Najtrudniejszy wybór

888 31 6
                                    

Każdy powoli przekraczał rzekę. Telmarowie, dostając się na drugi brzeg, składali broń pod czujnym okiem Narnijczyków. Nie próbowali stawiać oporu, bo wiedzieli, że to i tak nic nie da. Byli zmęczeni i chcieli najzwyczajniej w świecie odpocząć, jak my wszyscy. Nasza piątka również przekroczyła rzekę. Poobijani stanęliśmy przed Aslanem i padliśmy na kolana.

- Powstańcie królowie i królowe Narnii. - rzekł lew z charakterystycznym dla siebie spokojem. Ja, Zuzanna, Piot i Edmund podnieśliśmy się z kolan, za to Kaspian wciąż klęczał. - Bez wyjątku.

- Nie wiem, czy jestem godzien. - powiedział chłopak unosząc głowę.

- Właśnie z tego powodu wiem, że jesteś. - przekonał go Aslan.

Coś  musnęło moją łydkę, więc spojrzałam w dół. Pomiędzy mną a Piotrem przechodziły myszy, nosiące Ryczypiska na noszach. Był on nieprzytomny i brakowało mu ogona lecz jego miecz wciąż znajdował się na swoim miejscu. 

Łucja natychmiast podbiegła do przyjaciela, wyjmując ozdrawiający napój. Wlała kilka kropel do rozchylonej paszczki myszy i schowała buteleczkę. Ryczypisk po chwili otworzył oczy i podziękował dziewczynce za pomoc.

- Oh, chwała Ci Aslanie! - wykrzyknął wstając na nogi z pomocą małego przyjaciela - To zaszczyt Ci się pokłonić. - rzekł próbując to zrobić, ale w rezultacie sie wywalił, bo brak ogona nie pomagał w utrzymywaniu równowagi - Oh nie, to zbiło mnie z pantałyku. Racz mi wybaczyć Panie, że staję przed Tobą w tak niegodnej postaci. - teraz zwrócił się do Łucji - Pani, może jeszczę kropelkę?

- To chyba tak nie działa. - odrzekła.

- Co szkodzi spróbować. - ciągnęła zdesperowana mysz.

- To żadna ujma, mały Rycerzu. - powiedział lew.

-Mimo wszystko z żalem odsuwam się w cień, bo ogon to duma i ozdoba każdej myszy.

- Przywiązujesz zbyt wielką wagę do dumy, druchu.

- Eyy, tu nie chodzi tylko o dumę. - zmieszała się mysz - Pomaga utrzymać równowagę i yy wspinać się też, chwytać różne rzeczy.

- Wasze Królewskie Mości, nie godzi się cieszyć przywilejem, którego odmówiono naszemu wodzowi. - odparł jeden z małych, mysich rycerzy, przykładając miecz do swego ogona jak jego pobratymcy.

- Nie przez wzgląd na twą godność, a na miłość twoich braci. - rzekł Aslan.

Sekundę później Ryczypisk odzyskał swój ogon. Jego radość i podziękowania nie miały końca. Razem z nim radowaliśmy się my wszyscy.

- A gdzie ten wielki duchem przyjaciel, o którym tyle słyszałem? - zapytał lew.

Zuchon, napotkawszy wzrok największego władcy, podszedł do niego i uklęknął. Aslan zaryczał ze śmiechem, prawie go wywalając, ale mężczyzna szybko się otrząsnął.

- A teraz go widzisz? - zaśmiała się Łucja.



~*~

To całe piekło się zakończyło. Telmarowie się poddali, w zamku, już teraz Kaspiana, trwały przygotowania i remonty, a on sam miał zostać koronowany za kilka dni. Jak na razie Aslan został pośród nas, ale miałam przeczucie, że nie na długo. Rozmawiał z rozradowanymi mieszkańcami, Kaspianem, rodzeństwem Pevensie, a pewnego razu również mnie poprosił na stronę.

Przechadzaliśmy się pomiędzy nowo zasadzonymi kwiatami w okazałym ogrodzie. Żadne z nas się nie odzywało, a cieszyło pięknym zapachem i widokami. Rękawy mojej koszuli lekko powiewały na wietrze, tak jak kosmyki włosów, które wydostały się z luźnego koka.

Remember that I am • Opowieści z Narnii •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz