Siedziałam na podłodze przed lustrem. Zawsze tak robię, gdy nie mogę zasnąć. Czułam że coś się stanie, ale jeszcze nie wiedziałam co. Patrzyłam ślepo w swoje odbicie i myślałam nad tym co może się zdarzyć.
Moje włosy sięgały łopatek, były lekko falowane i brązowe tak jak oczy. Piżama wisiała na mojej szczupłej sylwetce i była trochę za krótka przy moim 169cm wzrostu, ale i tak ją nosiłam, bo przypomniała mi mamę.
Zmarła jak byłam malutka. Tą piżamę uszyła właśnie dla mnie. Zostałam sama z tatą, bo nie miałam rodzeństwa. Niestety musiał wyjechać na wojnę, dlatego zamieszkałam z najlepszą przyjaciółką rodziców, a zarazem z moimi najlepszymi przyjaciółmi. Pani Pevensie była dla mnie jak druga mama już od dawna, a jej dzieci jak moje rodzeństwo. Kochałam ich jak prawdziwą rodzinę i nie wyobrażałam sobie życia bez tych osób. Tak samo bez taty, dlatego nie mogłam po nocach spać. Ale zawsze, gdy już usypialam w snach odwiedzał mnie dziwny lew, przy którym o dziwo się uspokajałam. Mówił do mnie miłym głosem i utwierdzał w tym, że co by się nie działo on zawsze przy mnie będzie. Bardzo go polubiłam, co może wydawać się dziwne, bo to tylko sen, ale podczas naszych ,,spotkań" Czułam się bezpieczna.Siedziałam tak jeszcze kilka minut i nagle usłyszałam uderzenie. Zuzia, która spała ze mną w pokoju obudziła się w tępie natychmiastowym. Wyjrzałam przez okno i zrozumiałam, że bombardują Londyn. Jednak miałam dobre przeczucie. Odeszłam od okna i pobiegłam obudzić resztę domowników, a Zuza zaczęła pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Poszłam jeszcze raz do pokoju Łucji po koc. Dziewczynka siedziała w kącie przytulona do misia i płakała.
- Co ty tu jeszcze robisz?! - zapytałam - Chodź musimy uciekać. - złapałam ją za rękę i wybiegłam z pokoju. Weszłam do schronu, była tam już Zuza i pani Pevensie, brakowało tylko Piotra i Edmunda.
- Gdzie są chłopcy? - zapytałam przerażona.
- Edmund wrócił po coś do domu i Piotrek po niego pobiegł. - odpowiedziała Zuza dławiąc się łzami.
Nie mogłam siedzieć bezpieczna w schronie, kiedy oni biegali po dworze. Bo pomimo tego, że jestem sarkastyczna i trochę wredna, to troszczę się o bliskich i jestem odważna. Postanowiłam wyjść sprawdzić czy coś się im nie stało, ale zatrzymały mnie ich głosy dobiegające z góry. Szybko odsunęłam się od wyjścia i w tym samym momencie do schronu wpadli chłopcy.
- Zawsze musisz być takim idiotą!? - krzyczał Piotrek - Nie chce żeby nas przez ciebie zabili!
No już, spokojnie. - pocieszała Edmunda pani Pevensie.
Złapałam Piotra za rękę, aby się uspokoił. Ten tylko na mnie spojrzał i się uśmiechnął.
- Zawsze musisz robić na złość? - dodał już spokojniejszym tonem Piotrek.
Po tych słowach usiadł obok mnie i nadal nie puszczał mojej ręki. Byłam bardzo ciekawa po co wrócił się Edmund, dlatego spojrzałam na to co trzymał w ręce. Był to obraz przedstawiający jego ojca. Nie zdziwiłam się mu, że po niego wrócił, bo znałam Edmunda i wiedziałam, że był bardzo przywiązany do taty. Pewnie zrobiłbym to samo na jego miejscu.
__________________________________
Cześć!💕
To moje pierwsze tego typu opowiadanie, więc jeżeli zauważyłeś/ zauważyłaś błędy to bardzo przepraszam.
Wiek i imię głównej bohaterki będzie przedstawione w następnym rozdziale.
Mam nadzieję, że Ci się spodobało i zostaniesz na dłużej.
CZYTASZ
Remember that I am • Opowieści z Narnii •
FanfictionZwykła dziewczyna ucieka z przyjaciółmi przed wojną do domu profesora Kirke. Czy jedna wizyta w starej szafie może na zawsze zmienić jej życie? 3 w #narnia (11.04.2019) 8 w #opowieściznarnii (10.05.2019) 4 w #opowieściznarnii (05.06.2019) 6 w #opowi...