak? - spytali
- O wiele lepiej! Haha. - powiedziałyśmy w tym samym momencie, co wywołało u nas napad śmiechu.
- Dlaczego byłyście takie padnięte? - spytał ciemnowłosy
- Pracowałyśmy nad projektem. Chciałyśmy zrobić na początku tylko wstęp, by potem poszło już z górki, ale się rozkręciłyśmy i zrobiłyśmy wszystko... - zaczęła mulatka, biorąc przerwę na łyk błogosławionego napoju
- Do tego doszły później jeszcze przerwy na pogaduszki i walkę na poduszki, aż w końcu wyszło na to, że skończyłyśmy grubo po północy. - dodała Mari, robiąc to samo
- Dobra chodźmy do czytelni, bo za chwilę zaczynają się zajęcia, a tam też dopijemy naszą ambrozję. - odparłam, wznosząc kubek w górę jakby to była jakaś świętość, co prawdę mówiąc dla nas w obecnej sytuacji, z pewnością był
- Od kiedy znasz się tak na terminach mitologicznych? - spytał zdziwiony blondyn
- Tak gdzieś od czwartej klasy interesuję się mitologią grecką. - odpowiedziałam, po czym zabrałam swoją torbę i razem z dziewczynami zostawiłyśmy zdziwionych chłopaków, którzy po chwili do nas dobiegli.
Na zajęciach w czytelni nauczyciele znowu gadali o tym jak zachować się w przypadku ataku akumy. Korzystając z tego, że znałyśmy te lekcje na pamięć razem z dziewczynami ucięłyśmy sobie małą drzemkę, a chłopcy chronili nas przed przyłapaniem, zasłaniając nas.
- Via. Via. - czułam jak ktoś mnie szturcha w ramię
- Jesce pięc minut tato. - odparłam pół przytomna wtulając się w ramię Alyi
- Aż taki stary nie jestem. Haha. No wstawaj lekcje się już skończyły. - uchyliłam lekko powiekę i zobaczyłam stojącego nade mną Adriena i Nino, który próbował dobudzić dziewczyny
-*ziew* - przeciągnęłam się czując się wyspana
- Kurde, ta drzemka dobrze mi zrobiła. Która godzina?
- 14:30 - odparł Nino, który próbował wyrwać swoją rękę dziewczynie, gdyż ta śpiąc chwyciła jego rękę i nie chciała puścić.
- Co?! Dlaczego nas nie obudziliście?! Przecież mieliśmy jeszcze plastykę. - krzyknęłam, a po chwili przechodząca obok bibliotekarka mnie uciszyła
- Powiedzieliśmy nauczycielowi, że źle się czułyście i poprosiliśmy, abyśmy mogli was odprowadzić do domów. Do tego, tak słodko spałyście, że nie mieliśmy serca was budzić, a przy okazji porobiliśmy wam kilka fotek. - mówiąc to pokazał swój telefon
- Dziewczyny. - te na mój głos ku zdziwieniu chłopaków, te od razu się obudziły
- Chłopacy bez naszej zgody, podczas snu porobili nam zdjęcia. Jak sądzicie na co zasługują? - spojrzałam na nie z ukosa porozumiewawczo
- Zemsta! - krzyknęłyśmy jednocześnie, a chłopacy ruszyli do ucieczki
Po kilku minutach ucieczki udało nam się ich złapać w parku. Chłopacy przygniatani przez nas leżeli na trawie i czekali na naszą karę.
- Jak sądzicie dziewczyny na jaką karę zasługują.
- Może nr 35? - zaproponowała Mari
- Oraz 9. - dodała Alya. Adrien i Nino spojrzeli na siebie z przerażeniem
- 3, 2, 1 - razem odliczałyśmy na następnie zaczęłyśmy ich łaskotać. Zwijali się ze śmiechu, płacząc przy tym. Chociaż nas błagali o zaprzestanie tych tortur my byłyśmy nie ugięte i podwoiłyśmy ataki.
- Co się mówi?
- Prze- przepra-pra-szamy! - krzyknęli, a my tym samym skończyłyśmy ich torturować.
- To co Alya? Nr 9? - ta pokiwała głową, a oczy naszych ofiar zrobiły się wielkie jak pięć złotych z przerażenia. Zacisnęli oczy, w obawie, lecz my ku ich zdziwieniu złożyłyśmy na ich ustach długi i namiętny pocałunek.
Po kilku minutach, gdy zabrakło nam powietrze zakończyłyśmy tą chwile i pomogłyśmy im wstać.
- Wiem, że psuję chwilę, ale zauważyliście, że dzisiaj nie było w szkole Kamila? - zauważyła Marinette
- Ej, masz rację. To dziwne. - zaczęłam się zastawiać, bo to dziwne, że dopiero co zaczął chodzić z nami do klasy, a ten znów nie wiadomo gdzie znika.
- Z tego co nam mówił. Musiał razem z rodzicami załatwić coś w sprawie mieszkania. - odparł Nino
- Dobra, możemy o nim nie gadać. Zawsze kiedy słyszę jego imię, dzieje się coś złego, więc nie wywołujmy wilka z lasu. - ucięłam temat
Później chłopcy odprowadzili nas do domów. Wszystko było cudownie, lecz gdy tylko weszłam do pokoju i walnęłam się na łóżko, usłyszałam alarm informujący o ataku akumy. A mówiłam, że coś złego się dzieje, gdy wypowiada się jego imię. Mówiłam! Dobra, trzeba ratować Paryż.
- Feni, powstań z popiołu!
CZYTASZ
Miraculum Feniksa
FanfictionVia jest 15-letnią pół-francuską pół-polką. Po dziesięciu latach mieszkania w Gdańku wraca do Paryża. Tego samego dnia dostaje piękną bransoletkę. Miraculum Fenixa. Dzięki jej kwami- Fenni staje się nowym superbohaterem Paryża - Fenixą. Czy Vii i r...