5.

7.2K 107 31
                                    

Jak się poznaliście? Cz.III


- Sam:
 
  - T.I. mam dla ciebie zlecenie - powiedział szef podchodząc do twojego biurka.

  - Słucham uważnie - odpowiedziałaś podnosząc głowę znad telefonu.

  - Dzisiaj, a dokładnie za cztery godziny rozpocznie się charytatywny mecz koszykówki. Będą grali Los Angeles Lakers oraz Huston Rockets i drużyny poprosiły nas o upamiętnienie tej gry. Cała nasza ekipa jest już zajęta. A jeśli chodzi o bilety, to nie musisz się martwić bo wszystkie koszty są pokryte. Zgadzasz się? - powiedział błagającym głosem.

  - Jasne szefie, nie ma problemu - odpowiedziałaś z entuzjazmem.

  - Świetnie! Tak za godzinę dostaniesz bilet i plakietkę. Jesteś najlepsza!  - oznajmił i wyszedł.

  - Ja wiem że jestem... - zaśmiałaś się i zaczęłaś pakować się do wyjścia.

• Tego samego dnia na meczu •

Zajęłaś już miejsce w pierwszym rzędzie z innymi widzami i cierpliwie czekałaś na rozpoczęcie gry. Pocykałaś trochę fotek jak jeszcze nie było graczy. W końcu usłyszałaś oczekiwany głos komentatora.
Nastąpiło uroczyste przywitanie zawodników i gra się zaczęła. Obydwie drużyny szły łeb w łeb. Po 3 kwarcie było już 56 do 51 z przewagą po stronie Lakersów. I w tym samym momencie skończyło ci się miejsce na karcie graficznej.
Kurde muszę ją wymienić... - pomyślałaś sięgając do torby.
Skupiona na wyciąganiu karty, nie widziałaś co się dzieje na boisku...

  - UWAGA!! - ktoś krzyknął z parkietu.

Przestraszona szybko podniosłaś głowę i jedyne co zobaczyłaś to czyjeś ręce łapiące piłkę przed twoją twarzą. Nagle wszyscy zaczęli klaskać i gwizdać, a ty dopiero teraz zdałaś sobie sprawę co się właśnie stało.
 
  - O mój boże dziękuję! - powiedziałaś do nieznajomego, który właśnie ciebie uratował.

  - Nie ma sprawy, ale następnym razem uważaj - odpowiedział uśmiechając się lekko.

  - Tak, teraz na pewno będę... - powiedziałaś kończąc przekładanie karty.

  - Jesteś dziennikarką? - spytał spoglądając na twoją plakietkę.

  - Nie, pracuję jako fotograf - szybko sprostowałaś.

  - A no tak teraz rozumiem dlaczego tyle zdjęć robisz - zaśmiał się - A tak wogóle to jestem Sam... - powiedział podając dłoń.

  - T.I. , teraz przynajmniej wiem jak ma na imię mój bohater...

Razem się zaśmialiście i kontynuowaliście oglądanie meczu. Całkiem dobrze wam się gadało i Sam wydaje się być sympatycznym gościem. Na końcu wymieniliście się numerami i rozeszliście się do domów...


- Scott:

Dzień jak co dzień. Wieczory zawsze spędzałaś przy barze, w pracy. Taka rutyna. Ludzie przychodzą, siadają przy stolikach, zamawiają sobie coś do picia, gadają, a potem wychodzą. I tak w kółko. Dla ciebie to już był chleb powszedni. Od czasu do czasu zdarzy się jakaś bójka ale zazwyczaj nie trwa ona długo. Na szczęście macie bardzo dobrych ochroniarzy, co potrafią w mgnieniu oka zrobić z takimi delikwentami porządek. Jednak dzisiaj było trochę inaczej...

Marvel Preferencje •PL• Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz