Nie potrafię już normalnie funkcjonować. Wszystko dookoła sprawia, że się poddaje.
   W pierwszy dzień po "zamknięciu" mnie w areszcie domowym nie było aż tak źle. Jakoś dałam sobie radę. Skupiłam się na czymś innym, starałam się czytać książkę albo podciągnąć swoje wyniki szkolne i odrobiłam pilnie lekcje. Mama cały czas kontrolowała co robię i wchodziła do pokoju patrząc przez ramię czy z kimś piszę na laptopie. Myślała,Ze tego nie widzę, ale niestety to było widoczne. Wiedziałam, że się martwi, każda mama by się martwiła.
   Dawida nie było na gg co oznaczało jego loty w teren. Ze wszystkich rzeczy właśnie to najbardziej mnie irytowalo. Żaden z nich nie odezwał się pod blokiem, nie zagwizdal, nie zadzwonił na domofon. Kompletnie o mnie nie myśleli. A ja też miałam kurewskie ciśnienie. Chciałam zacpac albo chociaż zrobić sobie bombke. Tak dla świętego spokoju żeby mój organizm tak o tym nie myślał. Żeby poty, które mnie zalewaly powoli się unormowały i głosy z mojej głowy uspokoiły.
   Pierwszy dzień przeżyłam,niestety wieczorem zaczęło być mi trochę gorzej, zaczęłam mieć źle myślenie, zimne poty i miałam bardzo wielką ochotę żeby przyjebać. Nie wiedziałam jak to zrobić. Nie chciałam o tym myśleć, ale to było silniejsze ode mnie. Wzięłam więc kilka tabletek, tych na uspokojenie i zasnęłam w długi sen. Niestety nawet tabletki nie sprawiły, że spałam całą noc.
   W drugim dniu było już trochę inaczej, obudziłam się rano bez sił, zmęczona, chciałam odpuścić tą walkę, ale niestety szkoła na mnie czekała. Wchodząc do niej prawie nikt się do mnie nie odzywał, trzeba było znowu wychowawczyni pokazać, że nie może sobie ze mną robić tego czego chce, bo każdy z nauczycieli po tej sytuacji obchodził się ze mną jak z jajkiem. Byli zdziwieni, że nie zostałam nigdzie zamknięta, bardziej uważali na to co robię. Patrzyli na mnie, sprawdzali czy słucham, a na przerwie niektóre nauczycielki bardziej mnie obserwowały. Nie umiałam tak dłużej i skończyło się na tym, że moja wychowawczyni się popłakała przez moje słowa, więc wizyta u psychologa znów była mi pisana.
   Pani psycholog to była jedna z nielicznych osób, z którymi jeszcze mogłam porozmawiać. Nie rozumiała mnie i nigdy nie zrozumie, ale mogłam chociaż trochę być sobą u niej w gabinecie. Oczywiście skończyło się na tym, że musiałam przeprosić panią wychowawczyni, a moja mama zostanie o tym prawdopodobnie poinformowana..
   Chciałam żeby ten drugi dzień jak najszybciej się skończył, po szkole szybko obleciałam nasze miejscówki, na których niestety nikogo nie było. Jak na złość wszyscy właśnie sobie gdzieś ćpają, a ja Kurwa muszę chodzić i ich szukać.
Wracając do domu wiedziałam, że mama będzie mi pewnie znowu marudzić. I się nie myliłam. Moja mama od razu zaczęła krzyczeć:-Chodź tu do mnie! Pokaż mi twoje oczy!
-Mamo przecież byłam w szkole! Nic nie robiłam, odczep się
-Nie obchodzi mnie to, dzwoniła pani psycholog, znowu byłaś niemiła. Tak nie może dłużej być myślisz tylko o swoich uczuciach, od teraz za każde wezwanie będziesz miała dłuższą karę i nie wyjdziesz stąd!
   Wystarczyło że powiedziała ostatnie słowa i moje drzwi z pokoju się zamknęły. Ja myślę tylko o swoich uczuciach? Jakby tak było to nie martwiłabym się teraz o to czy Dawid się nie zaćpał. O to dlaczego mój brat mnie nienawidzi i czy mój tata w ogóle gdzieś jeszcze żyje! Moja mama tego nie zrozumie nigdy. Tej nocy po raz kolejny wzięłam do ręki moją koleżankę żyletkę i zabawiłam się swoimi uczuciami. Odetchnęłam z ulgą.
   Rano obudziłam się i zauważyłam, że cała kołdra była ze krwi. Dobrze, że tego nikt nie widział. Mam taką nadzieję. Dzisiaj było już niebo lepiej. Ale wchodząc na gg widziałam tylko jedną wiadomość. Od Dawida!
"Będziemy u Ciebie pod szkołą po lekcjach, mamy hajs, siedzimy do późna"
   Dlatego ten dzień był dla mnie szczęśliwy. To będzie wielki dzień. Nie będę opisywać co się działo w szkole, bo jak zwykle ktoś został wyśmiany, ktoś się popatrzył z byka, ktoś mnie wyśmiał. Na koniec lekcji widziałam już z okna Daniela, był z Ciemnym. Najgorsze połączenie, dwóch kuzynów. Z jednym łączył mnie "związek", który trwał dzięki dragom a z drugim łączyła mnie chemia. Zakazana. Bo ja miałam dopiero 14
lat.   Wyszłam z lekcji i od razu wiedziałam, że są nieźle naśmigani, moja mama szła na noc do pracy więc wiedziałam, że można w nocy u mnie posiedzieć. Po kilku dniowej przerwie bałam się zaćpać. Mieli kryształ i cocolino w tubkach, polecieliśmy grubo, siedzieliśmy u Ciemnego i oglądaliśmy mecze. Wystarczyła mi jedna kreska, żeby mieć odlot. Mieliśmy tak dużo energii. A ja chyba najwięcej! I wtedy Ciemny zaczął się do mnie zbliżać, ogólnie ciągle zagadywał i przytulał, wiedziałam że chce czegoś więcej, ale to nie bylo dla mnie. Dawid w ogóle na to nie zwracał uwagi, miał mnie w dupie. Oficjalnie.
   Wieczorem wróciłam, gdy mama wychodziła już do pracy, żeby uniknąć rozmowy. Potem przyszedł Ciemny. Dawid się gdzieś stracił, jak zwykle. No więc całą noc leżeliśmy i ćpalismy.
Skończyło się na tym, że to zrobiliśmy. Niestety ale to nie był mój wymarzony pierwszy raz. To nie miało tak wyglądać. Nie w stanie euforii, która wynikała z narkotyków. Czułam się brudna. Byle jak. Jak zwykła ćpunka która nie odczuła nic większego, żadnego uczucia, seksu z miłości czy coś. Po prostu stało się. Znienawidziłam siebie. Znowu. Teraz będę znów popadać w depresję i leczyć ją ćpaniem.
CZYTASZ
Narkotyki jak cukierki
Teen FictionAKTUALIZACJA. DO KOŃCA ROKU POPRAWIAM ROZDZIAŁY. Prawdziwa opowieść o problemach. Perspektywa człowieka, który tkwi w bagnie narkotykowym. Mam nadzieję, że ten kto przeczyta wyciągnie wnioski :) Okładka jak i całe opowiadanie jest moje, nie kopiowa...