Zdrada

900 31 5
                                    

Piotr walczył mężnie ignorując zadawane mu rany. Szło mu całkiem dobrze, ale z każdą chwilą Miraz stawał się coraz bardziej agresywny. Starcie już trochę trwało, więc chcąc się uspokoić, wsłuchiwałam się w przyspieszone bicie mojego serca patrząc się w ziemię, aż nagle usłyszałam skowyt chłopaka. Otrząsnęłam się z transu i skupiłam wzrok na blondynie leżącym na ziemi. Miraz szykował się do oddania ostatecznego ciosu, gdy Piotrek przeturlał się i podniósł. Kontynuowali walkę pośród głośnych okrzyków żołnierzy. 

- Aria, spójrz. - szepnął Edmund, lekko mnie tyrpiąc. 

Ruchem głowy wskazał na skraj lasu, z którego wyjeżdżał Kaspian na koniu. Za nim siedziała Zuzanna, brakowało tylko Łucji. Piotr i Miraz również zauważając przybyszów zaprzestali walki.

- Życzysz sobie przerwy, mój Królu? - zapytał mężczyzna.

- Pięć minut? - wykrztusił Piotr.

- Trzy. 

Ostrożnie, patrząc sobie z wielką dokładnością na ręcę, wyminęli się, aby podejść do swoich. Piotr idąc do nas krzywił się z bólu. Serce krajało mi się, gdy pomagałam mu podejść do Zuzanny i Księcia.

- A Łucja? - blondyn zapytał od razu.

- Wydostała się. Z małą pomocą. - odpowiedziała mu siostra.

- Dziękuję. - rzekł chłopak do Kaspiana.

- Nie ma sprawy. Ty byłeś zajęty.

- Lepiej zajmijcie pozycje. - poinstruowałam przyjaciół.

- Musimy być czujni. Nie sądzę, że Telmarowie dotrzymają słowa. - poparł mnie blondyn.

Zuza przytuliła brata, wywołując u niego ciche syknięcie bólu. Poprosiła, aby na siebie uważał, po czym oddaliła się na swoje stanowisko.

- Uśmiechnij się. - szepnął Edmund do Piotra, co chłopak zaraz zrobił unosząc jednocześnie miecz do góry. Wywołał tym witat u Narnijczyków i grymas na twarzach Telmarów.

- Siadaj. - poinstruowałam Piotrka, pomagając mu.

Zajęłam się opatrywaniem kostki chłopaka razem z pomocą Kaspiana, a Edmund w tym czasie nastawiał mu rękę. 

- Ciekawe, co będzie w domu, jak zginiesz tutaj. - mruknął młody król - Zawsze mogę na was liczy, a jeszcze nigdy wam... Ała! - krzyknął, gdy Edmund zrobił to, o co brat sam go poprosił.

- Podziękujesz później. - odpowiedział mu brat.

Szyko zawiązałam bandaż i pomogłam wstać Piotrowi. Wymieniliśmy krótkie spojrzenie i już zaraz chłopak znowu stał przed wrogiem, a ja, Edmund i Kaspian staliśmy obok siebie, przyglądając się walce. 

Cios za ciosem, krzyk za krzykiem, uderzenie za uderzeniem. Dźwięk obijającej się o siebie stali rozbrzmiewał w moich uszach. Przyglądanie się walce z boku, nie jest dla mnie, a jedyne, co mogłam wtedy robić, to właśnie to. 

Nienawiść i wrogość w oczach Miraza nabrzmiewała z każdą sekund. Zadał cios z lewej, ale Piotr się obronił, zraz potem z prawej lecz rezultat był taki sam. Mężczyzna jednak się nie poddawał i pruł na blondyna coraz mocniej, który sprawnie unikał śmiertelnych ciosów. Władca telmarów tracił siły i jak najszybciej chciał zabić przeciwnika już nie tylko z obowiązku, a z przyjemności i chęci udowodnienia, kto tutaj jest najlepszy. 

W pewnym momencie Piotr uderzył Miraza w zranione udo, co spowodowało, że padł na kolana. Chłopak bez problemu mógłby go wtedy zabić, ale Telmar zaczął wrzeszczeć coś o przerwie. 

Remember that I am • Opowieści z Narnii •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz