Peron

1.2K 47 11
                                    

Obudziło mnie światło, przerażająco jasne światło. O dziwo nie czułam żadnego bólu, a wręcz przeciwnie czułam się doskonale. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to ta, że umarłam i jestem w niebie. Było to dość oczywiste, bo nie czułam bólu, było jasno i czystko jak we wszystkich książkach. Chociaż nie jestem pewna czy mogę im ufać skoro we wszystkich jest napisane iż magia nie istnieje, a centaury czy minotaury to tylko wytwory wyobraźni naszych przodków. Jednak prawdopodobieństwo, że trafię do nieba nie było duże ze względu na moją przeszłość związaną z wojnami. 

Wstałam i rozejrzałam się. W okół nikogo nie widziałam, dodatkowo białe światło mnie oślepiało, więc przez conajmniej minutę musiałam się do niego przyzwyczajać. Gdy w pełni udało mi się odzyskać widoczność ponownie się rozejrzałam. Byłam na stacji kolejowej. Wyglądała dokładnie jak ta, na której stałam z rodzeństwem Pevensie. Jedyną różnicą było to, że wyglądała na starszą. Ławki pomalowane były farbą, która miejscami odpadała. Kosze wyglądały inaczej, a gazety walające się po podłodze poruszały tematy sprzedconajmniej dwudziestu lat. 

Zdezorientowanie zaczęło mnie irytwać. Jeżeli byłam martwa chciałam o tym wiedzieć, dlatego zaczęłam iść w zdłóż peronu. Miałam nadzieję, że na jego końcu znajde coś, co pomoże mi się czegoś dowiedzieć. Szłam i szłam, a peron się nie kończył. Gdy nagle zobaczyłam dziwny kształt stojący z pięćdziesiąt metrów przede mną. Zaciekawiona przyspieszyłam kroku. Chciałam, aby to coś w jakimkolwiek stopniu powiedziało mi gdzie się znajduję.

Im bliżej byłam tym dokładniej widziałam postać. Już po kilku krokach wiedziałam kto tam stoi. Zaczęłam biec jak najszybciej, aby powitać przyjaciela sprzed wieków. Gdy do niego dotarłam niemalże od razu wtuliłam się w jego puszystą grzywę na co on się zaśmiał. Tak dawno go nie widziałam. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak tego potrzebowałam.

- Witaj drogie dziecko. - rzekł.

- Tęskniłam za Tobą. 

- Dziwne, bo cały czas przy Tobie byłem. - zaśmiał się.

- Och, wiesz o co mi chodzi.

- Zapewne masz wiele pytań.

- Właściwie to tak. Gdzie jesteśmy?

- To jest londyńska stacja, dokładnie ta, na której byłaś kilka dni temu. Może o tym nie wiesz, ale sama podświadomie wybrałaś to miejsce. Jesteśmy w przestrzeni pomiędzy moim lądem, a krainami takimi jak Narnia. Chodź za mną.

Na końcu peronu pojawiła się jaskinia. Aslan zmierzał w jej kierunku, więc tak jak kazał podążałam za nim. Jaskinia była bardzo krótka. Wystarczyło ledwie kilkanaście kroków, aby przejść przez nią na piękną plaże. Z jednej strony było puste może, na którym pływały lilie, a drugiej wielka unocząca się fala. Wszystko to dzieliła prosta ścieżka piachu, której podobnie jak wody nie było widać końca. Pierwszy raz w życiu widziałam coś tak pięknego. Myślałam, że po Narnii nic mnie już nie zaskoczy, ale najwidoczniej kraina Aslana miała mi jeszcze wiele do zaoferowania.

- Aslanie, czy ja umarłam? - zwróciłam się do lwa.

- Nie do końca. - zmarszczyłam brwi zdziwiona - Przejdźmy się, a wszystko Ci wytłumaczę. - ruszyliśmy, a zwierze patrząc przed siebie zaczęło mówić - Twoje ciało umarło, natomiast twoja dusza jest wyjątkowo wytrzymała. Jakimś cudem ona przedtrwała i chyba wiem jak. Pamiętasz naszą rozmowę na wzgórzu?

- Oczywiście.

Jesteś wyjątkowa, tak jak całe rodzeństwo Pevensie. Myślisz, że dlaczego odwiedzałem Cię w snach? [...] Najdroższa, jesteś ścieśle związana z Narnią. Dokonasz wielkich czynów, a ja nie mogłem pozwolić, aby cała przyszłość legła w gruzach. Wkrótce się o tym przekonasz.

- Obiecałem Ci, że gdy przyjdzie czas odpowiem na twoje pytania i wyjaśnię to czego wtedy nie mogłem. Odwiedzałem Cię w snach, bo nie miałaś w życiu łatwo, a ja ani twoja mama nie chcialiśmy, aby coś Ci się stało.

- Znałeś moją mamę? 

- Tak. Jeszcze Przed Białą Czarownicą, gdy w Narnii działy się złe rzeczy twoja mama znalazła przejście do waszego świata. Poznała tam twojego tatę po czym urodziłaś się Ty. Miała chorobę, której lekarze nie mogli wyleczyć, ponieważ pochodziła stąd. Właśnie dlatego zmarła. Twój ojciec znał historię twojej mamy, ale zabroniła mu o tym komukolwiek opowiadać. Nie myśl, że jesteś wyjątkowa tylko dlatego, że masz tu swoje korzenie, bo to nieprawda. Od dawna wiedziałem, że właśnie Ty jako królowa Aria Waleczna zasiądziesz na tronie i wraz z wiecznym blaskiem księżyca będziesz władać Narnią jak należy. Bez względu na to czy kiedykolwiek poznałabyś rodzeństwo Pevensie czy nie i tak byś tu trafiła i zasiadła na tronie, bo jesteś jedyna w swoim rodzaju, a na taką osobę ukształtowało Cię dobro. 

- Przecież jestem sarkastyczna i wredna.

- Co nie zmienia faktu iż masz dobre serce.

- Tylko tu czuję się jak w prawdziwym domu. To przez pochodzenie mamy?

- Zapewne ma to jakieś znaczenie, ale niewielkie. Twój charakter tutaj przeważa. Czujesz się tu jak w domu, bo czujesz się tu sobą. 

- Mam jeszcze tylko jedno pytanie. Czemu moja dusza przeżyła?

- Ponieważ to jeszcze nie twój czas. W księgach zapisana jest cała historia twojego życia i nawet ja nie wiem kiedy ten moment nadejdzie. Tylko nie myśl teraz, że jesteś nieśmiertelna. Musisz na siebie uważać i żyć jakby to się nie wydarzyło, chyba że wybierzesz mój ląd. Jest to miejsce dla szlachetnych serc takie jak twoje.

- Mogę wybrać?

- Takich zdarzeń jak z Tobą było tylko kilka i każdy z nich mógł wybrać. Oczywiście zmieniało to bieg historii,  ale nie mogłem odebrać im tego przywileju. 

Kiedyś tyle czytałam o lądzie Aslana, słyszałam legendy od mieszkańców Narnii. Jednak pewne jest tylko, że jest to najwspanialsze miejsce na świecie i że nie da się stamtąd wrócić. Lew sam to potwierdził. Oczywiście chciałabym zaznać wiecznego szczęścia, ale nigdy nie zostawiłabym rodziny mając wybór. Nigdy...

- Za tą falą kryje się Twój ląd, prawda?

- Mój ląd leży daleko stąd, ale przejście przez falę będzie równe zapukaniu do jego wrot, a ja zawsze przyjmuje gości. Czuję, że i tak już wybrałaś. - rzekł spokojnie.

- Tak. Co mam zrobić, żeby wrócić?

- Wrócić na peron. Uprzedzając twoje słowa. Peron różni się od tego, który zapamiętałaś, bo jest to peron w dniu poznania twoich rodziców. Tam zobaczyli się po raz pierwszy.

- Dziękuję. 

- Dbaj o siebie najdroższa.

Lew odprowadził mnie na skraj jaskini prowadzącej na peron. Wzięłam głęboki oddech i ostatni raz patrząc na Aslana wróciłam na rażący światłem peron.



Remember that I am • Opowieści z Narnii •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz